Ojcostwo Boga i dziecięctwo duchowe: Jan Paweł II i św. Teresa z Lisieux


2. Przez Syna do Ojca

Bez większego ryzyka błędu można zgłosić tezę, że zestawione w tytule niniejszej refleksji ojcostwo Boga i dziecięctwo duchowe stanowią oś duchowej doktryny zarówno św. Teresy od Dzieciątka Jezus, jak i papieża Jana Pawła II, a nawet całej chrześcijańskiej duchowości. W cytowanym liście Divini amoris scientia Papież, przywołując własne słowa z homilii wygłoszonej w Lisieux, stwierdza: “Jakaż bowiem prawda jest bardziej fundamentalna i uniwersalna niż ta: Bóg jest naszym Ojcem, a my jesteśmy Jego dziećmi?” (DAS 10).

Tę fundamentalną prawdę dogłębnie wykłada w encyklice o Bożym miłosierdziu, podkreślając zarazem, że w naszych przełomowych i trudnych czasach zachodzi pilna potrzeba, aby w Chrystusie “odsłonić raz jeszcze oblicze Ojca, który jest «Ojcem miłosierdzia oraz Bogiem wszelkiej pociechy»” (DM 1). Człowiekowi zagubionemu we współczesnym świecie konieczne jest dla zachowania równowagi psychiczno-moralnej doświadczenie bezwarunkowej miłości. “Człowiek jest kochany przez Boga! – pisze Jan Paweł II w posynodalnej adhortacji Christifideles laici. – Oto proste, a jakże przejmujące Orędzie, które Kościół jest winien człowiekowi. Każdy chrześcijanin może i musi słowem oraz życiem głosić: Bóg cię kocha, Chrystus przeszedł dla ciebie, Chrystus dla ciebie jest «Drogą i Prawdą, i Życiem» (J 14, 5)” (CL 34).

“Mała droga duchowego dziecięctwa”, jak zwykło się określać doktrynę św. Teresy z Lisieux, która – zdaniem Papieża – nie jest niczym innym jak ewangeliczną drogą świętości dostępną dla wszystkich” (DAS 2), jest szkołą doświadczenia miłosiernej miłości Boga jako Ojca. Mówił o tym jeszcze jako arcybiskup Krakowa podczas Mszy św. w intencji misji, odprawianej w kościele sióstr karmelitanek przy ul. Kopernika w Krakowie dnia 3 X 1973 roku z okazji stulecia urodzin św. Teresy z Lisieux. W homilii zaznaczył m.in., że “Dzieje duszy pokazują, co to znaczy stać się jako dziecko i przeżyć do końca ojcostwo Boże, przeżyć swoją maleńką drogę, która prowadzi do największych rzeczy. To wszystko nam pokazała św. Teresa od Dzieciątka Jezus swoim życiem, swoim powołaniem, swoją zakonnością. I to się jakoś bardzo mocno utrwaliło na kliszy Kościoła współczesnego”. Do tej myśli powrócił jako Papież po 24 latach, pisząc w cytowanym Liście apostolskim Divini amoris scientia, że u podstaw życia duchowego, od strony podmiotu, jest doświadczenie bycia przybranymi dziećmi Ojca w Jezusie. “Taki jest najbardziej autentyczny sens dziecięctwa duchowego, to znaczy doświadczenia Bożego synostwa za sprawą Ducha Świętego” (DAS 8).

W jednej z katechez środowych (16 X 1985) Jan Paweł II zauważył, że “to Boże ojcostwo, tak w stosunku do Izraela, jak względem poszczególnych ludzi, ujawnia się w miłości miłosiernej”. Tym samym głosem mówi nasza Doktor Kościoła, co potwierdzają zdania z listu do jej najstarszej rodzonej siostry. Czytamy w nim, iż “…tylko miłość może uczynić nas miłymi Bogu i ta miłość jest jedynym dobrem, o które się ubiegam. Spodobało się Jezusowi wskazać mi jedyną drogę, która wiedzie w sam Boski żar; tą drogą jest przeto zaufanie małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach swego Ojca”. Nie bez przyczyny więc Papież stwierdza, że Święta z Lisieux przywróciła Ewangelii jej właściwy blask, przyczyniając się zarazem do lepszego zrozumienia Kościoła jako Mistycznego Ciała, a nade wszystko podkreślając atrybut miłości w Bogu, “pomogła uleczyć dusze z rygorów i lęków wpojonych przez doktrynę jansenistyczną, skłonną bardziej do podkreślania sprawiedliwości Boga niż Jego miłosierdzia” (DAS 8).

