Błogosławiona Maria Kandyda od Eucharystii
(Maria Barba)
1884 – 1949




Błogosławiona Maria Barba urodziła się 16 stycznia 1884 roku we Włoskim miasteczku Catanzaro, w rodzinie Piotra Barby i Joanny Flosena, która przenosi się później do Palermo. Kilka lat czeka na realizację powołania.

Jej pragnienie spełnia się w Karmelu w Ragusa dnia 25 września 1919 roku, w wieku 35 lat, przy sprzeciwie rodziny. Otrzymuje imię Maria Kandyda od Eucharystii. Obdarzona została niezwykłym charyzmatem wrażliwości eucharystycznej. Po pięciu latach zostaje przeoryszą klasztoru, który to urząd pełni z przerwami do 1947 roku. Wspomagała wspólnoty karmelitańskie na Sycylii, zwłaszcza w Syrakuzach.

Umiera dnia 12 czerwca 1949 roku. Pozostawia po sobie znakomite teksty o Eucharystii w dziele Kolokwia eucharystyczne. Beatyfikowana przez Jana Pawła II 21 marca 2004 roku w Rzymie.

wspomnienie liturgiczne

14 czerwca

Historia życia
o. Włodzimierz Tochmański OCD

Maria Barba urodziła się 16 stycznia 1884 r. w Catanzaro w Kalabrii (na południu Włoch), gdzie rodzina głęboko wierząca, rodem z sycylijskiego Palermo, czasowo przeniosła się z powodu pracy jej ojca Pietro Barby, radnego Sądu Apelacyjnego. Matką jej była Joanna (Giovanna) z domu Florena z Santo Stefano in Camastra z okolic sycylijskiej Messyny. Była dziesiątym dzieckiem z dwunastu. Chrzest św. otrzymała trzy dni później.

Kiedy Maria miała dwa lata, rodzina powróciła do sycylijskiej stolicy, gdzie nasza Błogosławiona przeżywała swoje dzieciństwo i młodość w łonie dość licznej rodziny. Rodzice byli dobrze ukształtowanym i rozumiejącym się małżeństwem. Swego ojca Maria opisała słowami: "chrześcijanin mocny..., od dłuższego czasu wierny w praktykach religijnych nie patrzący na ludzkie względy".

Już od wczesnego dzieciństwa uwidaczniała się w niej miłość do Eucharystii.

Kiedy byłam malutka - jak sama opowiada - i jeszcze Jezus mi się nie dał, oczekiwałam na moją mamę, aby kiedy wróci od Komunii Św., prawie na progu domu i wspinając się na palcach, aby jej dosięgnąć, mówiłam Mu: "Ja również Panie!". Moja mama nachylała się wówczas z miłością i dmuchała na moje wargi; natychmiast ją opuszczałam i przyciskając do piersi skrzyżowane dłonie, pełna radości i wiary, powtarzałam podskakując: "Ja również mam Pana, ja również mam Pana!".

Są to - jak stwierdza autor tekstu wydanego przez Postulację Generalną naszego Zakonu - zapewne pierwsze znaki powołania i wezwania przez Boga, z inicjatywy którego rozpoczyna się przygotowanie szczególnego daru dla Kościoła.

Gdy Maria miała 6 lat, zlecono jej opiekę nad 3-letnią siostrzyczką Antoniettą - Antosią, z którą związała się głęboką siostrzaną zażyłością. Uczęszczała do 5-letniej szkoły podstawowej - Collegio Giussino - Kolegium Maryi, prowadzonego przez żeńskie zgromadzenie zakonne, w którym dzięki siostrom zakonnym nauczyła się modlić własnymi słowami. W wieku 9 lat odprawiała już codziennie półgodzinną medytację, a pewnego razu nawet ponad godzinne rozważanie, rozmyślając ze łzami nad cierpieniami Jezusa i Maryi.

Od kiedy, w wieku dziesięciu lat, przyjęła pierwszą Komunię Św., największą jej radością było to, że może przyjmować właśnie Chrystusa w Eucharystii. Od wtedy także, powstrzymanie się od Komunii było dla niej - jak sama zapisała - "wielkim krzyżem i męczarnią". Prostotę i niewinność dziecka zachowała do ok. 12-13 roku życia, kiedy szczególnie przeżywała okres Wielkiego Postu w ciszy i spokoju i codziennie odmawiała cały różaniec.

