Eklezjalna aktualność życia i posłannictwa św. Teresy Benedykty od Krzyża

"Edyta wyraziła własną osobą ten prawdziwy dramat teologiczny, nad którym nigdy dość zastanawiania się: Zabita przez chrześcijan jako Żydówka, ponieważ nie miała «krwi nordyckiej», którzy to pragnęli stać się nowym ludem pogańskim, ale zabita też dlatego, że była chrześcijanką (...)

o. Włodzimierz Tochmański OCD



“Otwórzmy się na przesłanie, jakie nam niesie ta kobieta, pełna ducha i wiedzy, ta,
która zrozumiała, że szczytem wszelkiej mądrości jest wiedza Krzyża” (1).
Jan Paweł II

Wielokrotnie podejmowano już próby dogłębnej analizy oraz podsumowania życia i posłannictwa św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) (2). Już same jej tytuły i patronat świadczą o wielkości i aktualności jej przesłania w naszych czasach. Jest ona bowiem wielką kobietą, uczoną, wybitnym filozofem wśród świętych, Świętą Kościoła, wybraną karmelitanką bosą, nazwana została znakiem pojednania, Córką Izraela i Kościoła, bliską naszych czasów, “symbolem dramatów Europy naszego wieku” (3), kandydatką do tytułu doktora Kościoła, Kobietą Roku 2000, Patronką Europy oraz może być obdarzona wielu jeszcze innymi tytułami, teraz i w przyszłości.

O eklezjalnej aktualności jakiejś postaci, świętego czy świętej, świadczą przede wszystkim bieżące wypowiedzi Kościoła, jego najwybitniejszych przedstawicieli, Papieża, biskupów, teologów, zawarta myśl tej postaci w doktrynie Magisterium Kościoła. Nie jest możliwe w zakresie tego tematu pełniejsze ukazanie relacji do takiej postaci od strony filozoficznej, historycznej czy innych środowisk. Stąd zakres referatu ograniczy się jedynie do treści teologicznej, zwłaszcza eklezjologicznej.

Jak wyglądają aktualność i wartość eklezjalna posłannictwa naszej świętej Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein)? Czy jest ona obecna w życiu dzisiejszego Kościoła i świata, czy wywiera wpływ na teologów i filozofów, na duchownych i świeckich, na chrześcijan i wyznawców innych religii? Śmiem twierdzić, że tak i jej rola ciągle wzrasta. Coraz to nowe środowiska eklezjalne poznają jej przesłanie, polecają się jej wstawiennictwu.

Nie miejsce tu przypominać wszystkie szczegóły życia, czy twórczości tej Wielkiej Córki Izraela i Kościoła, które pięknie ukazała Wystawa w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Przyjrzyjmy się, jak ona rozumiała wartość Kościoła i jak Kościół rozumie ją dzisiaj.

Co sama Edyta Stein mówi o Kościele?

Edyta Stein nie tworzyła wypowiedzi dogmatycznych czy analiz teologicznych o Kościele, w swoich fenomenologicznych rozważaniach starała “trzymać” się wzorów dogmatycznego Enchiridiona Denzinger-Bannwart z 1928 r. czy relacji z ówczesnymi teologami (m.in. Krebs we Fryburgu) (4). Kościół pojmowała jako ucieleśnione przedłużenie życia Chrystusa (dziś powiedzielibyśmy Mistyczne Ciało Chrystusa), a przez to zarówno jako duchową przestrzeń oraz punkt wyjścia dla wszelkiej praktyki wiary, jak i ośrodek mistycznego doświadczania Boga.

Po doświadczeniu śmierci ukochanego nauczyciela Reinacha, a dokładniej po zachowaniu wdowy, Anny Reinach, na pogrzebie, napisała:

“Po raz pierwszy widziałam naocznie zrodzony ze zbawczego cierpienia Chrystusa Kościół i jego zwycięstwo nad ościeniem śmierci. Był to moment, w którym moja niewiara załamała się, judaizm zbladł, a Chrystus zajaśniał: Chrystus w tajemnicy Krzyża” (5).

Oto fragment jej listu:

“(…) Gdybym nawet nie otrzymała od ludzi tak wiele dobra, nie zwątpiłabym nigdy w Kościół. Nie weszłam do niego dla jakichś korzyści czy pociągnięta przez innych, ale dlatego, że jego nauka i wiara w sakramenty stały się dla mnie niezbędne. W ciągu 11 lat doświadczyłam tak obfitego błogosławieństwa Kościoła, że nic nie jest w stanie od niego mnie odłączyć. I gdyby na świecie nikt się już nie znalazł, kto by życiem zaświadczył, co żywa wiara może uczynić z człowieka, czułabym się zobowiązana dać świadectwo. Lecz wielu jest takich, i nie tracę nadziei, że i Ty także ich kiedyś spotkasz” (6).

Na innym miejscu stwierdziła:

“Byłam zawsze daleka od mniemania, że Boże Miłosierdzie mogą wiązać granice widzialnego Kościoła. Bóg jest Prawdą. Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział” (7).

Dla niej Kościół to wędrujące i pielgrzymujące Królestwo Boże na tym świecie, łączące to, co nienaruszalne, wieczne z tym, co moglibyśmy nazwać wymaganiami czasu. To pielgrzymowanie Ludu Bożego i konieczność aggiornamento – tak mocno prekursorskie – brzmi przecież w późniejszych dokumentach Soboru Watykańskiego II (8).

Można byłoby w tym momencie prześledzić pełniej jej myśl eucharystyczną, sakramentalną, pneumatologiczną i eklezjologiczną, jednak ze względu na charakter referatu odsyłam do znanych już opracowań (9).

Niemniej warto w skrócie wypisać to, co stanowi o jej osiągnięciach – o jej wkładzie w nasze życie (a to jest jej eklezjalny wpływ, impuls). Posłużę się przy tym wypracowanymi już argumentami. Czego zatem nas uczy i jakie niesie nam aktualne przesłanie?

Mieć szeroko otwarte oczy, widzieć rzeczy w pełnej rzeczywistości, także nadprzyrodzonej – oto jej filozoficzna metoda poznawcza (10) – czyż nie jest ważna dla naszych niektórych szowinistycznych środowisk (nie osądzając nikogo).

Poszukiwać znaków czasu, interpretując je w świetle słowa Bożego – zaproszenie do lektury duchowej wykorzystała dla swego nawrócenia, a prześladowanie Żydów do całkowitej ofiary z siebie samej w Shoah.

Trzeba gorliwie szukać prawdy i umacniać podstawy wiary (Katechizm) przez jej uwewnętrznienie – to odpowiedź na nasze czasy tak zagonione, burzliwe, z pustką egzystencjalną (zalewaną alkoholem, zagłuszaną decybelami rocka, zatruwaną narkotykami) i ucieczką poza nasze wnętrze.

