Apostoł i podróżnik – podróże po Kastylii

Ojciec Jan od Krzyża, przywiązany do swego kącika i ciszy w klasztorze, jest w ruchu i podróżuje więcej, niż moglibyśmy przypuszczać. Wspomniano już wcześniej o niektórych zmianach jego miejsca pobytu. (...)

Do Caravaca



W czasie swoich podróży ojciec Jan niejednokrotnie odwiedzał Caravaca, duże miasto Królestwa Murcji. Według przeoryszy karmelitanek, Anny od św. Alberta, “wielokrotnie jako prowincjał wizytował klasztor w tym mieście; zatrzymał się przez kilka dni i założył klasztor braci”.

Podczas pełnienia przez nią funkcji przeoryszy siedem razy przybył do Caravaca. Zasygnalizujemy te bardziej znane odwiedziny; o niektórych nie mamy pewnych wiadomości z powodu braku danych.

Prawdopodobnie był tu w 1580, gdy z polecenia matki Teresy od Jezusa przychodzi “rozproszyć niepokoje duchowe pewnej mniszki”. Teresa przedstawiła go wspólnocie nie szczędząc pochwał.

W czerwcu 1581 przewodniczy wyborom przeoryszy i powiadamia o wyniku prowincjała, o. Hieronima Graciana, który powierzył mu tę misję.

Przechodzi przez Caravaca w październiku 1585, udając się na kapitułę prowincjalną do Pastrany, o której wspominaliśmy.

Powraca w grudniu 1586 w celu założenia klasztoru karmelitów bosych. Pierwszy pomysł założenia tu klasztoru braci odnaleźć można w rozmowach Jana z Anną od św. Alberta. Przeorysza podkreśla, jak bardzo mniszki potrzebują ojców, i wyraża gorące życzenie całej wspólnoty, aby stało się to już w najbliższych dniach. Ojciec Jan replikuje: “Dlaczego tym nie zajmiesz się sama, matko przeoryszo?” Przeorysza uśmiecha się, nie widząc w tym momencie możliwości. Ojciec Jan nalega: “Myśl o tym i poleć to Bogu, i niech twoja wspólnota codziennie prosi o to Matkę Boża; ja także każdego dnia będę prosił Pana w tej sprawie”.

Tak kończy się rozmowa. Ojciec Jan idzie do kościoła odprawić Mszę. Zajmuje mu to więcej czasu niż zwykle, jest zamyślony i tajemniczy, zwłaszcza od momentu Komunii św. Przeorysza, przeczuwając, że coś się stało, “po zakończeniu Mszy i dziękczynieniu poszliśmy do konfesjonału, gdzie zapytałam go: “Dlaczego Msza trwała tak długo?” Odpowiedział: “Przedłużyłem Mszą?” Ja na to, że tak. Wtedy on rzekł: “Córko, Bóg obdarzył wielką łaską duszę moją, dlatego nie dziw się, że przeciągałem. Podoba się Bogu, że w tym mieście powstanie klasztor braci. Nie trzeba się martwić, Bóg pomoże. Ja ze swej strony będę się modlić do Boga i zrobią, co tylko możliwe”. Zaczęłam załatwiać niezbędne formalności, ponieważ dotąd nie zrobiono niczego. Czcigodny Oj ciec zaś wyjechał”.

Rada wikariuszy z ojcem prowincjałem, zebrana w Madrycie w 1586, l września zatwierdziła fundację klasztoru. Jan od Krzyża wraca do Caravaca, aby ją zrealizować. Ojciec Hieronim od św. Józefa w swojej biografii Jana przytacza dokładne dane na ten temat: “W tym celu zakupił plac, na którym wznosił się stary dom o rozmiarach dwadzieścia sześć stóp na szesnaście, nieopodal bardzo szerokiej drogi. Dom należał do morysków, którzy płacili sześć dukatów czynszu. Za tę sumę sługa Boży wydzierżawił posesję. Na parterze powstał kościół, zakrystia, furta, schody; na pierwszym piętrze kuchnia, refektarz, spiżarnia, a na poddaszu sześć pokoików z korytarzykiem: to był cały klasztor”.