Następny okres dwóch lat był dla niej najtrudniejszy z pewnym młodzieńczym kryzysem. Nawrócenie przeżyła w czerwcu 1899. Dnia 2 lipca 1899 r. wzięła udział w obłóczynach jednej z krewnych w klasztorze wizytek w Palermo, a wydarzenie to stanie się dla niej ważnym doświadczeniem religijnym, punktem zwrotnym, pogłębionym następnego dnia osobistą rozmową w sercu z Jezusem, którego słowa słyszała a przed którym z zachwytem wyznaje: "Nie będę potrafiła już być dalej szczęśliwą, jeśli i ja tam (tzn. w klasztorze) się nie znajdę". Wówczas, w piętnastym roku życia, odkryła swoje powołanie do życia zakonnego, jednak z powodu sprzeciwu rodziny musiała na wstąpienie czekać aż dwadzieścia lat. W tym czasie Bóg obdarzał ją wielką siłą ducha i umacniał w powołaniu. Jej spowiednikiem aż do wstąpienia do Karmelu zostaje o. Antoni Matera OFMConv.

Życie duchowe Marii miało być pochodną mentalności ówczesnej epoki, tj. końca XIX i początku XX wieku. Jej wychowanie nie wyróżniało się niczym od kanonów wychowania dziewczyny z dobrej bogatej mieszczańskiej rodziny, szczególnie na Sycylii, polegających na tym, aby być dobrą matką rodziny, uzależnioną od małżonka.

Jednak Maria była inna. Jeszcze żyjąc w świecie, w młodości, odznaczała się wielką miłością do Eucharystii. W niej przeżywała głęboko tajemnicę sakramentalnej obecności Boga w świecie, w czym postrzegała konkretny znak Jego nieskończonej miłości do ludzi i motyw nadziei na spełnienie Bożych obietnic.

O swoich doświadczeniach pisała tak:

Moje cierpienia "dla Eucharystii" zaczęły się w wieku około siedemnastu lat, gdy doznałam przynaglenia, by nie opuszczać częstej Komunii. Wiele trudów i zmagań kosztowało mnie uproszenie krewnych, żeby mi towarzyszyli do kościoła. Gdy mi się to powiodło, gdy udało się wreszcie ich pozyskać, musiałam uzbroić się w cierpliwość, widząc, jak zwlekają z wyjściem, powolni, nigdy się nieśpieszący, zajęci swoimi sprawami, tak że w końcu przychodziliśmy spóźnieni. Ileż z ich powodu straciłam Mszy i Komunii Świętych! Ileż musiałam się natrudzić, by znaleźć kapłana, który udzieliłby mi Komunii, gdy przyszliśmy do kościoła w ostatniej chwili.

Miała około osiemnastu lat, gdy pojęła tajemnicę obecności Boga w tabernakulum:

Spóźniłam się raz na Mszę świętą i nie mogłam przyjąć Komunii Świętej. Ponieważ kościół był już zamknięty, chciałam zawrócić, ale jakaś uboga kobieta powiedziała mi: "Dlaczego Pani nie wejdzie do zakrystii, aby choć na krótko nawiedzić Pana?". Te słowa, a także przykład mojej starszej siostry, naprowadziły mnie na obecność Jezusa w tabernakulum i tajemnica ta przeniknęła do głębi mój umysł i serce: O Miłości, Miłości! Przebywasz tam jako Więzień, bo kochasz do szaleństwa i chcesz zawsze być z nami, Twymi dziećmi; pragniesz pozostawać w naszych kościołach, choć jesteś często samotny i opuszczony! Myślą i sercem rozpoczęłam nawiedzać Jezusa w tabernakulum w ciągu dnia, a także nocą. Adorowałam Go we wszystkich świątyniach świata, w tych zwłaszcza, w których pozostawał najbardziej zapomniany. Nocą przerywałam sen, aby Go na klęczkach uwielbiać. Widziałam w duchu te ciemne kościółki i zamknięte drzwiczki tabernakulum. Mówiłam Jezusowi, że u stóp każdego ołtarza stawiam moje serce jak wieczną lampkę, aby nieustannie Go adorowało, dziękowało Mu, kochało Go i wynagradzało. Zawarłam przymierze z Jezusem, na mocy którego w każdym kościele świata katolickiego, gdziekolwiek znajdowałoby się tabernakulum, gdziekolwiek przebywałby On w Sakramencie Ołtarza, moje serce będzie z Nim; by Go kochać, wielbić i wynagradzać w imieniu własnym i całego stworzenia, które Go opuszcza i nie chce Go poznać. To przymierze miało mnie obowiązywać nie tylko przez czas mojego życia ziemskiego, ale tak długo, dopóki On pozostanie w Najświętszym Sakramencie, czyli aż do skończenia wieków.