Należy odrzucać łatwe drogi, a wybierać trudniejsze (św. Jan od Krzyża) – świat robi dziś dokładnie odwrotnie.

Starać się o szacunek dla wartości duchowych osób innych wyznań – każdy, jeśli szuka prawdy, to ją znajdzie.

Trzeba żyć duchowością wcieloną w życie, a nie abstrakcyjną.

Trzeba też być wiernym radom spowiednika (gdy chciała pójść do Karmelu od razu, spowiednik odradził, a ona przez 10 lat była wspaniałą nauczycielką).

Modlitwa winna być życiem i osobistą drogą – Edyta była żywą Ecclesia orans (tak mówiła matka, księża, wszyscy, którzy ją znali).

Eucharystia wartością życia, wartością przyjmowania jej, a nie tylko “bycia na niej”.

Podkreśla uniwersalność Ciała Mistycznego na całą ludzkość, a nawet stworzenie, w jego jedności z Głową Jezusem Chrystusem.

Nie przeszkadzać Bogu w Jego działaniu na ludzi i Kościół przez ubolewanie nad tym, co przeminęło nieuchronnie – dziś sporo jest takich kontestatorów i frustratów.

Ukazywać piękno swego powołania z radością i pasją, jak Edyta, ponieważ dzisiaj jest wielu ludzi “zunifikowanych”, poddających się globalizacji w myśleniu, przeżywających kryzys tożsamości.

Współcierpienie solidarne, radosne (nie masochistyczne) z każdym człowiekiem cierpiącym i prześladowanym (“jeden za wszystkich i wszyscy za jednego – oto rzeczywistość Kościoła” (11)).

Powiązanie dzieła z życiem, słowa z czynem, teorii z praktyką (wczuwała się nie tylko filozoficznie, ale życiowo w cierpienia narodu – poszła świadomie złożyć ofiarę).

Nie boi się interweniować nawet u papieża w sprawie prześladowania Żydów, a brak odpowiedzi (odczuwany jako niewystarczalność jej kroków) jest inspiracją do powierzenia tego na modlitwie i odkrywania mocy uczestnictwa w Męce Chrystusa oraz ekspiacji jako swej drogi życiowej (12).

Odkrycie roli kobiety w oparciu o naturę i łaskę (tzw. nowy feminizm katolicki – “geniusz kobiety” z Vita consecrata), a w sponsa Christi – najwyższego kościelnego powołania kobiety (13).

Edyta pobudza nas do nadziei – wbrew czasom, w których się żyje (jej czasy były trudniejsze, ale stawiała im czoła, ufając Bogu).

Ukazuje św. Eliasza ekumenicznie jako tego, który przyjdzie, aby zebrać swoich, tj. pojednać Żydów, mahometan i chrześcijan.

Męczeńskie współofiarowanie się Chrystusowi (współodkupienia) – wiedzą, drogą i mądrością Krzyża; dzisiaj ludzie uciekają od cierpienia (problem eutanazji), pokuty czy ekspiacji (oblubienica Baranka nie może iść inną drogą niż Baranek Boży).

Pewna osoba napisała:

“Edyta wyraziła własną osobą ten prawdziwy dramat teologiczny, nad którym nigdy dość zastanawiania się: Zabita przez chrześcijan jako Żydówka, ponieważ nie miała «krwi nordyckiej», którzy to pragnęli stać się nowym ludem pogańskim, ale zabita też dlatego, że była chrześcijanką – w odwecie przeciw biskupom, którzy to pogaństwo usiłowali potępić. Edyta należała, paradoksalnie równocześnie, całkowicie do ludu chrześcijańskiego i żydowskiego. Co więcej, jest świadkiem, jak lud chrześcijański został wszczepiony do ludu żydowskiego i jak pogańskim stał się pewien lud chrześcijański, który wystąpił przeciw swoim «świętym korzeniom»”.

Pod koniec roku 1938 Edyta pisze:

“Otrzymałam imię, o które prosiłam. Pod krzyżem zrozumiałam przeznaczenie, które dla ludu Bożego zaczyna się objawiać w naszych czasach… Oczywiście, dzisiaj wiem lepiej, co oznacza być zaślubioną z Panem we krwi Krzyża. Zrozumieć tego nie można nigdy, jest to rodzaj tajemnicy” (14).

Co Kościół mówi o Edycie Stein?

Ojciec Święty Jan Paweł II (15)

“Razem z wami raduję się, iż dane nam jest przeżywać ten uroczysty dzień, kanonizację Edyty Stein – s. Teresy Benedykty od Krzyża, męczennicy Oświęcimia. Przypominam sobie, że w roku 1982, również w październiku, dane mi było na tym samym miejscu kanonizować Maksymiliana Marię Kolbego. Zawsze byłem przekonany, że to jest dwoje męczenników Oświęcimia, którzy razem z sobą prowadzą nas ku przyszłości: Maksymilian Maria Kolbe i Edyta Stein – s. Teresa Benedykta od Krzyża. Dzisiaj jestem świadom, że zamyka się jakiś cykl. Dziękuję Bogu za to i cieszę się, że w naszej Ojczyźnie kult tej świętej rośnie i rozszerza się” (do polskich pielgrzymów).

“Edyta Stein (…) Znak pojednania, Córka Izraela i Kościoła, uczona i karmelitanka (…) Człowiek – który nosi w sobie jakąś dramatyczną syntezę naszego wieku. Syntezę historii nabrzmiałej od ran głębokich, wciąż jeszcze doskwierających. (…) Syntezę prawdy o człowieku, o duszy niespokojnej i niezaspokojonej «dopóki nie spocznie w Bogu». (…) Odkąd zaczęła rozumieć «pod Krzyżem» historię narodu izraelskiego, dała się (…) coraz głębiej wciągnąć Chrystusowi w tajemnicę Jego odkupienia, by w duchowej jedności z Nim pomagać dźwigać wielorakie cierpienie ludzi i wynagradzać za krzyczącą niesprawiedliwość w świecie” (16).

Papież w homilii kanonizacyjnej na placu św. Piotra, w niedzielę 11 października 1997 r., niejako w przededniu dwudziestej rocznicy swego pontyfikatu, zgromadzonym licznie pielgrzymom, wśród których dominowali Niemcy, przypomniał okropności ostatniej wojny, i stawił im przed oczy doskonały wzór zaangażowania na rzecz pokoju, dążenia do wolności i poszukiwania prawdy:

“Kontemplujemy dziś świadectwo życia i śmierci Edyty Stein, Teresy Benedykty od Krzyża, i z wdzięcznym i radosnym sercem, jakkolwiek zaciemnionym wspomnieniem tragedii i śmierci, która dotknęła tak wielu naszych braci, mężczyzn i kobiet (…), dziękujemy Bogu za dar nowej Świętej (…), która jest dla nas wzorem zaangażowania w służbie wolności i w poszukiwaniu prawdy”.