Opis dotyczy bez wątpienia innego okresu. Anna od św. Alberta stwierdza, że ojciec Jan po przybyciu do miasta “umieścił Najświętszy Sakrament w bardzo biednym domku, stojącym przy kościele Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia, wynajętym na klasztor”. Stało się to 18 grudnia 1586. Siódma i ostatnia wizyta ojca Jana w Caravaca miała miejsce l marca 1587, gdy wspólnota przenosiła się do nowego klasztoru.

Odwiedziny ojca Jana w Caravaca pozostawiają głęboki ślad duchowy we wspólnocie karmelitanek bosych. Znalazło to odbicie po latach, gdy historycy Zakonu zbierali świadectwa do jego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Matka przełożona, Anna od św. Alberta, wspomina wiele epizodów związanych z Janem i wychwala go w szczególny sposób jako człowieka wielkiej wartości, niedoścignionego mistrza duchowego, “który mówił zawsze tylko o rzeczach związanych z modlitwą i postępem duchowym”.

Zwracały również uwagę jego zawierzenie opatrzności Bożej i głęboka nadzieja.

Bardzo chętnie próbowały rekonstruować postać Jana nie tylko matka przełożona, ale i inne zakonnice. Jedna z nich wspomina go, jak z wielkim entuzjazmem wychwalał trzy cnoty teologiczne, “w szczególności wiarę”. Inna mówi, że nie może go zapomnieć, jak mówił, że “zakonnicy nie powinni się troszczyć o siebie samych, ale pozostawić te troski Bogu i tym, którzy zajmuj ą się zarządem klasztoru”.

Oprócz intensywnych kontaktów bezpośrednich z tą wspólnotą, trzeba wspomnieć o stałych kontaktach listownych, szczególnie listach do Anny

od św. Alberta. Potwierdza ona: “Miałam wiele jego listów, ponieważ szanowałam je i zachowywałam jako relikwie. Po jego śmierci dałam je zakonnikom, którzy z taką pobożnością o nie prosili. Ojcu Marcinowi od św. Józefa, który był tu przeorem, dałam jeden, a niewiele później (w 1614) prosił mnie o inny z takim naleganiem, że też mu go podarowałam. On pokazał list jakiemuś panu, który nie chciał mu go zwrócić, bo czcił go jako relikwię”.

Z pozostałych listów, w większej części niekompletnych, możemy się dowiedzieć, jak zachęca Annę od św. Alberta, aby była odważna w życiu, oddalała niepotrzebne skrupuły i nie przykładała Bogu własnej miary.

List z czerwca 1586, najbardziej chyba osobliwy spośród listów Jana od Krzyża, wprowadza Annę od św. Alberta w sprawy Zakonu, w jego zadania jako wikariusza prowincjalnego, nowych fundacji i projektów na przyszłość. Daje jej rady w sprawie trudnej i delikatnej, związanej z ojcami Jezuitami. W następnym roku, wracając z Madrytu po spotkaniu z ojcem Dorią, Jan pomija Caravaca i 2 marca 1587 zezwala “przeoryszy i zakonnicom klasztoru św. Józefa, karmelitankom bosym w Caravaca, aby wszczęły proces przed jakimkolwiek kompetentnym trybunałem o domy, które im zostały zabrane przez ojców Towarzystwa Jezusowego, a które leżą na terenie klasztornym, a przedtem były własnością Alonsa de Robres, mieszkającego we wspomnianym mieście Caravaca; mogą delegować jako swoich pełnomocników prokuratorów jakiegokolwiek trybunału królewskiego, jak to uznają za korzystniejsze, i kontynuować proces w sposób zgodny z prawem; mając to na względzie, udzielam mojego pełnego poparcia, jakiego tylko zgodnie z prawem mogę dać”.

Proces ten będzie trwać jeszcze kilka lat i zakończy się polubownie dopiero w marcu 1595.

Stosunki Jana od Krzyża z karmelitankami w Caravaca dowodzą, że miała racją matka Teresa pisząc do przeoryszy: “Córko moja, zrobię w ten sposób, że ojciec Jan od Krzyża przyjdzie do was; postąpi tak, jakbym to ja sama uczyniła; otwórzcie przed nim z prostotą wasze serca, on was pocieszy; jest to dusza, której Bóg udziela swojego Ducha” (13 stycznia 1580).