Błogosławiona Maria Sagrario od św. Alojzego
(Elvira Moragas Cantarero)
1881 – 1936




Gdy św. Teresa od Jezusa miała kilka lat, wybrała się ze swoim starszym bratem Rodrygiem do "kraju Maurów", aby tam umrzeć za Chrystusa i w nagrodę oglądać Boga. Cztery wieki później jej duchowe córki i synowie we własnej ojczyźnie umierali za Chrystusa. Należała do nich również matka Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi.

Urodziła się 8 stycznia 1881 roku w Lillo w prowincji Toledo. Jej rodzicami byli Isabel Cantarero i Ricardo Moragas. Na chrzcie św. otrzymała imię Elwiry, do którego - zwyczajem zamożnych rodzin - dołączono kilka innych: Kasylda, Lucjana, Janina, Manuela, Eladia i Izabela. Ojciec Elwiry była znanym aptekarzem, najpierw w rodzinnym Lillo, następnie w stołecznym Madrycie, gdzie był dostawcą lekarstw dla dworu królewskiego. Od czwartego roku życia mieszkała z rodzicami w Madrycie. Jej ojciec był także zamiłowanym podróżnikiem. W roku 1887, miesiąc po św. Teresie od Dzieciątka Jezus, odbył pielgrzymkę do Rzymu i podobnie jak ona był na audiencji u Leona XIII.

wspomnienie liturgiczne

16 sierpnia

Wychowaniem trojga dzieci zajmowała się przede wszystkim matka. Córka była bardzo wymagająca. Do niczego nie można jej było przymusić. Matka musiała starać się przekonać ją, aby zrozumiała, dlaczego ma ustąpić i posłuchać. Kiedy się jej sprzeciwiano, w pierwszej reakcji zaciskała piąstki i krzyczała: "tak ma być, tak ma być". Z czasem, dzięki roztropnemu wychowaniu, dziecięcy upór przekształcił się w wytrwałość w dążeniu do zamierzonego celu.

Szkołę podstawową ukończyła u sióstr zakonnych, średnią zaś zaczęła w Instytucie św. Izydora, a skończyła egzaminem dojrzałości w renomowanym Instytucie Kardynała Cisneros (1894-1899). Miała 19 lat. Była sympatyczna, lubiana przez koleżanki, pobożna, bez zwracania na siebie szczególnej uwagi. Można powiedzieć, że była odważna i nie bała się postępować wbrew konwenansom społecznym. Świadczy o tym podjęcie studiów farmaceutycznych na uniwersytecie w Madrycie. Była jedną z pierwszych studentek w Hiszpanii, jedyną dziewczyną pośród ok. 80 studentów swojego wydziału. Jej dyplom magistra farmacji nosi datę 16 czerwca 1905 roku.

W roku 1909 zmarł ojciec. Prawdopodobnie na życzenie matki nie zastąpiła go w aptece, ale pozostała w domu, by być oparciem dla matki i młodszego brata, Ryszarda, który podjął studia farmaceutyczne. Po dwóch latach zmarła matka. W czasie choroby Elwira nie odstępowała od jej łóżka. Pewnego dnia matka powiedziała do niej: "Wiem, gdzie ty pójdziesz, ale martwię się o twojego brata". Matka miała rację. Elwira już rozpoznała swoje powołanie. Zanim jednak będzie mogła je zrealizować, musiała pomóc bratu w ukończeniu studiów i usamodzielnieniu się. Dlatego przejęła rodzinną aptekę w swoje ręce. Wykorzystała całą swoją wiedzę zawodową, by ulżyć cierpieniu. Dla każdego miała dobre słowo, właściwe lekarstwo, współczucie... Szczególnie troszczyła się o studentów, którzy u niej pracowali, by nie tylko mieli za co żyć, ale również by mogli kontynuować studia.

W miarę swoich możliwości pomagała katechizować w swojej parafii. Służyła pomocą biednym na przedmieściach Madrytu, ofiarowując im lekarstwa i pomoc materialną. W tym też czasie nawiązała kontakt z klasztorem karmelitanek bosych p.w. św. Anny i św. Józefa. Jego założycielką była Anna od Jezusa, bliska współpracownica św. Teresy od Jezusa. Przygotowując się do życia zakonnego, prowadziła życie surowe, długie godziny spędzała na modlitwie, odżywiała się skromnie, dbała jednak, by jej brat był właściwie odżywiany. Bezpośrednio przed wstąpieniem do zakonu jej kierownikiem duchowym był słynny apostoł Madrytu, o. Józef Maria Rubio Peralta, jezuita, beatyfikowany przez Jana Pawła II w roku 1985. To on potwierdził jej wewnętrzne przekonanie, że Bóg ją woła.

W roku 1915 brat ukończył studia, a ona 20 czerwca wstąpiła do klasztoru. Był to rok jubileuszowy: przed czterystu laty urodziła się św. Teresa od Jezusa. W dniu obłóczyn, 21 grudnia, otrzymała imię zakonne: Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi. Połączyła w tym imieniu rodzinny kult dla wizerunku Maryi del Sagrario (sagrario po hiszpańsku znaczy tabernakulum), pamięć o zmarłej starszej siostrze, która nosiła to imię, oraz wdzięczną pamięć dla Alojzego Lope.

Mistrzyni nowicjatu powiedziała o niej: "Była mocna i energiczna, zdolna do zrealizowania największego ideału świętości". "Odznaczała się przede wszystkim ofiarnością i umartwieniem. Była pokorna, gorliwa, prosta, ofiarna. Dla współnowicjuszek była ciągłą zachętą do gorliwości" - wspomina inna zakonnica.