Dla Teresy nie ma najmniejszej wątpliwości, że Bóg – jak uczy św. Jan Apostoł – jest miłością (1 J 4, 8. 16). Toteż zdolność miłowania Boga i bliźniego sprawia, że w sposób nieograniczony rozszerzają się egzystencjalne horyzonty człowieka, wykraczające poza doczesność. Odnośnie do tego warto przytoczyć kilka zdań z listu do pani Pottier (Celiny Maudelonde) z 16 VII 1894 r., w którym nasza Karmelitanka pisze m.in.: “O, jakże piękną jest nasza religia, która zamiast ścieśniać serca (jak sądzi świat), podnosi je i uzdalnia do miłowania, miłowania miłością niemal nieskończoną, skoro trwać będzie nadal po życiu doczesnym, danym nam po to właśnie, by zdobyć Ojczyznę Niebieską, w której odnajdziemy istoty najdroższe, umiłowane na ziemi!”.

Tę samą prawdę, choć oczywiście językiem właściwym dla Magisterium Ecclesiae, wyraża Jan Paweł II we wspomnianej encyklice o Bożym miłosierdziu, a także w środowych katechezach głoszonych od 5 XII 1984 do 20 VII 1986, których wyjaśniał poszczególne zdania Credo. Niemało miejsca poświęcił w nich Ojcostwu Boga, ucząc m.in., że należy ono przede wszystkim do ścisłej tajemnicy wewnętrznego życia Boga (23 X 1985). Jeżeli zatem istotą życia wewnątrztrynitarnego jest miłość, to ojcostwo Boga najpełniej ujawnia się jako miłość na kształt miłości macierzyńskiej, i jest to miłość zarazem stwórcza i odkupieńcza. “Jakże znamienne jest w słowach Boga to odwołanie się do miłości matczynej – mówił Ojciec Święty. – Miłość Boga daje się poznać nie tylko przez ojcostwo, ale również przez niedoścignioną czułość macierzyństwa!” (2 X 1985). Korelatem tej ojcowskiej miłości Boga jest pełne ufności dziecięctwo duchowe. Ono pozwala “doświadczyć, że wszystko pochodzi od Boga, ku Niemu powraca i w Nim trwa, dla zbawienia wszystkich, w tajemnicy miłosiernej miłości. Taka jest doktryna, której nauczała i którą żyła św. Teresa” (DAS 8).

Znawcy tej doktryny dokonują ciekawego odkrycia, że słowa z Ewangelii św. Mateusza: “Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (18, 3), uważane za istotne dla poglądów Świętej, ani razu nie są przez nią cytowane, ani w autobiografii, ani w listach. Ilekroć mówi się o dziecięctwie, należałoby mówić o ojcostwie, gdyż te dwa pojęcia wzajemnie się warunkują i dopełniają. Tymczasem badacze pism św. Teresy z Lisieux zwracają uwagę, że “imię Ojca w odniesieniu do Boga pojawia się rzadziej, niż byśmy sądzili. Wytłumaczeniem tego jest fakt, że centralne miejsce w życiu duchowym Teresy zajmuje Jezus-Oblubieniec, który jednocześnie posiada wszystkie cechy Ojca”. Odnośnie do tego Jan Paweł II zauważa, że “podobnie jak dla świętych Kościoła wszystkich czasów, także w jej doświadczeniu duchowym Jezus jest centrum i pełnią objawienia” (DAS 8).

Istotnie, nasza Doktor Kościoła atrybuty Miłosiernego Ojca odnajduje w Jezusie i nawet nie próbuje dokonywać jakichś logicznych rozróżnień pomiędzy tymi Osobami Boskimi. Dobrze to oddaje fragment listu do rodzonej siostry Leonii, w którym odpowiadając na jej kryzys duchowy, Święta pisze: “Zapewniam Cię, że Pan Bóg jest daleko lepszy, niż sądzisz. Zadowala się jednym spojrzeniem, jednym westchnieniem miłości… Co do mnie, to uważam, że praktyka doskonałości jest bardzo łatwa; zrozumiałam, że należy tylko chwycić Jezusa za serce…”.