To nie są jedynie słowa bogatej mieszczanki; za tymi słowami widać osobę Boskiego Oblubieńca Jezusa, który kształtuje jej duchową sylwetkę.

Maria ma szczególny kult także do Maryi, i do świętych, np. św. Antoniego, św. Gemmy Galgani, św. Józefa, św. Franciszka z Paoli, któremu była ofiarowana w dzieciństwie, gdy groziła jej śmierć. Żyjąca w świecie duchem św. Franciszka, przyjęła od niego miłość do Jezusa Ukrzyżowanego. Od św. Małgorzaty M. Alacoque przejęła pobożność do Serca Jezusowego, ale największy wpływ mieli święci Karmelu. W roku 1901 Maria przeczytała Księgę życia św. Teresy od Jezusa, w 1903 r. wraz z matką i siostrami przywdziała szkaplerz Karmelu.

Na przeszkodzie w realizacji powołania zakonnego stanęły trudne wydarzenia w rodzinie. W roku 1904 umiera jej ojciec, w 1911 umiera z kolei na gruźlicę jej 21-letni brat Paweł. Nie załamuje się jednak. W 1910 r. w posłuszeństwie swojemu kierownikowi duchowemu zaczęła pisać swoje Confessione generale - Wyznania ogólne, które będzie kontynuować do roku 1918. We wrześniu 1910 udała się wraz z rodziną na pielgrzymkę do Rzymu i została przyjęta na audiencji przez papieża św. Piusa X.

W 1912 r. spotyka się po raz pierwszy z karmelitankami bosymi w Palermo. W latach 1912-1914, kiedy czytała po raz pierwszy Dzieje duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus, podjęła decyzję o wstąpieniu do karmelitanek bosych, jak to wyznała w liście do swej przyjaciółki Agaty Callari. Jak sama zaznaczyła, to właśnie św. Teresa z Lisieux ukierunkowała ją na klauzurę i na Karmel.

13 listopada 1912 r., a więc dopiero w wieku 28 lat, Maria przyjęła sakrament bierzmowania. Trzeba jednak dodać, że wtedy przyjmowano bierzmowanie jedynie z okazji ślubu lub w przypadku bliskości śmierci, a nie tak jak dziś jako ukoronowanie formacji chrześcijańskiej młodego człowieka.

Śmierć matki w czerwcu 1914 wydawała się być zagrożeniem jedności rodziny, zatem obecność Marii, jej kobiecej ręki, pośród braci Krzysztofa i Stefana, którzy z mentalnością liberalną i awersją do życia religijnego stali się faktyczną głową rodziny, wydawała się potrzebna.

