
Rozmowa red. Słamowira Jagodzińskiego z o. prof. Szczepanem T. Praśkiewiczem OCD, relatorem Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych nt. doktoratu św. Johna Henry’ego Newmana COr
Ojciec Święty Leon XIV zaaprobował nadanie tytułu doktora Kościoła św. Johnowi Henry’emu Newmanowi. Komu nadawany jest ten tytuł i dlaczego?
Tytuł doktora Kościoła nadawany jest świętym, którzy wyróżniali się nie tylko świętością życia (insignis vitae sanctitas), ale wnieśli wkład w pogłębienie tajemnic wiary (eminens doctrina) i wywierają szczególny wpływ na życie Ludu Bożego (influxus in vitam Populi Dei).
Ilu mamy obecnie doktorów Kościoła i co ich charakteryzuje?
Do czasu Soboru Watykańskiego II doktorów Kościoła było 30. Byli nimi tylko mężczyźni, Charakteryzowały ich wspomniane cechy i ubogacili nauczanie Kościoła, aby – jak to określił Benedykt XIV – mógł on „zwyciężać ciemności błędu (errorum tenebrae profligare), rozjaśniać niezrozumiałe treści (obscura dilucidare), rozwiewać wątpliwości (dubia declarare), odkrywać tajemnice Pisma Świętego (Scripturarum enigmata reserare), zwalczać błędy, zgłębiać depozyt wiary i prostować obyczaje (confutando errorres, explorando revelationis deposito, dirigendo consuentutides)”.
Duży wkład w rozumienie instytucji doktorów Kościoła i kryteriów przedkładanych kandydatom do tego tytułu wniósł Sobór Watykański II i posoborowa refleksja teologiczna. Przede wszystkim uwzględniono kobiety w wyborze do tej godności i podkreślono duchowy, czy też mistyczny aspekt doktoratu, jako skutku działania Ducha Świętego, który „wieje kędy chce” (J 3,8); innymi słowy – uwypuklono charyzmat wiedzy wlanej, nie patrząc (co było tak ważne w ukierunkowaniu tradycyjnym) na wszechstronne wykształcenie teologiczne kandydatów, ale na ukazanie owocu ich współpracy z łaską, dającą w rezultacie nadprzyrodzone poznanie przez miłość, którego tak bardzo potrzebuje Lud Boży. Po soborze pierwszy tytuł doktora przyznano pierwszej kobiecie – św. Teresie od Jezusa, karmelitance bosej, co uczynił św. Paweł VI 27 września 1970 r. Tydzień później, 4 października, ten Papież zaliczył w poczet doktorów drugą kobietę, św. Katarzynę ze Sieny, tercjarkę dominikańską. Kolejnym doktorem Kościoła, najmłodszym w tym gronie i najbliższym nam w czasie, została też kobieta, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, druga karmelitanka bosa, jedyny doktor Kościoła pontyfikatu św. Jana Pawła II.
Patrząc na te trzy pierwsze posoborowe doktoraty, dostrzegamy, jak odbija się w nich, niczym w zwierciadle soborowa wizja posłannictwa Kościoła. Żadna z przywołanych pierwszych kobiet ogłoszonych doktorami nie miała studiów uniwersyteckich, a św. Katarzyna była praktycznie analfabetką. Żadna na napisała „sumy teologicznej”. Zdobyły jednak prawdziwą mądrość, przewyższającą „wszelką wiedzę” (Ef 3,19), współpracując z łaską, która obficie została im udzielona i nigdy w nich daremną nie pozostawała (por. 1Kor 15,10). Ich teologia nie jest zdobytą w auli uniwersyteckiej, ale na kolanach, przed tabernakulum.
Dwoje doktorów Kościoła ogłosił 7 października 2012 r. Papież Benedykt XVI: św. Hildegardę z Bingen i św. Jana z Ávili, a Papież Franciszek uczynił to w odniesieniu do św. Grzegorza z Nareku (12 kwietnia 2015) i św. Ireneusza z Lyonu (21 stycznia 2022). Doktorów jest więc w sumie 37. Są przez niektórych nazywani „arystokracją świętych” i mówi się też o nich jako o „radości i duszy Kościoła”.
Do tego grona dołącza św. John Henry Newman. Co sprawiało, że został wyniesiony do chwały ołtarzy a teraz staje się Doktorem Kościoła?
