Kult Dzieciątka Jezus w Karmelu. Rys historyczny

Nabożeństwo i kult Dzieciątka Jezus są bardzo mocno zakorzenione w tradycji Karmelu. Świadectwa o nim sięgają samych początków zakonu, tj. połowa XIII w. Jedna z legend mówi, że Święta Rodzina, uciekając do Egiptu zatrzymuje się u pustelników na Górze Karmel. Ta „wizyta” została uwieczniona na jednym z malowideł w kopule Bazyliki Matki Bożej Królowej i Ozdoby Karmelu na Górze Karmel. Inna legenda jest związana z bł. Frankiem ze Sieny(† 1291). Był on bratem, troszczącym się o zaopatrzenie klasztoru. W trudnej sytuacji powierzył Dzieciątku Jezus troskę o zaopatrzenie, stawiając Jego figurkę w magazynie, czyniąc Go w ten sposób gospodarzem klasztoru. Oczywiście Dzieciątko dobrze spełniło swoje zadanie należycie. Również reformatorzy Karmelu – św. Jan od Krzyża i św. Teresa od Jezusa rozwinęli ten kult. Św. Teresa od Jezusa z okazji Bożego Narodzenia tworzyła poezję, przeznaczoną do śpiewu, w której wyrażała wielki zachwyt nad faktem Wcielenia Syna Bożego. W klasztorach urządzała procesję z figurą Dzieciątka Do nowo zakładanych klasztorów ofiarowała statuy Dzieciątka Jezus. Zdarzało się nawet, że tańczyła z Dzieciątkiem. Znany jest epizod z życia Świętej Matki w klasztorze Wcielenia w Awili. Idąc schodami, natknęła się na urocze Dzieciątko. Zaskoczona jego widokiem za klauzurą zapytała:, Kim Ty jesteś? Dziecię odwzajemniło jej pytaniem: A ty, kim jesteś? Ja jestem Teresa od Jezusa, a Dzieciątku jej odpowiada: A ja jestem Jezus od Teresy. Można to interpretować w ten sposób, że Bogu jest miłe, jest On zadowolony z nabożeństwa świętej Matki do Dzieciątka Jezus. Również św. Jan od Krzyża wielką czcią otaczał Dzieciątko Jezus. Również tańczył z Dzieciątkiem w Boże Narodzenie, co odnotowali biografowie w 1585 r. Organizował różne celebracje ku czci Dzieciątka, w które wciągał współbraci. Z jego kolędowania w Noc Bożego Narodzenia  pozostał taki refren do ułożonej przez niego pieśni:

„Dziewica Przenajświętsza

Ze Słowem Bożym w łonie

Do ciebie przyjdzie z drogi,

Jeśli Jej dasz schronienie”.

Trzeba jednak wspomnieć, że ci hiszpańscy mistycy nadali temu nabożeństwu nowe rysy i pogłębili jego wymowę. Poprzez kult Dzieciątka Jezus bronili tajemnicy człowieczeństwa Chrystusa jako jedynej i pewnej drogi życia duchowego, drogi do zjednoczenia z Bogiem. Żyli bowiem w czasach licznych sporów teologicznych spowodowanych przez szalejącą reformację i jej zgubne idee. Uważano bowiem, że droga do Boga poprzez kontakt z Człowieczeństwem Chrystusa, jest dobra jedynie dla początkujących, którzy posługują się zmysłami, później człowiek powinien odrywać się od tego, co zmysłowe, a więc od człowieczeństwa Chrystusa. Tych, którzy tak twierdzą św. Teresa nazwie „niedouczonymi teologami”. Człowieczeństwa Chrystusa, jako jedynej drogi do Ojca broni św. Jan od Krzyża, a 22 rozdział „Drogi na Górę Karmel” stanowi perełkę w tym względzie.

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus w oparciu o misterium dziecięctwa Bożego buduje cały system życia duchowego, który nazwie „małą drogą”, polegający na całkowitym powierzeniu się Bogu, zawierzeniu Mu we wszystkim, właśnie na wzór małego dziecka.  W wielu miejscach swoich pism podkreśla, że chciała, by zawsze pozostać małą, bo taka rzeczywiście czuła się przed Bogiem, jako mała ptaszyna, która jedynie potrafi cicho kwilić. Na pytanie współsióstr, jak mają ją nazywać, gdy będzie już w niebie, odpowiada: „nazywajcie mnie małą Teresa”

Inną formą kultu Dzieciątka Jezus w zakonie Karmelitów Bosych są Bractwa Dzieciątka Jezus. W 2014 r. minęła 100 rocznica erygowania Bractwa Dzieciątka Jezus przy kościele Karmelitów Bosych w Krakowie. Ten fakt jest otoczony pewną aurą tajemniczości, cudowności. Tak go wspomina o. Anzelm Gądek OCD  – naoczny świadek i inspirator Bractwa.

„Nadszedł dzień niedzielny 27 września 1914 r. […] Przyszedł rozkaz naczelnego dowództwa wojskowego miasta, opróżnienia Kościoła i oddania go do użytku wojskowego.  Na tę wiadomość stanęliśmy wszyscy jak wryci. Zwiastun śmierci byłby milszy. […] Nie było żadnego sposobu pocieszenia. Na obiedzie nikt nie jadł. Byliśmy struci zgryzotą. […]Ojciec Wikary przyjął na siebie nieszczęsną rolę [ogłoszenia ludziom tej wiadomości. Po zakończeniu nieszporów, zanim ludzie wyszli, zaprowadził najpierw arcybractwo Praskiego Dzieciątka Bożego i prawie wszystkich obecnych do niego zapisał. Mówił, że chce tym ostatnim razem pozostawić wszystkim pamiątkę naszej miłości i wszystkich oddać Bożemu Dzieciątku. Następnie obwieścił ludziom zarządzenie wojskowe o opuszczeniu naszego kościoła i przekazanie go na użytek wojenny.[…] Lud zaczął głośno płakać. Szloch i lament był wielki, […] wierni w dużej mierze pozostali na klęczkach aż do nocy w kościele, błagając Boga o miłosierdzie. Wierni, patrząc  na to ogołocenie kościoła, głośno płakali i rzucając się na posadzkę, całowali ziemię. Nam się także serca krajały razem, gdy przypadało znów, coś wynieść z kościoła. Po upływie trzech czy czterech di od wydania wojskowego rozporządzenia jeszcze kościoła nie zajmowano. Dlaczego?[…] Gdzie jednak brakuje ludzkich środków i pomocy, tam staje z pomocą Ten, który wszystko może… Wezwawszy przeto Tego najlepszego i Wszechmocnego Obrońcy, o. Ignacy z o. Anzelmem ze wzmożoną nadzieją rozpoczęli starania u biskupa krakowskiego.  Po modlitwach i pertraktacjach, arcybiskup Sapieha uzyskał u samego dowódcy wojsk i obrońcy twierdzy Kraków, generała Karla Wilhelma Kuka, zapewnienie przywrócenia kościoła na użytek kultu. „Generał kazał nam pozostawać w spokoju, co więcej, wkrótce przez specjalne pismo skierowane do kurii biskupiej, oświadczył, że osobiście  bierze na siebie w ochronę nasz kościół, tak, aby nikt odtąd, bez wyraźnego jego rozkazu nie mógł czegoś podejmować przeciw naszemu kościołowi. Te Deum Laudamus”

br. Tomasz Kozioł OCD