Po śmierci matki Maria mogła przyjmować Komunię Św. rzadko, bowiem jej bracia nie pozwalali jej wychodzić z domu, a nie chciała się z nimi drażnić. Tak opisała sama swoje trudności:

Cóż powiedzieć o tych pustych niedzielach i świętach podczas choroby ojca i brata, a potem jeszcze po śmierci mojej mamy? Przez całe miesiące, a może nawet przez cały rok, nie święciłam niedzieli, nie mogłam iść do kościoła ani uczestniczyć w Najświętszej Ofierze i przyjąć Jezusa w Eucharystii. Tak bardzo pragnęłam, Panie, niemal żebrałam o łaskę, aby ktoś zechciał iść ze mną do Twojego Domu, o mój Jezu! Zawsze na próżno. Niespełnione nadzieje, daremne oczekiwania, post od Eucharystii. Godziny upływały, Msza mnie ominęła. Kiedy mama mi zabraniała pójścia do kościoła, w moim sercu stawało się lodowato - nie do wytrzymania. Mogłabym wszystko jeszcze rozumieć, gdyby sprawa dotyczyła tylko mnie samej i mojej ofiary, ale przecież chodziło też o Jezusa, ta walka była o Niego: On trwał w tabernakulum i nie miał możliwości zjednoczyć się ze mną - swoim stworzeniem, choć jako Jezus-Hostia po to tam pozostawał. Głód i pragnienie świętej Komunii nieustannie we mnie wzrastało do tego stopnia, że wyczerpywało mnie fizycznie; umierałam niemal na myśl o odrzuconej prośbie, o nieudzielonym pozwoleniu... Ten silny a zarazem słodki głód, miłosne i jednocześnie szalone pragnienia, doprowadzały mnie do łez. Święta Komunia była mi potrzebna jak oddech, jak bicie serca. Była dla mnie tęsknotą i rozkoszą; aby ją zdobyć poszłabym kamienistą droga, zakuta w łańcuchy. Jak wyrazić swe pragnienie? Uwielbiam Cię, Panie, za ten nowy rodzaj cierpienia, który dla mnie przygotowałeś, za krzyżową drogę, którą mi kazałeś podążać. Adoruję i błogosławię Twoją najświętszą wolę; jednoczę się z nią jak najdoskonalej w każdej chwili, aby zadośćuczynić za brak miłości, który cierpisz w zimnych i obojętnych sercach Ty, Jezu, w swym wielkim cudzie miłości, jaką jest Eucharystia. Na pierwszym miejscu pragnę ofiarować Ją za wynagrodzenie moich grzechów, mojej niegodności.

Maria zmagała się prawie dwadzieścia lat o to, aby zobaczyć realizujące się w końcu jej pragnienie. W czasie tego dwudziestoletniego oczekiwania, któremu towarzyszą cierpienia duchowe, okazuje zaskakującą moc ducha i niezwykłą wierność początkowemu natchnieniu. W tej walce, która trwała aż do momentu wstąpienia do Karmelu w Ragusie, Maria była wspierana przez bardzo szczególną pobożność względem tajemnicy Eucharystii: w Eucharystii widziała tajemnicę sakramentalnej obecności Boga w świecie, konkretny dowód Jego nieskończonej miłości do człowieka, uzasadnienie naszej pełnej ufności w Jego obietnice. Wytrwała w powołaniu i w wierze także dzięki nabożeństwu do Serca Jezusowego, praktyce komunii duchowej i pobożności maryjnej. Jednak cechą charakterystyczną jej życia duchowego były przede wszystkim: ufność, głębia, stałość oraz troska o czystość serca.

Maria wstąpiła do Karmelu Terezjańskiego 25 września 1919 roku, jednak za sugestią kard. Aleksandra Lualdi, ówczesnego arcybiskupa Palermo, wybrała nie Palermo, ale klasztor w mieście Ragusa (na południu Sycylii), by realizować swoje głębokie intymne pragnienie poświęcenia się całkowicie Jezusowi. W Karmelu przyjęła imię, w pewien sposób prorockie, Maria Kandyda od Eucharystii. Chciała przez to "towarzyszyć Jezusowi, w Jego eucharystycznej postaci, najlepiej jak tylko będzie mogła". Przedłuża swoje godziny adoracji, i przede wszystkim, w każdy czwartek godzinę między 23.00 a 24.00 spędza przed tabernakulum. Prawdziwie, na Eucharystii skupiało się całe jej życie duchowe, lecz - podkreślmy to mocno - nie tyle poprzez oznaki pobożności, co poprzez istnienie życiowej relacji między jej duszą a Bogiem. Z Eucharystii Maria Kandyda zaczerpnęła mocy, aby 1 listopada 1927 roku - za zgodą spowiednika - ofiarować się Bogu jako ofiara w akcie pisanym własną krwią.