Po roku nowicjatu, w samo święto Bożego Narodzenia złożyła śluby czasowe, a po następnych trzech latach, w święto Objawienia Pańskiego, śluby uroczyste. Te święta przypominały jej, że jej dar z siebie jest tylko odpowiedzią na uprzedni dar miłości Ojca, "który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał..." Ostatecznym potwierdzeniem słów ślubów będzie śmierć męczeńska w nocy z 14 na 15 sierpnia 1936 roku.

Klasztor stał się jej rodzinnym domem, gdzie najważniejszy jest Chrystus. Służyła Mu w czasie godzin modlitwy, wykonując proste prace domowe, przynosząc ulgę chorym. Pewnego dnia, gdy jedna z sióstr skarżyła się na ostre migrenowe bóle głowy, powiedziała jej: "Nie martw się, już wkrótce ustaną, ponieważ idę prosić Boga, by uwolnił cię od cierpienia i dał je mnie". I tak się stało. Inna z sióstr z powodu długotrwałej bezsenności cierpiała na ostre stany lękowe. Aby jej ulżyć, s. Maria spędzała z nią całe noce.

W roku 1927 została po raz pierwszy wybrana przeoryszą. Była wówczas najmłodszą siostrą w zgromadzeniu. Współsiostry mogły do niej przychodzić o każdej porze dnia w przekonaniu, że każdą przyjmie i wysłucha z życzliwością. Często odgadywała potrzeby sióstr, zanim jej o nich powiedziały. Nie wahała się upominać w razie potrzeby. Była przekonana, że ono także jest aktem miłości, jeżeli jest sprawiedliwe. Umiała wychodzić obronną ręką z sytuacji, kiedy jej nie rozumiano. Nie zamykała się w sobie, nie okazywała rozżalenia. Troszczyła się o niezbędne potrzeby materialne zgromadzenia w przekonaniu, że bez ich zaspokojenia nie można prowadzić życia obserwantnego. Pamiętała także o tych, którzy przychodzili do furty klasztornej z prośbą o pomoc. Zawsze ją otrzymywali, a w święta Bożego Narodzenia obdarowywała ich lepszą kolacją.

Wszystkie swoje troski i potrzeby zgromadzenia w modlitwie powierzała Bogu i zachęcała siostry, by podobnie czyniły.

W kolejnym trzechleciu była mistrzynią nowicjuszek (1930-1933). "Nigdy nie widziałyśmy jej smutną, chociażby miała jakieś kłopoty; przeciwnie, jej radość i odwaga i nam się udzielały - wspomina jedna z nich. Lubiła, gdyśmy śpiewały na rekreacjach, pomagała nam w układaniu piosenek..." Radosna, łagodna i wyrozumiała, kiedy było trzeba, potrafiła być stanowcza i wymagająca.

Na początku lipca 1936 roku m. Maria Sagrario została ponownie przeoryszą. Kilkanaście dni później, 18 lipca, wybuchła w kraju wojna domowa. W tym samym dniu na klasztor posypały się kamienie. Przeorysza poinformowała siostry o trudnej sytuacji w państwie i o zagrożeniu dla klasztoru. Zaproponowała siostrom ukrycie się u rodzin własnych lub u znajomych. Siostry, widząc, że przeorysza nie zamierza opuścić klasztoru, również postanowiły w nim pozostać. Jednak pod wpływem wzrastającego zagrożenia część z nich udała się do rodzin. W klasztorze zostało dziewięć z przeoryszą. Zagrożenie okazało się rzeczywiste. 20 lipca tłum napadł na klasztor i splądrował go. Siostry kilka godzin spędziły w komendzie policji bezpieczeństwa. Ponieważ policja była w tym czasie czym innym zajęta, polecono im udać się do rodzin. Matka Maria Sagrario z drugą siostrą schroniła się w domu jej rodziców. Nie przyjęła zaproszenia brata, chciała bowiem być bliżej swoich sióstr i służyć im pomocą. Szczególnie troszczyła się o siostry z rodzin ubogich, w miarę możliwości pomagając im materialnie. Ze względów bezpieczeństwa, nie pozwalała siostrom, aby ją odwiedzały. Żyła jak w klasztorze, starając się w miarę możliwości zachowywać klasztorny porządek modlitw.

14 sierpnia po południu, gdy rozpoczęła odmawiać Nieszpory z uroczystości Wniebowzięcia NMP, do domu, w którym mieszkała, weszli milicjanci, aresztowali ją i towarzyszącą jej siostrę. W więzieniu znalazły się również inne siostry z jej wspólnoty. Przeoryszy nie pozwolono się z nimi spotkać. Nie znamy przebiegu przesłuchania, wiemy tylko, że była traktowana w sposób brutalny. Ponieważ odmówiła wydania osób, które przyjęły na przechowanie rzeczy wartościowe (głównie naczynia liturgiczne), aby nie narażać ich życia, została skazana na śmierć i rozstrzelana tej samej nocy, niedługo po dwunastej. Pochowano ją w zbiorowej mogile. W roku 1942 dokonano ekshumacji, przenosząc ciało do klasztornej krypty grobowej.

Beatyfikacji m. Marii Sagrario od św. Alojzego Gonzagi dokonał Jan Paweł II 10 maja 1998 roku w Rzymie, wynosząc równocześnie do chwały ołtarzy współczesną jej karmelitankę bosą, m. Marię Maravillas od Jezusa.

o. Czesław Gil OCD