Żyjący w XIX wieku w Anglii John Henry Newman, duchowny Kościoła anglikańskiego, poszukiwacz prawdy, odkrył ją w katolicyzmie. Podążał drogą modlitwy i zainspirowany św. Filipem Neri wstąpił w szeregi filipinów, przyjął święcenia kapłańskie i owocnie apostołował w Anglii i w Irlandii. Jako wybitny teolog stał się prekursorem niektórych intuicji, które rozwinął i potwierdził Sobór Watykański II. Jego myśli cytowali papieże XX wieku i pierwszego ćwierćwiecza XXI wieku i przytacza je także kilkakrotnie, zwłaszcza w odniesieniu do pewności wiary, sumienia, decydujących wyborów moralnych i szacunku wobec imienia Bożego, Katechizm Kościoła Katolickiego, a nie zapominajmy, że ukazał się on prawie 20 lat przed beatyfikacją kard. Newmana. Wszystko to sprawiło, że dostąpił on tejże beatyfikacji przez Papieża Benedykta XVI w 2010 r., i kanonizacji przez Papieża Franciszka w 2019 r., przedstawiany jako wzór dla współczesnego Kościoła, wzór dążenia do osobistego spotkania z Chrystusem, postawy wierności Bożemu Objawieniu i zaangażowania w obronę prawości obyczajów w świecie pełnym przeciwieństw i ogromnego zagubienia.
Święty John Henry Newman to konwertyta z anglikanizmu, nazywany pokornym i niestrudzonym poszukiwaczem prawdy. W czasie, w którym wielkim zagrożeniem jest „dyktatura relatywizmu”, wskazanie na postać tego świętego jest chyba bardzo wymowne?
Oczywiście. I podkreśla to Positio opracowana przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych, postulująca ogłoszenie św. Johna Henry’ego Newmana doktorem Kościoła. Ta księga liczy prawie pięćset stron. Po przedstawieniu jego biografii, wysiłków zmierzających do odkrycia prawdy i konsekwentnego głoszenia jej współczesnym, Positio przywołuje i recenzuje wypowiedzi papieży, soboru, synodu biskupów i Dykasterii Kurii Rzymskiej o świętym, a nadto przedrukowuje w faksymile prośby kierowane do Ojca Świętego, aby zaliczył kard. Newmana w poczet doktorów Kościoła. Są to prośby Konferencji Biskupów z 20 krajów (w tym Konferencji Episkopatu Polski), licznych Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych, Uniwersytetów Katolickich i nie tylko, środowisk ekumenicznych. Wszystko to potwierdza wpływ, jaki św. John Henry wywiera na życie Kościoła. Księga prezentuje nadto w detalach wzniosłą doktrynę (eminentem doctrinam) kandydata, z najważniejszymi jej aspektami, którymi są m.in.: poprawna relacja wiary i rozumu, rola sumienia, właściwa koncepcja Kościoła, znaczenie sakramentów, zwłaszcza Eucharystii i rola urzędu nauczycielskiego, dowartościowanie Pisma św. i tradycji w refleksji teologicznej, doświadczenie mistyczne w procesie uświęcenia, rola świeckich w ewangelizacji, troska o właściwe wychowanie młodego pokolenia.
Okazuje się, że dla tego wielkiego myśliciela i intelektualisty lektura i refleksja nie były jedynym i głównym miejscem spotkania z Bogiem. Podkreślał znaczenie modlitwy, spotkania z żywym Chrystusem obecnym w Eucharystii.
Tak! I to również stanowi ważne kryterium, które wzięto pod uwagę w proponowaniu kard. Newmana do tytułu doktorskiego: nie tylko eminens doctrina, lecz także sanctitas vitae – świętość mająca swoje przejawy nie tylko w praktyce sakramentalnej, ale wręcz na niej zbudowana, jako na mocnym fundamencie. Spotkanie z żywym Chrystusem, działającym poprzez sakramenty, szczególnie zaś obecnym jako totus Christus w Eucharystii, było dla kard. Newmana owym fons vitae (źródłem życia), bez którego nie wyobrażał sobie swojej doczesnej egzystencji. Co więcej, w jego codzienności odniesienie do Eucharystii było czymś stałym, ustawicznie obecnym, przekształcającym każdą chwilę w modlitwę i uwielbianie Pana. Jego ludzka egzystencja była na wskroś egzystencją eucharystyczną, i tego nas uczy…
Przy tej okazji warto przypomnieć, że o tytułach Doktora Kościoła mówi się też w kontekście polskich świętych…
Pośród ponad dwudziestu kandydatów do tytułu doktora Kościoła, jak: Bernardyn ze Sieny, Jan Bosko, Ignacy Loyola, Ludwik Maria Grignon de Montfort, Weronika Giuliani, Brygida Szwedzka, czy Małgorzata Maria Alacoque, jawią się także oboje Apostołowie Miłosierdzia: św. Faustyna Kowalska i św. Jan Paweł II. Dojrzewa też idea przedłożenia do tego tytułu związanej z polską ziemią św. Edyty Stein – Teresy Bendykty od Krzyża, męczennicy z Oświęcimia.