Błogosławiona w pełny sposób rozwinęła to, co sama określa jako swoje "powołanie do Eucharystii", wspomagana przez duchowość karmelitańską, do której zbliżyła się za pośrednictwem lektury Dziejów duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Są też znane jej dobrze stronice, na których św. Teresa od Jezusa opisuje swoją nadzwyczajną pobożność do Eucharystii i to, jak w Eucharystii święta Fundatorka Karmelu Terezjańskiego doświadczyła płodnej tajemnicy człowieczeństwa Chrystusa.

W roku 1922 siostra Kandyda rozpoczęła opisywanie swojego powołania. Jej pierwszy zeszyt duchowych zapisków nosił tytuł Salita: primi passi (Wspinaczka: pierwsze kroki). Dnia 23 kwietnia 1924 r. złożyła swoje zakonne śluby uroczyste, a już po sześciu miesiącach została wybrana na przeoryszę klasztoru. W 1926 r. z posłuszeństwa wobec spowiednika ks. kan. Giorgio La Perla zaczyna pisać o swoim życiu duchowym, co zostaje opublikowane pod tytułem Canto sulla Montagna (Pieśń na górze).

Matka Maria Kandyda była przeoryszą, wyjąwszy krótki okres przerwy w latach 1930-1933, aż do 1947 roku, tj. 20 lat, rozbudzając we wspólnocie głęboką miłość do Konstytucji św. Teresy od Jezusa. Trzyletnia przerwa była zapewne - w planach Bożych - po to, aby ktoś inny był przeoryszą i aby m. Kandyda mogła napisać pod posłuszeństwem swój wielki duchowy traktat.

Począwszy od uroczystości Bożego Ciała w 1933 roku, świętego roku Odkupienia, Błogosławiona - z posłuszeństwa wobec swojej przeoryszy - rozpoczyna pisać to, co moglibyśmy określić mianem jej małego arcydzieła z zakresu duchowości eucharystycznej, noszącego tytuł Eucharystia. Pisała go przez dwa lata. Jest to "prawdziwy klejnot duchowości eucharystycznej przeżytej". Mamy tu do czynienia z długą i pogłębioną medytacją nad Eucharystią, zawsze rozpiętą między pamięcią o osobistym doświadczeniu a pogłębieniem teologicznym tego właśnie doświadczenia.

W Eucharystii, Matka Kandyda, widzi syntezę wszystkich wymiarów doświadczenia chrześcijańskiego.

Wiara: O mój Umiłowany ukryty w Najświętszym Sakramencie, ja Cię widzę, ja wierzę w Ciebie!... O Święta Wiara. Kontemplować ze zdwojoną Wiarą naszego Umiłowanego w Sakramencie: żyć Nim, który przychodzi każdego dnia! Nadzieja: O moja boska Eucharystio, moja ukochana nadziejo, wszystkiego od Ciebie oczekuję... Od dziecka wielka była moja nadzieja pokładana w Najświętszej Eucharystii. Miłość: Jezu mój, jakże Cię kocham! Miłość, która żywię w sercu do Ciebie, o Miłości ukryta w Najświętszym Sakramencie jest miłością przeogromną... Jakże wielka jest miłość Boga, który ze względu na dusze uczynił się chlebem! Boga, który uczynił się więźniem dla mnie.

W Eucharystii matka Kandyda, wówczas przeorysza swej wspólnoty, odkrywa również głęboki sens trzech ślubów zakonnych, które w życiu intensywnie eucharystycznym znajdują nie tylko swoją pełnię wyrazu, lecz także konkretną praktykę życiową, swego rodzaju głęboką ascezę i postępujące upodabnianie się do jedynego modelu wszelkiej konsekracji, to jest Jezusa Chrystusa umierającego i zmartwychwstałego dla nas:

Jakiegoż to hymnu nie trzeba by zaintonować posłuszeństwu naszego Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie? I czymże jest posłuszeństwo Jezusa z Nazaretu w porównaniu z Jego posłuszeństwem od dwudziestu wieków w Najświętszym Sakramencie? (...) Pouczywszy mnie co do posłuszeństwa, ileż mi mówisz, ileż pouczasz o ubóstwie, o biała Hostio! Któż bardziej wyzuty, bardziej ubogi niż Ty... Nie masz nic, nie prosić o nic!... Boski Jezu spraw, aby dusze zakonne były spragnione oderwania i szczerego ubóstwa! Jeśli mi mówisz o posłuszeństwie i o ubóstwie..., jakiż zachwyt nad czystością wzbudzasz jedynie poprzez patrzenie na Ciebie! Panie, jeśli znajdujesz w duszach czystych, jakaż dusza traktująca z Tobą, nie będzie się stawała taką? Stąd postanowienie: "Chcę trwać przy Tobie przez czystość i miłość".

Eucharystię przeżywała w duchowej łączności z Matką Bożą. W jej zapiskach znajdujemy m.in. słowa:

Maryja jest prawdziwym wzorem życia Eucharystią, bo Ona nosiła w swym łonie Syna Bożego, którego ustawicznie rodzi w sercach wierzących. Chciałabym być Maryją, być Maryją dla Jezusa, zająć miejsce Jego Matki. Zawsze mam przed oczyma Maryję w moich Komuniach Świętych. Chcę otrzymywać Jezusa z Jej rąk; Ona dopomaga mi stanowić z Jezusem jedno. Ja nie potrafię odłączać Jezusa od Maryi. Witaj, o Ciało zrodzone z Maryi. Witaj, Maryjo, jutrzenko Eucharystii.

Jej gorliwy kult Najświętszego Sakramentu sprawił, że nazwana została mistyczką Eucharystii.

Dla Marii Kandydy Eucharystia jest pokarmem, jest spotkaniem z Bogiem, jest zjednoczeniem serc, jest szkołą cnót, jest mądrością życia.

Samo niebo nie posiada więcej. Ten jedyny skarb jest tu, jest nim Bóg! Prawdziwie, tak prawdziwie: mój Bóg i moje Wszystko. Proszę mojego Jezusa o to, abym była umieszczona jako lampka wszystkich tabernakulów świata, aż do końca czasów.

W październiku 1937 r. wraz z całą wspólnotą zmienia miejsce zamieszkiwania w Ragusie przy ul. Marsala. Maria Kandyda przyczyniła się bezpośrednio do zakorzenienia się Karmelu Terezjańskiego na Sycylii poprzez fundację w Syrakuzach we wrześniu 1946 r. i do powrotu tam męskiej gałęzi Zakonu. W 1947 r. pisze swoje refleksje o życiu karmelitańskim opublikowane pt. Perfezione carmelitana (Doskonałość karmelitańska). Tego samego roku została przeznaczona na nową fundację karmelitanek bosych do Syrakuz, jednak do wyjazdu nie doszło; półtora roku później odkryto u niej raka wątroby.

Pan wezwał ją do siebie w uroczystość Trójcy Przenajświętszej 12 czerwca 1949 roku, w wieku 65 lat, po kilku miesiącach przejmujących cierpień fizycznych. Dwa dni później odbył się jej pogrzeb z udziałem licznych wiernych.

Siedem lat po śmierci otwarto proces beatyfikacyjny, który na szczeblu diecezjalnym zakończył się w roku 1962, w 1986 roku przeprowadzono roczny proces w sprawie uznania cudu za wstawiennictwem naszej Kandydy, a Positio o jej życiu i cnotach zostało przedstawione w roku 1992. Jan Paweł II uznał ją za Czcigodną służebnicę Bożą w roku 2000, a cztery lata później (21 marca 2004) w Watykanie dokonał jej beatyfikacji.

Ta piękna postać - mistyczka Eucharystii - jest godna poznania i pełniejszego przyjęcia przez polskie społeczeństwo, nie tylko w Roku Eucharystii.


Mistyka Eucharystyczna, Materiały z VIII Karmelitańskiego Tygodnia Duchowości Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2006.

casibomsahabetbetturkey girişholiganbet girişjojobetgrandpashabet girişholiganbetJojobet Giriş