Żyć Ewangelią bez kompromisu

W ubiegłym tygodniu w środę popielcową posypując głowy popiołem usłyszeliśmy słowa: „Nawracajcie się i wierzcie e Ewangelię”. Wielki Post to dobry czas by postawić sobie pytanie czy rzeczywiście wierzę w Ewangelię, w jej siłę przemiany mojego i nie tylko mojego życia?

Ewangelia bez kompromisu – to książka, która stawia ostre pytania, mocno konfrontuje, ale równocześnie w przedziwny sposób rozpala serce, pobudza pragnienia by dołączyć do grona ludzi traktujących Ewangelię bez rozwadniania, bez kompromisu.

W obecnych czasach ludzkość stoi na krawędzi przepaści, z groźbą terroryzmu w tle. Bezpieczeństwo, do którego większość ludzi się odwołuje, jest zaledwie iluzją. Nie jesteśmy bezpieczni, chodząc po ulicach dużych, nowoczesnych miast. W samolotach nigdy nie wiemy, czy pozostaniemy w górze,
czy też nie. Wojny wybuchają w prawie każdej części świata. Gdzie w takim razie jest to bezpieczeństwo, które tak bardzo sobie cenimy?
Bóg nie daje nam materialnego bezpieczeństwa. Zamiast tego proponuje wiarę – wiarę, która zaczyna się w pewnym sensie tam, gdzie kończy się zdrowy rozsądek.
Musimy być paradoksalni, tak jak Chrystus. Chrystus powiedział: „Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26, 52), ale powiedział także: „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34). Paradoks! Największym strapieniem naszej cywilizacji jest paradoks związany z bezpieczeństwem. Nie chcemy ryzyka i niepewności. Jednak wybór bezpieczeństwa, które nie pozostaje w łączności z Chrystusem, może zabijać nas duchowo. Bóg proponuje nam ryzyko, niebezpieczeństwo oraz niepewność, które prowadzą do doskonałego bezpieczeństwa. Jego
bezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy zaczynamy kochać Boga całym naszym sercem, umysłem i duszą, a naszego bliźniego jak siebie samego. Nie da się tego przeakcentować. Jeżeli nie przyodziejemy naszego życia w Jego miłość, zginiemy. Miłość bliźniego to najwyższe ryzyko. Może oznaczać nawet śmierć dla ratowania mojego brata. Aby kochać taką miłością, mamy w sobie Ducha Świętego. Z jego pomocą będziemy w stanie kochać naszego bliźniego. Z Nim będziemy mieć odwagę,
aby podjąć ryzyko miłości bliźniego. To ogromne ryzyko, ponieważ Chrystus prosi nas także, abyśmy kochali naszych nieprzyjaciół. Kiedy jednak wchodzimy w przykazanie Chrystusa, nakazujące, aby kochać tak, jak On nas umiłował (J 15, 12), otrzymujemy moc i łaskę, czyli charyzmaty, aby z naszych nieprzyjaciół czynić przyjaciół i ukochanych bliźnich.
To wszystko brzmi bardzo idealistycznie i być może zupełnie nieosiągalnie. Chrystus zapewnia nas jednak, że jest to osiągalne. Poprzez drobne kroki podejmowane dzień po dniu powoli akceptujemy innych takimi, jakimi są i zaczynamy kochać bezgranicznie, czule i ze współczuciem.

Publikacja: 
Catherine de Hueck Doherty,  Ewangelia bez kompromisu, Kraków 2008.

o. Piotr Hensel OCD