Ojciec Święty nie pominął karmelitańskiej tożsamości siostry Teresy Benedykty:

“Obok Teresy z Awili i Teresy z Lisieux, ta nowa Teresa wpisuje się w poczet świętych mężów i kobiet, którzy są chlubą zakonu karmelitańskiego. Ta kobieta przeżyła doświadczenie pełnego niepokojów naszego wieku. Jej doświadczenie staje się przykładem dla nas. Świat współczesny otwiera kuszące wrota permisywizmu, mówiąc: wszystko jest dozwolone. Ignoruje ciasne drzwi rozeznania i wyrzeczenia. Zwracam się szczególnie do was, młodzi chrześcijanie, młodzi ministranci, którzy przybyliście w tych dniach do Rzymu: uważajcie! Wasze życie nie jest niekończącym się dniem otwartych drzwi! Posłuchajcie swoich serc! Nie zadowalajcie się tym, co powierzchowne, lecz sięgajcie do podstaw! A kiedy przyjdzie czas, miejcie odwagę podjąć decyzję! Pan czeka na was, abyście swoją wolność złożyli w Jego dobre ręce.

Święta Teresa Benedykta od Krzyża zrozumiała, że miłość Chrystusa i wolność człowieka przenikają się ze sobą, ponieważ miłość i prawda pozostają w wewnętrznym związku. Poszukiwanie prawdy i przekładanie jej na miłość nie pozostają w sprzeczności. Ona zrozumiała, że prawda i miłość są wzajemnie sobie potrzebne. W naszych czasach prawda bywa często zastępowana przez opinię większości. Rozpowszechnia się przekonanie, że trzeba posługiwać się prawdą także przeciwko miłości. I odwrotnie. Jednakże prawda i miłość potrzebują siebie nawzajem. Święta Teresa Benedykta od Krzyża jest tego świadkiem. Mówi nam ona: «Nie przyjmujcie niczego za prawdę, co byłoby pozbawione miłości, ani nie przyjmujcie niczego jako miłość, co byłoby pozbawione prawdy; jedno pozbawione drugiego staje się niszczącym kłamstwem».

Wreszcie nowa święta naucza nas, że miłość do Chrystusa prowadzi przez cierpienie. Kto rzeczywiście kocha, nie zatrzymuje się przed perspektywą cierpienia, akceptuje wspólnotę cierpienia z osobą kochaną. Misterium Krzyża ogarnęło stopniowo całe życie Edyty Stein, wiodąc ją do ostatecznej ofiary. Jako oblubienica Krzyża, s. Teresa Benedykta nie tylko spisała głębokie stronice «mądrości Krzyża», lecz do głębi przeszła drogę w szkole Krzyża. Wielu współczesnych chciałoby, aby Krzyż zamilkł. Lecz nic nie jest tak wymowne, jak Krzyż zmuszony do milczenia. Prawdziwym przesłaniem cierpienia jest lekcja miłości. Miłość czyni cierpienie płodnym, a cierpienie pogłębia miłość. «Bóg jest Duchem, a ci którzy Go czczą, powinni to czynić w duchu i prawdzie» (J 4, 24).

Drodzy Bracia i Siostry, tymi słowami Boski Mistrz rozmawiał z Samarytanką u źródła Jakubowego. To, co dał swej przypadkowej, lecz uważnej rozmówczyni, odnajdujemy również obecnie w życiu Edyty Stein, w jej «drodze na górę Karmel». Głębia Bożego misterium stała się dla niej zrozumiała w ciszy kontemplacji. Lecz z czasem, poprzez swoje życie, dojrzewała w poznaniu Boga, czcząc Go w duchu i prawdzie. Doświadczając coraz bardziej wyraziście swego specyficznego powołania we wstępowaniu na krzyż z Chrystusem, w obejmowaniu go ze spokojem i ufnością, w miłowaniu i podążaniu śladami swego ukochanego Oblubieńca, święta Teresa Benedykta od Krzyża jest nam dziś dana jako inspiracja i natchnienie, a także jako opiekunka, do której możemy się uciekać. Dziękujmy Panu za ten dar. Niech nowa święta będzie dla nas przykładem zaangażowania w służbie wolności i w poszukiwaniu prawdy. Niech jej świadectwo będzie znaczące, aby budować coraz bardziej solidny most wzajemnego zrozumienia między chrześcijanami a Żydami. A Ty, święta Tereso Benedykto od Krzyża, módl się za nami” (17).

W Fides et ratio (pkt 74) odnajdujemy wzmiankę o Edycie Stein jako tej, która umiejętnie łączyła filozofię z teologią i słowem Bożym:

“Potwierdzeniem owocności tego rodzaju więzi jest osobiste doświadczenie wielkich chrześcijańskich teologów, którzy wyróżnili się także jako wybitni filozofowie, pozostawili bowiem pisma spekulatywne tak wielkiej wartości, że wolno ich porównywać do mistrzów filozofii starożytnej. Dotyczy to zarówno Ojców Kościoła, (…) jak i Doktorów średniowiecznych (…). Przejawem owocnej relacji między filozofią a słowem Bożym są też śmiałe poszukiwania podjęte przez myślicieli bliższych nam w czasie, spośród których chciałbym wymienić takie postaci jak John Henry Newman, Antonio Rosmini, Jacques Maritain, Etienne Gilson i Edyta Stein w świecie zachodnim (…). Jedno jest pewne: zapoznanie się z drogą duchowego rozwoju tych myślicieli przyczyni się do postępu w poszukiwaniu prawdy i pozwoli lepiej wykorzystać osiągnięte rezultaty w służbie człowiekowi. Wypada sobie życzyć, aby ta wielka tradycja filozoficzno-teologiczna znalazła dzisiaj i w przyszłości kontynuatorów i badaczy dla dobra Kościoła i ludzkości”.

