Znów w drodze – podróże po Andaluzji

Ojciec Jan posiada nie tylko duchowy charyzmat fundatora, ma też okazję do uczestniczenia bezpośrednio w wielu pracach przy wznoszeniu nowych klasztorów (...)

Życie codzienne



Nie brak było w tym klasztorze interesujących wydarzeń, ciekawostek odnoszących się do życia wspólnotowego i wpływu zakonników na miejscową ludność.

Ojciec Jan, ciągle chorowity, powinien jeść mięso; sąsiad klasztoru ofiarowuje więc wikariuszowi prowincjalnemu kuropatwę. Franciszek od św. Hilariona przygotował ją, jak tylko potrafił najlepiej. W chwili nieuwagi kucharza kot dobrał się do niej i zjadł połowę. Dla kucharza było to ogromne strapienie. Wchodzi do kuchni ojciec Jan i pyta go, czemu jest taki zdenerwowany. Kucharz opowiada całe wydarzenie, a Jan na to: “Nie martw się taką drobnostką”, i uspokoił go.

Jan od Krzyża, który lubił inscenizacje na temat wiary, szczególnie chętnie z powodów pedagogicznych i duchowych urządzał przedstawienia z historii męczenników. Takie właśnie przedstawienie odbyło się w ogrodzie klasztornym w La Manchuela. On, jak zawsze, odgrywa rolę męczennika: przywiązany do drzewa pomarańczowego nie chce wyprzeć się wiary i drwi ze swoich oprawców.

Sława pobożności i przykładnego życia braci w La Manchuela rozchodziła się po okolicy. “Było rzeczą znamienną i budującą widzieć, jak liczne wieśniaczki przychodziły do kościoła, by słuchać braci czytających tematy do medytacji i brać udział w godzinach modlitwy wewnętrznej, jakby były zakonnicami; a i młodzi wieśniacy, po skończeniu orki, przychodzili do kościoła na godzinę modlitwy myślnej. Ponieważ było to po zachodzie słońca, biczowano się, podczas gdy jeden z braci śpiewał Miserere“; ten psalm śpiewali zawsze zakonnicy podczas biczowania się trzy razy w tygodniu.