Kapitan w habicie #04 | Ku autonomii mniszek

Przez cztery wieki pomijana i marginalizowana. Czego Anna od Jezusa tak właściwie broniła i dlaczego zapłaciła za to tak wysoką cenę?

Czym Anna od Jezusa ściągnęła na siebie gniew Przełożonych? Dlaczego zarzucano jej nieposłuszeństwo? Czy faktycznie zawiniła?

4. Ku autonomii mniszek

Najbardziej śmiałym i ryzykownym posunięciem Anny od Jezusa, które znacząco zaważyło na dalszych jej losach za życia i po śmierci, był rekurs do Stolicy Apostolskiej. Pomyślnie rozpatrzony przez papieża Sykstusa V (jego owoc stanowiło brewe Salvatoris z 5 czerwca 1590 roku) wywołał wielki gniew o. Mikołaja Dorii jako Wikariusza Generalnego.

Zaznaczmy, że nie dokonało się to tak całkiem bez wiedzy wyżej wymienionego. Anna od Jezusa dwa razy przy świadkach pytała go, co myśli na temat wystosowania do Ojca Świętego prośby o zatwierdzenie Konstytucji mniszek, a on nie miał nic przeciwko. Nawet powiedział, że gdyby brakowało osoby, która w tej sprawie może udać się do Rzymu, to on sam chętnie tam pójdzie piechotą i na bosaka. Rzecz w tym, że Lew Karmelu (tak go nazywano) te same sprawy wyobrażał sobie zupełnie inaczej…

Przeorysza z Madrytu nie działała pochopnie, nie występowała jedynie we własnym imieniu, nie chodziło też bynajmniej o rzecz małej wagi. Zanim wysłała posłańców do Wiecznego Miasta poddała tę sprawę gruntownemu rozeznaniu, porozumiewała się z innymi matkami, które również dostrzegały potrzebę poczynienia takich kroków, radziła się też światłych teologów…

Na czym karmelitankom bosym tak właściwie zależało? O co ubiegała się i walczyła Capitana de prioras? Wbrew pozorom nie chodziło jej ani o zaostrzenie ani o złagodzenie zakonnego prawodawstwa, a jedynie o słuszną autonomię mniszek – a to gwarantowało zatwierdzenie tekstu terezjańskich Konstytucji. Zawarte w nich normy regulujące sposób życia karmelitanek bosych, choć wymagające i surowe, były też nacechowane humanizmem i miały w sobie pewną elastyczność, gdyż brały pod uwagę zmieniające się czas, miejsce i okoliczności oraz związaną z tym konieczność rozeznawania. 

Święta Matka nie była zwolenniczką mnożenia drobiazgowych przepisów, których zbytnie nagromadzenie – jak pokazuje ewangeliczny spór Jezusa z faryzeuszami – może czasem prowadzić do absurdu. W jednym z listów do o. Hieronima Graciána gani swojego ulubieńca – jako Prowincjała – za nadmierną ilość poleceń, jakie pozostawił po sobie w klasztorze mniszek w Ávila: Proszę wierzyć, mój Ojcze, że te domy, chwała Bogu, mają się dobrze i nie potrzebują, żeby nakładać na nie więcej ceremonii, albowiem każda [dodatkowa] rzecz byłaby dla nich obciążeniem, i niech Wasza Przewielebność o tym nie zapomina, na miłość, ale proszę zawsze nalegać, aby były zachowywane Konstytucje i nic więcej, gdyż uczynią już bardzo dużo, jeżeli dobrze je zachowają29. Swoje stanowisko w tej kwestii Teresa wyrażała też jasno w korespondencji sprzed kapituły w Alcalá de Henares (marzec 1581), na której miano zatwierdzić przeredagowane Konstytucje z 1567 roku. 

Matce Fundatorce zależało, by jej córki służyły Bogu z miłości, a nie motywowane lękiem przed przekroczeniem prawa i grożącymi z tego tytułu konsekwencjami. Ten komponent (dobrze pojętej!) wolności i odpowiedzialności w oczach niektórych – zwłaszcza o. Mikołaja Dorii i pokrewnych mu dusz zwolenników żelaznej dyscypliny i rygoru – uchodził jednak już z gruntu za pewną formę rozluźnienia (dosł. relajación – dziś powiedzielibyśmy wersję light) życia zakonnego. A na to szanujący się Zakon w dobie Soboru Trydenckiego, wzywającego do programowej reformy i odnowy, pozwolić sobie nie mógł. 

Dla grona najbliższych współpracowników Teresy od Jezusa było jasne, że ich – mocno zakorzeniona w duchowej Tradycji pustelników z Góry Karmel, spadkobierców Proroka Eliasza – Fundatorka, nie jest tylko i wyłącznie biblijnym naprawcą wyłomów i odnowicielem rumowisk, ale że ma do powiedzenia i przekazania coś więcej30. Nie wszyscy karmelici bosi pierwszej generacji potrafili jednak i chcieli31 przyjąć i zasymilować oryginalny wkład Świętej Matki – trzy terezjańskie nowości32: apostolski cel życia, nowy typ wspólnoty i modlitwę pojmowaną jako relacja przyjaźni z Bogiem. Problem z tym mieli zwłaszcza ci, którzy marzyli tylko i wyłącznie o tym, by włączyć się w descalcez –  niezwykle popularny wówczas i nacechowany skrajną surowością – ruch odnowy, w ramach którego różne zakony, reformując się w duchu wskazań Soboru Trydenckiego, dodawały do swej nazwy przymiotnik „bosi” albo „bose”. 

Do tej grupy należał o. Mikołaj Doria. Do szaleństwa rozkochany w pokucie, w każdym ze swych tekstów niezmordowanie promował zachowanie zakonnej obserwancji33. Kładąc pierwszorzędny nacisk na życie według Reguły Pierwotnej w całej surowości (bez złagodzeń), miał na tym punkcie po prostu bzika. Za cel stawiał sobie doprowadzić do tego – to był szczyt jego ambicji – by nawet gdy umrze, jego kości stukając jedna o drugą wołały: Obserwa, obserwa!34 Tyle że kolektywny zarząd utworzonej przez niego Konsulty – „idealnego funkcjonariusza w nieomylny sposób sprawującego nadzór nad [zachowaniem regularnej] obserwancji bez ryzykowania błędów, na które normalnie narażony jest każdy człowiek” stał w sprzeczności z zamysłem Teresy, dla której władza przełożonych w Karmelu miała mieć wyraźnie ojcowski i macierzyński charakter….

Przypisy

Kalendarium życia Anny od Jezusa
(Ana de Lobera y Torres)

casibomjojobetcasibom girisjojobetcasibomsahabetbets10betturkey giriş