List Apostolski Motu proprio, ogłaszający Współpatronkami Europy św. Brygidę Szwedzką, św. Katarzynę ze Sieny i św. Teresę Benedyktę od Krzyża:

“Teresa Benedykta od Krzyża, niedawno kanonizowana, nie tylko związana była z różnymi krajami Europy, ale całym swoim życiem – jako myślicielka, mistyczka i męczenniczka – przerzuciła jak gdyby most między swoim żydowskim pochodzeniem a wiarą w Chrystusa, prowadząc z niezawodną intuicją dialog ze współczesną myślą filozoficzną, a na koniec stając się przez męczeństwo w obliczu straszliwej hańby Shoah rzeczniczką racji Boga i człowieka. Stała się w ten sposób symbolem przemian dokonujących się w człowieku, kulturze i religii, w których kryje się sam zarodek tragedii i nadziei kontynentu europejskiego. (…)

Na szczególne uznanie zasługuje – ze względu na epokę – jej działalność na rzecz postępu społecznego kobiety; niezwykle przenikliwe są też teksty, w których zgłębia bogactwa kobiecości i misji kobiety z punktu widzenia ludzkiego i religijnego (18). Spotkanie z chrześcijaństwem nie skłoniło Edyty do odrzucenia żydowskich korzeni, ale raczej pozwoliło je w pełni odkryć. Mimo to nie zostało jej oszczędzone niezrozumienie ze strony rodziny. Cierpiała niewymownie zwłaszcza z powodu matki, która nie zgadzała się z jej wyborem. W rzeczywistości jednak przeszła całą swą drogę ku chrześcijańskiej doskonałości nie tylko pod znakiem ludzkiej solidarności z macierzystym narodem, ale także prawdziwego duchowego współudziału w przeznaczeniu synów Abrahama, naznaczonych przez tajemnicę powołania i o nieodwołalne dary Boże (por. Rz 11, 29). Utożsamiła się z cierpieniem narodu żydowskiego zwłaszcza wówczas, gdy stało się ono szczególnie dotkliwe w okresie okrutnych prześladowań nazistowskich, które wraz z innymi zbrodniami totalitaryzmu stanowi jedną z najciemniejszych i najbardziej haniebnych plam w dziejach Europy naszego stulecia. Zrozumiała wówczas, że dokonując systematycznej zagłady Żydów, nałożono na barki jej narodu krzyż Chrystusa, przyjęła zatem jako swój osobisty udział w nim deportację i śmierć w otoczonym ponurą sławą obozie w Oświęcimiu-Brzezince. Jej krzyk łączy się z krzykiem wszystkich ofiar tej straszliwej tragedii, ale zarazem jest zjednoczony z krzykiem Chrystusa, który nadał ludzkiemu cierpieniu tajemniczą i trwałą owocność.

Wizerunek jej świętości pozostanie na zawsze związany z dramatem jej męczeńskiej śmierci, którą poniosła wraz z wieloma innymi. Trwa też jako zwiastowanie Ewangelii Krzyża, z którym Edyta Stein tak bardzo pragnęła się utożsamić, że wpisała go nawet w swoje imię zakonne. Patrząc dziś na Teresę Benedyktę od Krzyża, dostrzegamy w tym świadectwie niewinnej ofiary z jednej strony naśladowanie Baranka-Żertwy oraz protest przeciw wszelkim przejawom łamania podstawowych praw człowieka, z drugiej zaś zadatek nowego zbliżenia między żydami a chrześcijanami, które zgodnie z życzeniem wyrażonym przez Sobór Watykański II doprowadziło do wzajemnego otwarcia, budzącego nadzieje na przyszłość. Ogłosić dzisiaj św. Edytę Stein Współpatronką Europy znaczy wznieść nad starym kontynentem sztandar szacunku, tolerancji i otwartości, wzywający wszystkich ludzi, aby się wzajemnie rozumieli i akceptowali, niezależnie od różnic etnicznych, kulturowych i religijnych, oraz by starali się budować społeczeństwo prawdziwie braterskie” (19).

Mówiąc o trzech Współpatronkach Europy, Ojciec Święty powiedział:

“Każda z nich to podziwu godny przykład syntezy kontemplacji i działania. Ich życie i dzieła świadczą bardzo wymownie o mocy Chrystusa zmartwychwstałego, żyjącego w swoim Kościele: o mocy wielkodusznej miłości Boga do człowieka, mocy autentycznej odnowy moralnej i społecznej. Nowe Patronki, niezwykle bogate w dary nadprzyrodzone i ludzkie, mogą być źródłem inspiracji dla chrześcijan i Wspólnot kościelnych wszystkich wyznań, jak również dla obywateli i państw Europy, szczerze poszukujących prawdy i wspólnego dobra” (20).

Inni przedstawiciele i pasterze Kościoła

Kard. Józef Ratzinger, prefekt Kongregacji ds. Nauki Wiary

“Uważam, że dwie kobiety, należące do Zakonu Karmelitańskiego, mogą nam pomóc zrozumieć cały wymiar mądrościowy, stojący u podłoża teologicznej refleksji aktualnego Papieża”.

Posługując się grą słów, Kardynał kontynuował:

“Są to, jedna Święta ogłoszona przez niego «Doktorem», i jedna Pani Doktor, ogłoszona przez niego Świętą” (21).

Pierwsza – św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, młoda dziewczyna, która pozwoliła, aby świętość przebijała się jak promień słońca przez prostotę jej serca, okazała się być – właśnie dzięki Janowi Pawłowi II – przepełniona mądrością aż do ogłoszenia jej Doktorem Kościoła.

Druga – św. Teresa Benedykta od Krzyża poprzez swoje dociekania filozoficzne nauczyła się tej ukrytej Mądrości, rodzącej się z przeżytej świętości dzięki poznaniu Krzyża aż do męczeństwa przyjętego świadomie.

Jedna jest Patronką misji – znak powszechnej otwartości zbawienia; druga jest Żydówką nawróconą na katolicyzm – znak zjednoczenia pomiędzy “ojcami i synami”.

W życiu zarówno jednej, jak i drugiej znajdujemy tę świętość, która staje się mądrością, i mądrość, która staje się świętością, w ramach jedynego planu miłości i zbawienia wszystkich ludzi. Obydwie napełnione są Mądrością, tzn. poznały tę Mądrość, która zostaje objawiona tym tylko, którzy w Krzyżu odnaleźli klucz przemiany swojego istnienia.

Kard. Henryk Gulbinowicz, metropolita wrocławski

Podczas uroczystości kanonizacyjnych 11 października 1998 w Rzymie kard. Gulbinowicz wyraził pragnienie, aby kaplica, obecnie już św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein), w kościele p.w. Św. Michała Archanioła przy ul. B. Prusa 78 we Wrocławiu stała się Sanktuarium dla Poszukujących Prawdy. Mottem, które będzie przyświecać realizacji tego wspaniałego projektu, są słowa naszej Patronki:

“Bóg jest Prawdą. Kto szuka Prawdy – ten szuka Boga, choćby sam o tym nie wiedział” (22).

