Zimowe ferie w Karpatach na Ukrainie

Od 3 do 8 stycznia, Oaza i ministranci z Berdyczowa wraz z dziewięcioosobową grupą opiekunów miała możliwość przeżyć „zimową baśń” w górskim regionie Ukrainy. Wyruszyliśmy w drogę w poniedziałek, 3 stycznia. Mieliśmy ponad pół tysiąca kilometrów do przebycia autobusem. Po drodze czekał na nas obiad u sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Starym Skałacie i Msza święta w kościele św. Ignacego z Lojoli w Kołomyi.

Naszym celem była górska miejscowość w Obwodzie Zakarpackim o nazwie Jasynia. Byliśmy już tutaj latem ubiegłego roku, a teraz spodziewaliśmy się ujrzeć karpackie krajobrazy w zimowej szacie. Niestety, z początku pogoda nie była sprzyjająca. Śnieg, który spadł tu obficie na Boże Narodzenie, właśnie pod wpływem odwilży stopniał. Okazało się jednak, że z drugiej strony Przełęczy Jabłonickiej było go pod dostatkiem, zwłaszcza w górskim kurorcie Bukowelu – zimowej stolicy Ukrainy. Zimowe atrakcje – zjazd na dmuchanych kołach, szaleństwa na „jabłuszkach”, wyciąg na widokową platformę – stały się udziałem moich młodych podopiecznych i przyjaciół.

Zimowe dni kończą się długimi wieczorami. Wypełniał je program formacyjno – rozrywkowy. Przede wszystkim Msza święta, którą przeżywaliśmy w jednym z pomieszczeń naszego domu oazowego. W kościele było bardzo zimno, a ze względu na to, że wracaliśmy przemoczeni lepiej było przebywać w cieple. Atmosfera domowego kościoła pozwalała na wygłoszenie kazania w formie rozmowy. We wtorek rozważając pójście uczniów św. Jana Chrzciciela za Jezusem zastanawialiśmy się, jakie są właściwości wieku dziecięcego, a jakie dorosłego, a także nad tym, które z wartości i cech dzieciństwa można i warto zabrać w wiek dorosły, a które lepiej byłoby zostawić. Najbardziej moim przyjaciołom żal było zostawić beztroskę i w jej miejsce wybrać odpowiedzialność. Byli jednak zgodni, że nie da się przebywać pod opieką mamy będąc dorosłym. We środę, 5 stycznia, w odpowiedzi na słowo mówiące o etykietowaniu mieszkańców Nazaretu, czego wyrazicielem był Natanael z Ewangelii, staraliśmy się wczuć w sytuację osoby, której ludzie „przyczepiają” krzywdzące, ograniczające etykiety. Za „ofiarę” posłużyła siostra terezjanka Kamila. Mieliśmy okazję wyobrazić sobie uwolnienie od tych etykiet za pomocą gestu odrywania ich od siostry przez jednego z uczestników.

We czwartek, 6 stycznia, ucieszył nas widok obficie padającego śniegu, z początku bardzo mokrego. Przed południem nawiedziliśmy starą drewnianą cerkiew z początku XIX wieku. Była to uroczystość Trzech Króli, w związku z tym zaplanowaliśmy udział we Mszy świętej razem z parafialna wspólnotą. Ojciec Siergiej uwzględnił naszą obecność na liturgii, dlatego odbyła się ona w większej części po ukraińsku, a tylko niektóre części były po węgiersku – w języku używanym przez miejscową społeczność katolików łacińskiego obrządku. Pod wieczór udaliśmy się do wypożyczalni sprzętu narciarskiego ponieważ następny dzień zapowiadał się prześlicznie. Rzeczywiście ranek ostatniego dnia naszego pobytu był pogodny i bardzo mroźny. Udaliśmy się do bazy narciarskiej ze stokiem o umiarkowanym stopniu trudności. Nikt z naszej młodzieży nigdy nie jeździł jeszcze na nartach! Jednak wszyscy odważnie założyli na siebie sprzęt i z pomocą instruktora zaczęli nabywać pierwszych umiejętności. Po dwóch godzinach prób na „oślej łączce” ponad połowa grupy była gotowa do zjazdu z góry, na którą trzeba było się dostać za pomocą wyciągu. Jak piękny to widok odważnych nastolatków, na stoku oświetlonym zimowym słońcem korzystających z piękna przyrody i możliwości swojego młodego organizmu!

Wszystko na tym święcie szybko przemija, a zwłaszcza dni wypełnione nowymi wrażeniami. Sobota, 8 stycznia, to dzień naszej powrotnej podróży. Droga nasza wiodła inną trasą, na której mieliśmy okazję zawitać do Kamieńca Podolskiego i popatrzeć na monumentalną twierdzę. Tutaj też zjedliśmy smaczny obiad i po kilku godzinach „moje” dzieci szczęśliwie znalazły się w objęciach swoich rodziców.

Pragnę podziękować wszystkim dobrodziejom, którzy wsparli finansowo to przepiękne według mnie wydarzenie. Zadziałały „stare” więzi z czasu Duszpasterstwa Akademickiego przy naszym klasztorze w Krakowie, którego miałem przyjemność być opiekunem, a także inne więzi z karmelitami bosymi. Staliście się sponsorami znacznej części kosztów potrzebnych dla organizacji tych zimowych wakacji. Mam nadzieję że to doświadczenie tak potrzebne w obecnych czasach dominacji wirtualnych wrażeń przyczyni się do rozwoju dobrych, chrześcijańskich wartości w tej grupie młodzieży z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Berdyczowie na Ukrainie. Bóg zapłać!!!