Był na kanonizacji Teresy od Dzieciątka Jezus

Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD w dniu 17 maja 1925 r. uczestniczył w największym wydarzeniem duchowym w Kościele powszechnym na ówczesne czasy, tj. w kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

W 1924 r. został wybrany przez kapitułę prowincjalną pierwszym socjuszem prowincjała polskiej prowincji, dlatego w kwietniu następnego roku wyjechał do Rzymu na 74. Kapitułę Generalną swego Zakonu. Jego towarzyszami w tej ważnej wyprawie do Wiecznego Miasta byli: o. Andrzej Gdowski, prowincjał polskiej prowincji oraz o. Alfons Mazurek, drugi socjusz prowincjała. Następnie brał także udział w uroczystościach dziękczynnych w Rzymie, m.in. w kościele św. Teresy od Jezusa przy Domu Generalnym na Corso d’Italia.

Kanonizacja św. Teresy z Lisieux wywarła na o. Anzelma wielki duchowy wpływ. Chociaż już od swojego nowicjatu w Czernej czytał jej „Dzieje duszy”, wydane po polsku w 1902 r., czuł się jej odtąd duchowym bratem. Teraz, gdy od 1921 r. stał się ojcem nowej rodziny zakonnej w Kościele, swoimi przeżyciami i częścią swego płomiennego ducha dzielił się z duchowymi córkami, Siostrami Karmelitankami Dzieciątka Jezus, którym św. Teresę od Dzieciątka Jezus dał za Patronkę Zgromadzenia.

Entuzjastyczny opis uroczystości oraz swoje głębokie przeżycia wyraził w liście do sióstr w Sosnowcu. Podał w nich nie tylko opis zewnętrznej strony tej wzniosłej ceremonii, ale przekazał swoje doświadczenie duchowe, własne porywy duszy ku świętości, zachęcając duchowe córki do wejścia na „małą drogę” i naśladowania Teresy.

s. Konrada Dubel


Jezus + Maryja
Pax  Christi
Rzym, 22 maja 1925.
Drogie moje Siostry i Dzieci!
Pan Jezus chciał, żebym został na jakiś czas w Rzymie dla prac dla dobra naszego całego Zakonu. Będę tu mniej więcej do Bożego Narodzenia, lecz być może, że jeśli ukończymy powierzoną nam przez Kapitułę Generalną pracę, wrócę wcześniej. Nie martwcie się tym, bo wola Boża jest zawsze na pierwszym miejscu. Bądźcie mocne, naprawdę mocne, jako przystało tym, które służą Panu Jezusowi nie dla ziemskiej zapłaty i pociechy, ale z miłości Jego krzyża i cierpienia. Zawsze Was Panu Jezusowi oddaję, przy każdej Mszy św., gdy podnoszę Świętą Hostyję i Kielich proszę Pana za Wami wszystkimi, aby Wam błogosławił i świętymi uczynił.
Ciekawe zapewne jesteście, jak Kanonizacja się odbyła. Trzeba by księgę o tym napisać, ja tylko krótko opiszę. O godz. 8 rano wyruszyła procesja z Watykanu do Bazyliki. W procesyi tej brało udział samo tylko duchowieństwo. Procesyę otwierali Karmelici Bosi, może przeszło 100 Ojców w białych płaszczach – śpiewając hymny i psalmy. Za nimi wszystkie zakony, Kongregacyje, Kanonicy ze swojemi sztandarami na czele. Za wszystkimi tymi procesyami szli znowu nasi ojcowie z pochodniami płonącymi niosąc sztandar świętej Tereni. Ojcowie, którzy szli na czele procesyi już byli na trybunie koło konfesyi – mogli więc oglądać całą procesyę.
Kiedy się sztandar Tereni okazał burza oklasków zerwała się w kościele, i w miarę jak się Terenia posuwała, oklaski się wzmagały – Bazylika nabita pielgrzymami. Około 40 tysięcy ludzi – bo więcej nie puszczono. Potem postępowali biskupi około 300, Kardynałowie około 36, wreszcie wspaniała Gwardya dei nobili, a potem Ojciec Święty (Pius XI) w całym przepychu.
Trudno się było opanować. Okrzyki – klaskanie, powiewanie chustkami – prawdziwy wjazd tryumfalny. Czuło się, że ten Staruszek ma moc Boską. Półtorej godziny trwała ta procesya. Zaczęły się ceremonie, prośba o kanonizacyę trzykrotna, usilnie – usilniej, najusilniej – litania do Wszystkich św., Veni Creator – poczem Ojciec Święty stojąc ogłosił światu całemu, że odtąd błogosławiona Terenia jest policzona między świętych i ma być wzywana od całego Kościoła. Głosząc używał Ojciec Święty przyrządu tak zwanego megafonu, tak że głos jego słyszany był w całej bazylice. Kiedy Ojciec Święty skończył – burza oklasków zabrzmiała w całym Kościele, a potem Te Deum z całych piersi śpiewał cały Kościół – jeden wiersz Chór watykański, drugi Kapłani i lud. Zaczęła się Msza św., w czasie której podczas ofiarowania składano Ojcu Świętemu dary – świece, baryłkę wina, chleby i trzy klatki z ptaszkami – gołąbki, kanarki i… wróble (prawdziwe polskie wróble które ćwierkały – jak w Polsce – cierp, cierp).
Ojciec Święty miał kazanie – i rzecz dziwna jeśli nie cudowna – kiedy skończył kazanie, ze stropów bazyliki, od kandelabrów zawieszonych urwały się róże, niczyją nie spuszczone ręką i padły w stronę Ojca Świętego. Terenia dziękowała Ojcu Świętemu. Komunię Ojciec Święty przyjmował na tronie a Krew Najświętszą pił z kielicha rurką, a z taką pokorą to czynił, że łzy się cisnęły do oczu. W czasie podniesienia kiedy cały Kościół był na kolanach – zagrały z Kopuły św. Piotra hejnał cudowny srebrne trąbki. Wprost porywające to wszystko i wzruszające. Kończyła się ceremonia o godzinie 2giej, poczem w tym samym porządku przy odgłosie trąb odprowadzano Ojca Świętego do Watykanu.
Wieczorem od 8-12 wspaniała iluminacja bazyliki całej wraz z kopułą. Widok, jakiego nigdy i nigdzie nie widziałem. Cała bazylika w jednym płonącym – żywym ogniu lamp, pochodni – lampek. 300.000 ludzi asystowało temu widokowi, a na wszystkich dachach stali ludzie.
Cześć św. Tereni! Kochajcie ją bardzo. Bądźcie dziećmi jak ona, bo naprawdę opłaci się cierpieć dla Boga i być świętą.
Pozdrawia Was i błogosławi Wasz ojciec i brat – fr. Anselm.

W tym samy dniu w osobnym liście do Matki Współzałożycielki, dzisiaj Czcigodnej Sługi Bożej, Matki Teresy Kierocińskiej dodał:

Ja zawsze jestem z Wami nie ma żadnej modlitwy, żadnej ofiary; w której bym przede wszystkiem nie pamiętał o Was. Z trzech rzeczy, o które prosiłem w czasie Kanonizacji Św. Tereni, Sosnowiec był na pierwszym miejscu, aby ona wzięła was w swoją opiekę i temu ziarnku gorczycznemu dała wzrost ewangeliczny. Ufam, że tak będzie.

źródło: anzelmgadek.pl