Bp Tadeusz Rakoczy, ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej

“To, że możemy oddawać jej cześć ołtarzy, to, że możemy ją czcić tu w Oświęcimiu, tu na ziemi, gdzie spalono jej ciało, krew i kości, i pomieszano jej prochy z prochami tylu ofiar jej współbraci i współsióstr według ciała – Żydów i współbraci i współsióstr według Ducha: chrześcijan, z prochami św. Maksymiliana Marii Kolbego i z prochami wielkiego tłumu, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, którzy przeszli przez ten wielki ucisk i opłukali swe szaty, i we Krwi Baranka je wybielili… i wołają: «Zbawienie u Boga naszego zasiadającego na tronie i u Baranka, który nas prowadzi do źródeł wód żywych i ociera każdą łzę z oczu człowieka» (por. Ap 7, 9-10, 14, 17). Otóż – powtarzam – to, że możemy oddawać cześć liturgiczną w Kościele bł. Edycie Stein – od dzisiaj także jako świętej – tu, w Oświęcimskim Karmelu, jest dla nas wszystkich ogromną łaską, ale i zadaniem: abyśmy nic z tego męczeństwa, z tej ofiary, z tej tajemnicy, którą można odczytywać tylko w świetle Chrystusa Umęczonego i Zmartwychwstałego (…) z tego, co w tym wszystkim ludzkiego i Bożego, nie tylko nie utracili, ale wszystko wbudowali w nasze życie i byśmy tę wiarę, świadectwem, chrześcijańskim życiem wbudowali we współczesny świat, który rodzi się także z ofiary Oświęcimia i Kołymy, z ofiary Rwandy, Zairu, Bośni i Hercegowiny, Kosowa i tych wszystkich miejsc, które są znakami sprzymierzenia się w nienawiści i śmierci niektórych ludzi z szatanem.

Jednak my, ludzie wierzący, musimy czuć się i być nie tylko spadkobiercami Ewangelii, ale Ewangelią samą, tzn. Chrystusem, który przez Krzyż i grób przeszedł sam do Zmartwychwstania i nam wszystkim dał w sobie drogę do Ojca, do Jego domu, w którym ani śmierci, ani żałoby, ani krzyku, ani trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy, których autorem jest człowiek, przeminą na znak Wszechmogącego i Miłosiernego Boga, który wszystko czyni nowym (por. Ap 21, 4-5).

Temu procesowi zaufała Edyta Stein, Żydówka i Karmelitanka i w tej wierze i nadziei podporządkowała swoje życie, bystry umysł uczonej, swoje talenty i swoje, jakże trudne umieranie. I w tym wszystkim obdarowała ten kończący się XX wiek, obdarowuje nas dzisiaj w dniu kanonizacji i obdarowywać będzie Kościół i świat w XXI wieku i w trzecim tysiącleciu wiary” (23).

Jan Andrzej Kłoczowski OP

“Siostra Teresa Benedykta od Krzyża (…) jest pierwszym filozofem, który dostępuje zaszczytu kanonizacji wśród wielu znakomitych myślicieli i świętych tego (tj. XX) stulecia. Jednocześnie jest wielkim świadkiem straszliwości naszego wieku. Jej śmierć w komorze gazowej Oświęcimia nabiera wymiaru symbolicznego, a ona sama była i pozostaje dla nas, żyjących u schyłku stulecia, świadkiem i wyzwaniem” (24).

Ks. Janusz Królikowski

“W ten dramatyczny sposób, jak mówił Jan Paweł II w czasie kolońskiej beatyfikacji Edyta, córka Izraela (…) w czasie narodowo-socjalistycznych prześladowań pozostała wierna Panu Jezusowi, a jako Żydówka swojemu narodowi w wierności i miłości. W 1941 roku w liście do zaprzyjaźnionej zakonnicy napisała: Scientia Crucis można pozyskać dopiero wtedy, gdy dokładnie poczuje się Krzyż. Od pierwszej chwili byłam o tym przekonana i mówiłam z głębi serca: Ave Crux! Spes unica. W czasie uroczystości kanonizacyjnej Ojciec Święty, jakby w nawiązaniu do tych słów, mówił: Jako oblubienica Krzyża, Siostra Teresa Benedykta nie tylko napisała głębokie stronice o wiedzy Krzyża, ale podjęła aż do głębi wędrówkę w szkole Krzyża. Wielu naszych współczesnych chciałoby doprowadzić do tego, aby zamilkł Krzyż. Ale nic nie jest bardziej wymowne od Krzyża zmuszanego do milczenia. Pozostaje nam często ze zdumieniem pochylać głowę przed św. Teresą Benedyktą od Krzyża, nauczycielką wiedzy Krzyża, prosząc ją o wstawiennictwo na naszej drodze poszukiwania prawdy i dorastania do męczeństwa” (25).

Ks. Jerzy Machnacz

“Przedziwne drogi wiodą człowieka do Boga. Jedną z takich przedziwnych dróg od ateizmu po mistyczne zjednoczenie przeszła Edyta Stein. Jej życie i śmierć jest w tym sensie aktualne i stanowi misję dla współczesności, że daje każdemu człowiekowi wiele do myślenia nad własnym poszukiwaniem sensu życia, nad życiem z wiary, nadziei i miłości. Każdy człowiek jest w drodze do siebie samego, drugiego człowieka i Boga. Każdy pragnie odnaleźć siebie i ofiarować drugiej Osobie. Doświadczenia zdobyte i opisane przez Edytę Stein nie straciły nic na aktualności, gdyż są wyrazem stałego i powszechnego pragnienia wiecznego szczęścia, dającego znać o sobie w każdym człowieku. I to jest, jeśli tak można powiedzieć, indywidualny, kierujący się ku poszczególnym ludziom, wymiar aktualnej misji Edyty Stein. Jest jeszcze inny wymiar, który nazywam wymiarem zbiorowym, ponieważ kieruje się on do narodów, kultur i wyznań. Europa jest na drodze ku jedności. Jedności nie osiągnie się przez unifikację, lecz przez zachowanie narodowych, kulturowych i wyznaniowych wartości. A to zaś jest jedynie możliwe w prawdziwym spotkaniu, które charakteryzuje się przez pozwolenie bycia drugiemu takim, jakim on jest. Zjednoczenie Europy będzie możliwe tylko wtedy, kiedy Niemcy pozostaną Niemcami, a Polacy Polakami, podobnie z innymi narodowościami, kiedy chrześcijanie pozostaną chrześcijanami, a żydzi żydami, podobnie z innymi wyznaniami. Wspólną przyszłość można kształtować tylko przez wspólne podjęcie przyszłości. Zadanie delikatne i trudne, nie można zwlekać, chodzi przecież o wspólną przyszłość, która z tylu stron jest zagrożona. W tym wymiarze zbiorowym aktualność misji Edyty Stein wydaje mi się niezwykła. Trzeba ją podjąć dla dobra narodów, kultur i wyznań” (26).

