13 kwietnia

Dobre pół godziny spędziłam przed tronem Matki Bożej Nieustającej Pomocy… Z głębi serca modliłam się za biednych grzeszników. Mówiłam Maryi, aby obojętnie w jaki sposób przyjęła ofiarę mego życia za powrót tych nieszczęśników… Wyobrażałam sobie, że rzeczywiście jestem przed tą dobrą Matką i przemawiam do Niej z zaufaniem i zawierzeniem.

św. Elżbieta od Trójcy Świętej

Jak należy się modlić? To pytanie spędzało sen z powiek uczniów Jezusa, skoro prosili Go, by nauczył ich się modlić. Wiemy, jakiej modlitwy nauczył Jezus. Jest w niej wszystko. Całe życie człowieka z jego troskami, cierpieniami, potrzebami - ziemskimi, jak i nadprzyrodzonymi. Jest w niej mowa o jego wiecznym przeznaczeniu, życiu z Bogiem w Jego królestwie. Przebija z niej wielka pokora: człowiek oczekuje wszystkiego od Boga. Dobra modlitwa to akt zawierzenia całego życia, złożenie siebie samego u stóp Zbawiciela. Bóg jest gotów nieustannie nam pomagać i to czyni. Pytanie, czy mamy na tyle pokory, by przedstawiać Mu prośby i czekać na ich spełnienie. Kościół miał rację, że nazwał Maryję Królową - Matką Króla. Ci, którzy żyli w czasach monarchii wiedzieli, że chcąc coś załatwić u króla, musieli zyskać wpierw przychylność Królowej, bo ona przedstawiała mu prośby poddanych. Zjednać serce matki króla równało się wysłuchaniu prośby. W tym opisie uderzają dwie rzeczy. Nie należy nikogo przekonywać o wielkiej miłości Najświętszej Panny i Jej litościwym sercu. Nie należy jednak zapominać, że jesteśmy tylko biednymi, żebrzącymi o łaskę stworzeniami. Do tronu naszej Królowej zawsze trzeba nam przychodzić z pokorą i uniżonością. Wyrazem tej postawy jest nie tylko troska o własne sprawy, ale również o naszych bliźnich. Nade wszystko powinniśmy troszczyć się o ich zbawienie. Możemy mieć wówczas pewność, że Bóg miłosiernie spojrzy także na nas.


Odszedł do Boga w Karmelu

2019 † o. Sebastian od Dzieciątka Jezus (Zygmunt Ruszczycki)