W odniesieniu do św. Faustyny i jej orędzia, już jej kierownik duchowy, bł. Michał Sopoćko odkrył u niej ten charyzmat wiedzy wlanej przez Ducha Świętego, o jakim mówiliśmy wcześniej, przywołując doktoraty św. Katarzyny ze Sieny i obu Teres, karmelitanek bosych. Uważam, że życiowe orędzie św. Faustyny zawarte w jej „Dzienniczku” i stanowiące jej eminentem doctrinam o Miłosierdziu Bożym i – co więcej – orędzie poparte świadectwem świętości stwierdzonej przez Kościół, kwalifikuje ją do najwyższego tytułu w Kościele.
Zaś w odniesieniu do św. Jana Pawła II, świętość jego życia i doniosłość jego nauczania w odniesieniu do prawdy objawionej w relacji do wszystkich dziedzin życia, szczególnie zaś „w zwalczaniu nowych błędów prostowaniu obyczajów i zgłębianiu depozytu wiary” (confutando errorres, dirigendo consuentutides, explorando revelationis deposito), powinny być wystarczającym motywem do przyznania mu w Kościele, jaki wprowadził w Trzecie Tysiąclecie, tytułu doktora. Pomyślmy o ideologii gender, o pseudomałżeństwach jednopłciowych, o całym tym liberalnym nurcie antropologicznym degradującym człowieka i (o zgrozo!) twierdzącym, ze czyni to w imię jego praw i wolności… Jakże inna jest prawdziwa chrześcijańska antropologia św. Jana Pawła II. To przecież on był symbolem obrony praw narodów i jednostek, praw dziecka i starca, praw godności każdego człowieka w dzisiejszym zmaterializowanym i hedonistycznym świecie. Ale równocześnie broniąc praw i godności człowieka, nie zapominał doktrynalnej podstawy, teologicznego fundamentu godności i praw osoby, tj. o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boże, jego odkupieniu krwią Chrystusa, obdarowaniu go – w Chrystusie – Bożym synostwem i powołaniu go do życia z Bogiem samym przez całą wieczność. Tym samym, broniąc praw ludzkich, św. Jan Paweł II bronił praw Bożych! Czyż przywołanie tej nauki, to nie „zwalczanie nowych błędów” i „prostowanie obyczajów”? I czyż nie powinien być za to przyozdobiony tytułem doktorskim?
I jeszcze w odniesieniu do św. Edyty Stein, zauważmy, że jej orędzie przestrzega nas przed niektórymi niepokojącymi sprawami, jak chociażby zanikaniem we współczesnym zmaterializowanym świecie wiary w zbawczą moc Jezusowego krzyża. Nadto ona upomina się o prawdę, której sama wytrwale szukała, co też doprowadziło ją do odkrycia, że drogą prawdą i życiem jest Jezus. Wobec szerzących się dziś ruchów postmodernistycznych wręcz prorocze jest także jej nauczanie w odniesieniu do zagadnienia płciowości człowieka, macierzyńskiej misji kobiety i ojcowskiej misji mężczyzny. W świetle nauki Pisma św. i prawa naturalnego, święta uczy, że zgodnie z różnicami fizycznymi, psychicznymi i duchowymi, charakterystycznymi dla obu płci, zarówno kobiety jak i mężczyźni winni wypełniać swoje powołanie. Są to to aspekty, które różne środowiska, a zwłaszcza Karmel, wskazują jako motywy postulujące przyznanie tytułu Doktora Kocioła tej trzeciej karmelitance bosej.
Dziękuję za rozmowę