Szczepan T. Praśkiewicz OCD

“W niedzielę Męki Pańskiej 1939 r., s. Teresa Benedykta od Krzyża poprosiła przełożoną o pozwolenie, aby mogła się oddać Chrystusowi jako ofiara ekspiacyjna za swój naród. W międzyczasie pisała znany traktat Wiedza Krzyża. W liście do m. Ambrozji wyznała: «prawdziwą wiedzę Krzyża zdobywa się tylko wtedy, gdy się doświadczy Krzyża». I niezwłocznie dodała: «Od początku byłam o tym przeświadczona i powiedziałam z całego serca: Ave Crux, spes unica – Witaj Krzyżu, jedyna nadziejo». Zatem nie tylko wiedza Krzyża, ale – i to przede wszystkim – droga Krzyża! Posiadając taką dojrzałość ducha, na trzy dni przed aresztowaniem, męczennica Oświęcimia, nowa Święta Karmelu powiedziała: «Cokolwiek się stanie, na wszystko jestem gotowa. Nie trzeba się o mnie martwić. Jestem przecie w rękach Bożych. (…) Świat składa się z przeciwieństw, ale w końcu nic z nich nie pozostanie. Ostanie się tylko wielka miłość ! (…) Idziemy za nasz naród! Gdybym nie podzieliła losu mych braci, moje życie byłoby zmarnowane! Twój lud, Panie, Twego Izraela, biorę głęboko w moje własne serce. W ukryciu modląc się i spalając się w ofierze, chcą go doprowadzić do Serca Zbawiciela». Z takimi uczuciami i z takim nastawieniem wewnętrznym nowa Święta Karmelu szła do komory gazowej. Wiedziała, że po owym uniżeniu (kenosis), podjętym na wzór uniżenia samego Chrystusa, który exinanivit semetipsum formam servi accipiens (Flp 2, 7) nadejdzie też dla niej dies exaltationis, podobnie jak to nastąpiło z Chrystusem, którego po Wielkim Piątku Bóg wywyższył i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię (Flp 2, 9). Wywyższeniem Edyty Stein stała się jej kanonizacja, stanowiąca pieczęć Urzędu Nauczycielskiego nad autentycznością wiedzy i drogi Krzyża, przeżytych jako droga własnego uświęcenia przez Świętą Karmelitankę. Kanonizacja ta, dokonana przez Papieża-Polaka w przededniu dwudziestolecia jego pontyfikatu, zachęca nas do ustawicznej wierności Chrystusowemu Krzyżowi w pełnieniu naszej misji, wytyczonej nam przez Opatrzność, u progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa” (27).

Ks. Kazimierz Wolsza

“W przesłaniu, jakie niesie jej życie i myśl, ciągle odnajdujemy treści i postawy, które pomagają kształtować również życie naszych czasów. Być może zasadniczą ideą, wypełniającą Edytę Stein, było dążenie do życia w prawdzie. Dążenie to wiodło ją przez różne etapy: wyznawanie judaizmu, utratę wiary, studium filozofii, odkrycie chrześcijaństwa, inicjację chrześcijańską, wybór życia zakonnego, aż po zrozumienie, że szczytem prawdy i mądrości jest wiedza Krzyża.

Całe życie Edyty Stein było także przeniknięte dążeniem do pojednania. Na każdym niemal etapie musiała ona doznawać pewnej obcości i samotności oraz przełamywać bariery międzyludzkie. Jako kobieta, uprawiająca filozofię, pragnąca się habilitować (bezskutecznie), była kimś obcym w akademickich środowiskach filozoficznych ówczesnych Niemiec. Jako Żydówka budziła nieufność w środowiskach katolickich, a jako katoliczka – została przez rodzinę i środowiska żydowskie uznana za kogoś, kto wyrzekł się wiary ojców. Wykształcona w filozofii fenomenologicznej nie znajdowała uznania u ortodoksyjnych tomistów, podejmując zaś problematykę filozofii tomistycznej, była przez fenomenologów podejrzewana o to, że porzuciła prawdziwą pracę filozoficzną. Musiała napotykać i przełamywać bariery, gdy jako dojrzała, czterdziestodwuletnia kobieta, z doktoratem z filozofii i znaczącym dorobkiem naukowym, rozpoczynała nowicjat w Karmelu. I wreszcie ostatni akt, który rozegrał się w tym miejscu, które dziś jest źródłem kolejnego sporu o obecność w nim Krzyża.

Edyta Stein, która bardzo świadomie jednoczyła się z narodem żydowskim w jego cierpieniu, przeżywała jednocześnie swoje męczeństwo jako drogę krzyżową. To jeszcze jeden przykład tego, że jej życie było „dramatyczną syntezą naszego wieku. Życie tej Błogosławionej, będące wołaniem o pojednanie, jest dla nas nie tylko darem, ale i wezwaniem do prawdy oraz pojednania. Jest wreszcie obietnicą, tą samą obietnicą, którą św. Paweł wyraził w słowach: «On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość, (…) aby jednych i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości» (Ef 2, 14-16)” (28).

Immakulata Adamska OCD, tłumaczka tekstów Edyty Stein na język polski

“Odpowiadając na oczekiwania swojej epoki, zreinterpretowała prawdę o człowieku, zbudziła z letargu uśpione wartości, rzuciła światu wyzwanie pojednania. Jej religijne myślenie jest przykładem zachowania wolności osobistej w czasach hitlerowskiego zniewolenia.

Umiała być duchowo wolna i wyzwolona z wszelkich egoistycznych lęków. Umiała podejmować trudne decyzje i radować się z dobrych wyborów. Jej orędzie pojednania wiąże się z pogłębioną świadomością istnienia zła, ale i dogłębnie przeżytym miłosierdziem Boga, który jest cały pragnieniem przebaczenia. A gdy Bóg przebacza, to jakby stwarza na nowo, obdarzając nową mocą i pięknem. Uczy zwyciężać w klęskach, trwać mimo przeciwności, brać krzyż ciemności z wiarą, że niebawem rozbłyśnie światło”.

Benedykta Krzykawska KDzJ

“Dla niej, urodzonej w żydowskie święto Pojednania, od momentu nawrócenia nastał inny – chrześcijański wielki Dzień Pojednania, kiedy Bóg w krzyżu swego Syna pojednał świat ze sobą. (…) W duchu teologii św. Jana od Krzyża, którą w godzinach medytacji rozważała na klęczkach, chciała «ze swej strony, w swoim ciele dopełnić braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół» (Kol 1, 24).