Tak więc po raz kolejny z radością odkrywamy zbieżność myśli św. Teresy i Jana Pawła II. W obydwu przypadkach u podstaw jest biblijna prawda, wyrażona w słowach samego Jezusa: “Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30), a także w tych skierowanych do Filipa: “Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14, 8). Jezus, wcielone odwieczne Słowo Ojca Przedwiecznego, jest doskonale świadomy swej tożsamości z Nim, czemu dał wyraz już jako dwunastoletni chłopiec, kiedy szukającym go Rodzicom wyznał, że “jest w sprawach Ojca” (Łk 2, 49). Odtąd każdy Jego gest, każda chwila, a zwłaszcza modlitwa na osobności, potwierdzają najściślejszą trynitarną więź Ojca z Synem w Duchu Świętym. Najpełniej objawiło się to podczas ofiary na krzyżu. Krzyż Chrystusa i “całe mesjańskie świadectwo Człowieka- -Syna, który na nim poniósł śmierć, mówi i nie przestaje mówić o Bogu-Ojcu, który jest bezwzględnie wierny swojej odwiecznej miłości do człowieka” – pisze Jan Paweł II (DM 7).

W świetle pism św. Teresy z Lisieux i nauki Jana Pawła II, nie ma zatem innej drogi do Ojca, jak tylko przez Syna, i jest to droga dziecięcej ufności wobec Niego. Stąd odkrycie miłosiernej miłości Boga możliwe jest tylko “przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”, jak obwieszcza doksologia wieńcząca modlitwę eucharystyczną podczas każdej Mszy św. Papież w zakończeniu cytowanej encykliki Dives in misericordia dodaje, że “objawianie Boga, tego Ojca, który pozwala nam «widzieć» siebie w Chrystusie” jest racją bytu Kościoła świętego (DM 15), dla którego podstawową drogą jest człowiek. Wobec tego jasnym się staje, dlaczego w na progu trzeciego tysiąclecia, w którym człowiek tak bardzo doświadcza zagubienia z powodu oddalenia się od Bożej miłości, Jan Paweł II w liście Novo millennio ineunte usilnie zachęca do kontemplacji Oblicza Chrystusa, i to Zmartwychwstałego (por. NMI 16–28).

3. Człowiek drogą Kościoła

Nie jest żadną tajemnicą, że kard. Karol Wojtyła miał znaczący wkład w opracowanie Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II. Toteż szereg zawartych w niej stwierdzeń odnajdujemy w dokumentach Jana Pawła II. Na przykład w pierwszej encyklice Redemptor hominis za Soborem Papież powtarza zdanie, które w jego ustach nabrało szczególnej doniosłości i stało się programowym hasłem jego pontyfikatu: “Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego” (RH 8; por. GS 22). Nieco dalej w tejże encyklice padają inne nie mniej doniosłe zdania: “Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel, jak to już zostało powiedziane, «objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi»” (RH 10).

Czyż nie o to właśnie chodziło św. Teresie z Lisieux, aby każdy człowiek bardzo osobiście doświadczył, że jest w Chrystusie ukochany przez Boga? Ona sama, znając w sposób mistyczny “smak” i moc tej nadprzyrodzonej miłości Boga-Ojca, pragnęła nie tylko o niej mówić wszystkim, choćby znajdowali się na krańcu świata, ale uobecniała tę Bożą miłość w postawie radosnej służby ludziom w Kościele, także wtedy gdy doświadczyła śmiertelnej choroby. Nie było to bynajmniej pragnienie wyidealizowane, uogólnione, ale – przeciwnie – bardzo skonkretyzowane. Od najmłodszych lat, zapewne nie bez wspaniałego wychowawczego oddziaływania jej ojca, Ludwika Martina, Teresa wykazywała wielką wrażliwość na drugiego człowieka – na konkretne osoby. Obdarzała ich realną i konsekwentną miłością. Przypomnijmy tylko niektóre epizody z jej życia. Gdy napotkany w czasie spaceru żebrak odmówił przyjęcia jałmużny, Teresa zapragnęła mu dać coś cenniejszego i postanowiła, że pomodli się za niego w dniu pierwszej Komunii Św., co też po kilku latach skrupulatnie wypełniła. Jako kilkuletnia dziewczynka dla uratowania od potępienia zbrodniarza Pranziniego przez pośrednictwo Celiny zamówiła Mszę św. w jego intencji. W trosce o nawrócenie apostaty, o. Hyacinthe’a Loysona, pragnąc jego zbawienia, ofiarowała za niego swoją ostatnią w życiu Komunię Św., którą przyjęła 19 VIII 1897 r.. W swej biografii opisała niezliczone gesty miłości i miłosierdzia wobec współsióstr z klasztoru w Lisieux, także te nie zawsze radosne, bo nie wszystkie siostry i nie zawsze darzyły ją sympatią.