Wartość życia Edyty Stein przejawia się w konsekwentnym podążaniu za poznaną prawdą. To, co mówiła i czyniła, było owocem świadomości celu. Byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby mogła pozyskać dla Chrystusa całą swoją rodzinę, a nawet cały świat (…) Edyta Stein jest odpowiedzią na konkretne potrzeby wielu ludzi, jest przykładem człowieka w sytuacji trudnej i pozornie bez wyjścia. Ukazuje realizację Ewangelii w dzisiejszych czasach. Jest jakby głosem Ducha Świętego objawiającego nowy aspekt nieogarnionego Objawienia Bożego, nowy charyzmat. Choć charyzmat jest darem Boga danym konkretnej osobie, niezwykłe jest w nim to, że staje się szczególnym powołaniem, które wszystko podporządkowuje poznanemu posłannictwu. Wypełnienie posłannictwa ma zawsze w efekcie końcowym – charakter jakiejś osobistej klęski, jest podobieństwem do Ukrzyżowanego i stanowi najczytelniejsze świadectwo autentyczności charyzmatu. Charyzmat karmelitański rozwinęła na miarę własnej osobowości, dostosowując go do potrzeb czasu. Pojmowała go jako obowiązek dążenia przez modlitwę i ofiarę do osiągnięcia czystej miłości. Pisała: «Miłość będzie naszym życiem wiecznym i już tu musimy do niej zbliżyć się tak, jak to tylko możliwe. (…) Ze wszystkich sił opróżniać siebie, umysł kierować na Boga w prostym spojrzeniu, wolę w miłości poddać woli Bożej».

Siostra Teresa Benedykta w swojej duchowości podporządkowała naturę łasce, jakby chciała przed nami potwierdzić, że «dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego» (Łk 1, 37). Była mocna i łagodna, poważna i radosna, sprawiedliwa, ale miłosierna, pokorna, lecz pełna godności i świadoma swych wyjątkowych darów Bożych. Daleka od krytyki i zwalczania spraw, których nie uważała za dobre, nigdy nie osądzała ludzi.

Jej duchowość, tak mocno wbudowana w sens historii zbawienia, uzdalniała ją do spostrzegania znaków czasu. Dynamizm apostolski nieustannie potęgował i oczyszczał jej modlitwę, której punkt ciężkości leżał w zjednoczeniu z modlitwą Syna Bożego.

Dawała Boga, a nie siebie. Nadprzyrodzoną mądrość czerpała z trwania przed Tabernakulum oraz wceli serca: «Na choroby naszego czasu – rozdarcia wewnętrzne, brak zdrowych zasad i przekonań, bezustanny pośpiech, wysiłek zagłuszania niedosytu wewnętrznego i niezadowolenia – lekarstwem są ludzie, którzy stoją mocno przy Maryi, opierając się na fundamencie wieczności, i nie dają się zachwiać w swoich poglądach i działaniu przez zmienne i modne opinie, teorie i błędy».

Była człowiekiem mocno zakorzenionym w wieczności. Miała udział w zbawczej działalności Jezusa poprzez modlitwę: «Można łaskę wyżebrać na klęczkach». Świadomość, że to jest prawdziwy front walki o serca ludzkie zrodziła się wcześniej, a w konkretnych sytuacjach znalazła potwierdzenie i umocnienie.

Jej serce mocno zakotwiczone w Bogu ogarniało coraz szersze kręgi ludzi. Czuła się odpowiedzialna za wielkie sprawy świata, szczególnie swojego narodu. Rozumiała jednak, że jej pomoc to coraz wierniejsze i czystsze przeżywanie swoich dni, by je przemieniać w ofiarę. A to wierne przeżywania wyrażało się w konkretnej miłości do ludzi, którzy stawali na jej drodze.

Synteza miłości znalazła swój wyraz u kresu życia zakończonego całopaleniem. Świadomie wybrała zgorszenie i głupstwo krzyża (1 Kor 1, 24) i weszła w otchłań poniżenia we wspólnocie ludzi, których kochała, choć samotna duchowo. Dopełniła holocaustu w komorze gazowej Oświęcimia jako ofiara pojednania.

Była tą córą Izraela, która trafnie odczytała Krzyż jako znak wytyczający przyszłość żydowską oraz tym świadkiem Izraela, który w swej śmierci połączył cierpienia swego narodu z ofiarą krzyżową Chrystusa. Jej wiedza, życie modlitwy i ofiary uzdalnia ją do mówienia w imieniu swego narodu. Ta prawda upoważnia ją do odkrycia Krzyża jako prawdziwego symbolu Izraela. Głosił to już 20 wieków temu Żyd, z pochodzenia faryzeusz: «(…) gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą» (1 Kor 1, 22-24).

Poprzez swoją ofiarę życia ukazała światu pełnię człowieczeństwa wspomaganego łaską wśród ludzi opętanych złem. Stała się świadectwem zwycięstwa Krzyża Chrystusowego, którego moc działa tym potężniej, im bardziej szaleje piekło. «Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska» (Rz 5, 20). Siostra Teresa Benedykta, oddając się Bogu jako ofiara miłości za braci, czerpała z Ukrzyżowanego przekonanie, że nienawiść nigdy nie ma ostatniego słowa. Przyjęła prześladowanie i śmierć z całą świadomością, aby przemienić je w błogosławieństwo, aby rany zadane przez nienawiść nie rodziły nowej nienawiści, ale stały się stygmatami miłości mocniejszej od wszystkiego.

Kościół, wynosząc Edytę Stein na ołtarze, potwierdza ludzkie współdziałanie w zbawczym dzieli Jezusa. Edyta oddała siebie na całopalną ofiarę, aby przez Krzyż moc miłości przeniknęła świat.

Karmel żyje dla Kościoła. Jego eklezjalny ideał każe pragnienie osobistej świętości podporządkować służbie Kościołowi przez modlitwę i ofiarę. Przez kontemplatywne poszukiwanie Boga i pokorne upodobnienie się do Ukrzyżowanego. Karmelitanka ma dźwigać apostolskie brzemię Kościoła. Edyta całym sercem włączyła się w ten nurt «rozpalona żarliwością o chwałę Pana Zastępów» (1 Krl 19, 10) Od momentu wstąpienia włączyła się w zbawcze dzieło Chrystusa przez modlitwę i ofiarę ekspiacyjną.

Święta Teresa Benedykta od Krzyża ubogaciła Kościół duchem tolerancji i sprzeciwiania się nienawiści, także bezkompromisową postawą, męczeńskim losem i świętością. Dlatego urosła w Kościele do rangi znaku czasu i symbolu nowoczesnego świętego. Jej oddziaływanie przekroczyło granice narodu żydowskiego i zakonu karmelitańskiego. Nie zacieśnia się też tylko Kościoła, ale promieniuje na tych, którzy stoją z dala. Siła jej duchowości, prawdziwość i naturalność otwierają serca i wnoszą w nie życie Boże.

W dzisiejszych czasach, gdy świat przytłoczony jest kłamstwem, a człowiek bardzo pragnie prawdy, Edyta Stein jest światłem, uczy szukać prawdziwej rzeczywistości, odkrywać ją i oczyszczać z zafałszowań, z obłudy, ze złudzeń i nienawiści. Jednocześnie ukazuje, jak kochać prawdziwie” (29).

Coraz więcej jest pozytywnych wypowiedzi, artykułów, komentarzy, książek – we wszystkich środowiskach eklezjalnych, także w Karmelu.