W szczerym zapale miłowania innych bardziej niż bycia miłowaną – choć tego pragnienia nigdy w sobie nie kryła – Teresa Martin postanowiła przekroczyć ograniczenia czasoprzestrzenne. Pragnienie obdarowywania miłością, a więc bycie jakby na przedłużeniu ramion Bożej miłości, rozciągała daleko poza klasztor, aż na misje. Co więcej, zapewniała współsiostry, że z nieba będzie zsyłać deszcz róż. “Ach! jestem pewna, że dobry Bóg pozwoli mi rozlewać pełnymi rękami Jego łaski dla Was…” – pisze w liście do swoich kuzynów na dwa i pół miesiąca przed śmiercią. W tym samym czasie do swego duchowego brata, o. Roullanda, misjonarza, pisze: “Co do Ojczyzny niebieskiej pociąga mnie właśnie wezwanie Pańskie, nadzieja miłowania Go wreszcie tak, jak zawsze pragnęłam, i myśl, że będę mogła sprawić, aby miłowało Go mnóstwo dusz, błogosławiąc Go wiecznie”.

Są to tylko niektóre przejawy troski św. Teresy o konkretnych ludzi, jednak dobrze charakteryzują jej duchową sylwetkę. Potwierdził to Jan Paweł II w Orędziu na Światowy Dzień Młodzieży w 1997 roku, który odbywał się w Paryżu i podczas którego nieoczekiwanie ujawnił zamiar ogłoszenia Karmelitanki z Lisieux Doktorem Kościoła, co zostało przyjęte z nieopisaną radością. Wskazując na przykład jej życia, Sługa Boży powiedział: “Jej postać musi przyciągnąć w jej ojczyźnie uwagę wielu młodych pielgrzymów właśnie dlatego, że Teresa jest świętą młodą, która dzisiaj na nowo powtarza to proste i sugestywne przesłanie, przepojone podziwem i wdzięcznością: Bóg jest Miłością; każda osoba jest kochana przez Boga, który czeka, by zostać przyjęty i umiłowany przez każdego człowieka. Wy – współcześni młodzi – jesteście powołani, by to orędzie przyjąć i obwieszczać waszym rówieśnikom” (nr 9).

Z przeprowadzonych tu analiz nasuwa się więc wniosek, że zawarte w Rękopisie B, słynne zdanie: “W sercu Kościoła, Mojej Matki, będę Miłością… w ten sposób będę wszystkim i moje marzenie zostanie spełnione!!!…”, zawiera w sobie pragnienie, a zarazem postulat pod adresem Kościoła, aby żył on mocą miłości, które ogarniać będzie konkretnych ludzi i ich sprawy.

Taką właśnie, “terezjańską” wizję Kościoła, który zdolny jest miłować każdego człowieka, zgłasza Jan Paweł II. Zainspirowany soborowym “zwrotem antropologicznym”, Jan Paweł II pisze w pierwszej swej encyklice, iż “człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwsza i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia” (RH 14; por. GS 10). Sługa Boży z konsekwencją a zarazem entuzjazmem rzeźbił takie ojcowsko-macierzyńskie oblicze współczesnego Kościoła, którego serce nie przestaje bić rytmem miłości Boga do ludzi. Najlepszym tego potwierdzeniem były ostatnie chwile jego ziemskiego życia, które poruszyły setki milionów ludzi na ziemi, także niechrześcijan, nie mówiąc o kilku milionach uczestników jego pogrzebu, przybyłych do Rzymu. To była odpowiedź świata miłością na miłość.

W miarę jak odkrywamy życie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Doktor Kościoła, i Sługi Bożego Jana Pawła II, coraz bardziej dostrzegamy daleko idące duchowe pokrewieństwo i doktrynalną zbieżność tych dwóch wielkich Postaci. Dotyczy ona wielu innych obszarów, jak chociażby mariologii osadzonej w eklezjologii czy ewangelizacji oraz misji. Nie brak także Innych wspólnych i wymownych znaków profetycznych, które każą dostrzegać objawienie się misterium obcowania świętych w naszych czasach i pozwalają w Słudze Bożym papieżu Janie Pawle II dostrzec “polskie oblicze” świętej Karmelitanki z Lisieux.


W tekście pominięto przypisy.
Referat z Ogólnopolskiej Sesji Naukowej z okazji Peregrynacji Relikwii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Polsce.
KUL 14 maja 2005, w: Polskie oblicza św. Teresy z Lisieux, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, 2005.