Świecki Zakon Karmelitów Bosych w Polsce wystąpił do Ojca Świętego z prośbą o nadanie tytułu doktora Kościoła św. Teresie Benedykcie od Krzyża:

“Wsłuchani w Magisterium Kościoła, szczególnie w encyklikę Waszej Świątobliwości Fides et ratio, z uniżeniem zwracamy się w imieniu III Kongresu Prowincjalnego Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych, prosząc o nadanie tytułu doktora Kościoła św. Teresie Benedykcie od Krzyża, Edycie Stein, którą jako jedyną współczesną postać Wasza Świątobliwość ogłosił Patronką Europy. Jej głębokie i twórcze myśli o przyjęciu Krzyża, o godności i roli kobiety w świecie i w Kościele są bardzo ważne dla współczesnego człowieka” (30).

To także dowód pewnej popularności czy aktualności naszej Patronki. Niech to będzie zachętą do dalszego poszukiwania i powierzania się wstawiennictwu św. Edycie Stein.

Podsumowaniem naszych rozważań będą słowa Chrystusowego Namiestnika Jana Pawła II:

“Zjednoczona z ukrzyżowanym Panem dała swe życie za prawdziwy pokój i za naród: Edyta Stein, Żydówka, filozof, zakonnica, męczennica. (…) Jest darem, wezwaniem i obietnicą dla naszego czasu. Niech będzie orędowniczką u Boga za nami i za naszym narodem, i za wszystkimi narodami” (31).


(1) Jan Paweł II, Homilia wygłoszona w Kolonii 1 V 1987 r. podczas uroczystości beatyfikacyjnych Edyty Stein. Por. Edyta Stein. Świę­ta Teresa Benedykta od Krzyża, Autoportret Edyty Stein w jej twórczo­ści. Wybór pism duchowych, Poznań 19992, s. 262.
(2) Np. z okazji 25-lecia śmierci Edyty Stein dokonane przez kard. Karola Wojtyłę w Krakowie z udziałem Romana Ingardena, z okazji jej beaty­­fikacji w dniu 2 maja 1987 r., z okazji 100-lecia jej urodzin i 50-lecia śmierci na przełomie 1991/1992 r., a wreszcie z okazji jej kanonizacji w 1998 r. oraz przyznania jej tytułu Patronki Europy w 2000 r.
(3) Jan Paweł II, Chrystus prawdziwą nadzieją człowieka i historii, homilia na rozpoczęcie Synodu Biskupów poświęconego Europie (1-23 X 1999).
(4) Por. Felix M. Schandl, Kościół wyrasta z mego ludu. Eklezjologiczne impulsy świętej Teresy Benedykty (Edyty Stein), (w:) Nowa Rzeczywi­stość. Filozofia i świadectwo Edyty Stein, red. naukowa A. Grzegor­czyk, Poznań 2000, s. 101-102.
(5) (Za:) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein. Filozof i kar­melitan­ka, przekł. M. Kaczmarkowski, Paryż 1987, s. 54.
(6) E. Stein, Aus der Tiefe leben, München-Kosel 1988, s. 101.
(7) Listy, t. II, s. 102; E. Stein, Wiedza Krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża, przekł. J.I. Adamska, Kraków 1999, s. 145, 147.
(8) LG 48.
(9) Por. Felix M. Schandl, Kościół wyrasta…, s. 106-116.
(10) E. Stein, Wiedza Krzyża…, s. 18.
(11) E. Stein, Twierdza duchowa, tłum. J.I. Adamska, Poznań 1998, s. 163.
(12) Szerzej o ekspiacji u Edyty Stein: ks. dr hab. Henryk Wejman, Ekspiacyjny wymiar posłannictwa Edyty Stein (w:) “Prezbiterium. Pismo Urzędowe Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej”, nr 3-4/1998, s. 119-129.
(13) Por. E. Stein Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski, tłum. J.I. Adam­ska, Tuchów 19951, s. 12, 43, 151 n, 179, 191n.
(14) List do M. Petry Brüning OSU z 9 XII 1938 r. (w:) E. Stein, Autobio­grafia w listach, przekł. J.I. Adamska, Kraków 2000, s. 320.
(15) Ważniejsze wypowiedzi Ojca Świętego zamieszczone zostały w: Przewodnicy na Górę Karmel ukazani przez Jana Pawła II, red. Cz. Gil OCD, Sz.T. Praśkiewicz OCD, Kraków 2000, s. 159-172.
(16) Jan Paweł II, Homilia wygłoszona podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej Edyty Stein, Kolonia, 1 V 1987.
(17) Por. inna wersja tłumaczenia: Edyta Stein. Święta Teresa Benedykta od Krzyża, Autoportret Edyty Stein, dz. cyt., s. 265, 267n.
(18) Por. E. Stein, Kobieta…, dz. cyt.
(19) “L’Osservatore Romano” 12/99, s. 12-16.
(20) Jan Paweł II, Chrystus prawdziwą nadzieją człowieka i historii, dz. cyt.
(21) Słowa te wypowiedział kard. Ratzinger na Papieskim Uniwersytecie Św. Tomasza w Rzymie z okazji 50-lecia doktoratu Karola Wojtyły. Sympozjum, które miało miejsce 5 listopada 1998 r., zostało zorgani­zowane przez Kongregację ds. Wychowania Katolickiego oraz Uniwer­sytety Papieskie i Rzymskie Atenea. Wystąpienie miało tytuł: Teologia mądrościowa. Kroczenie Jana Pawła II ku Trzeciemu Millennium.
(22) E. Stein, Wiedza Krzyża, dz. cyt., s. 145, 147. List do s. Adelgundy Jaegerschmid OSB z 23 III 1938 (w:) E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 297.
(23) List pasterski na dzień kanonizacji Edyty Stein, 1998.
(24) J.A. Kłoczowski OP, Świętość i filozofia Edith Stein – Święta Teresa Benedykta od Krzyża.
(25) J. Królikowski, Od filozofii do męczeństwa.
(26) J. Machnacz, Misja Edyty Stein dla współczesnego człowieka, “W Drodze” nr 12 (304) 1998.
(27) Sz. T. Praśkiewicz OCD, “Wiedza Krzyża” i droga Krzyża.
(28) Ks. K. Wolsza, Edyta Stein – darem, wezwaniem i obietnicą, “Gliwicki Gość Niedzielny”, 9 sierpnia 1998.
(29) B. Krzykawska KDzJ, Duchowe posłannictwo Edyty Stein, (w:) “Karmel” 2/1999 (71).
(30) III Kongres Prowincjalny Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych Pro­wincji Krakowskiej, Kraków 2000, Kuria Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych, Kraków 2001, s. 42.
(31) Jan Paweł II, homilia, Kolonia 1 V 1987.

Uderz o kamień, a wytryśnie mądrość,
Świecki Zakon Karmelitów Bosych,
Kraków 2002