Zakonnik i student – na uniwersytecie w Salamance

Przybywa do miasta w okresie jego największego rozkwitu. Salamanka w połowie XVI wieku tętni życiem artystycznym i kulturowym. Jej uniwersytet jest spadkobiercą najlepszych tradycji średniowiecznych: Bolonii, Oxfordu, Paryża, Salamanki.

A życie zakonne?



Opisawszy cykl studiów w Salamance, należałoby na tym poprzestać. Jan miał wszelkie możliwe środki, wszelkie ułatwienia. Wykorzystał je do końca i osiągnął wspaniałe rezultaty. Czegóż można żądać więcej?

Lecz ten młody student jest przede wszystkim karmelitą. Intensywne studia nie oznaczały wakacji od życia zakonnego. Można by rzec, że stanowiło ono nierozerwalną część i bodziec do nauki. Był on człowiekiem kontemplacji w nowicjacie, podczas studiów, jak też w każdym innym klasztorze. Zmieniające się warunki zewnętrzne nie naruszają jego głębokiego powołania i sposobu życia.

W klasztorze w Salamance panował klimat sprzyjający zachowaniu obserwancji i życiu religijnemu. Było to przecież przedmiotem specjalnej troski kapituł generalnych i prowincjalnych. Wydaje się, że ich zalecenia były wypełniane. Klasztor zaakceptował odnowę popieraną przez przełożonych generalnych. Zwraca się uwagę na skupienie wewnętrzne, ubóstwo, ogranicza się wyjścia z domu tylko do tych, których wymaga program studiów.

W życiu domu zakonnego wyróżniała się postać brata Jana, który dodatkowo poświęca wiele godzin kontemplacji i modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, żyjąc w samotności i skupieniu. Wszyscy znają jego pokutny sposób życia: ciemna i ciasna cela, jako łóżka używa kilku desek bez materaca, jako poduszki kawałka drewna. Często pości i nosi włosiennicę. Otrzymał pozwolenie na praktykowanie “reguły pierwotnej”, bardziej rygorystycznej w zakresie abstynencji i skupienia.

Przykładem życia, a także bezpośrednią interwencją w kilku przypadkach, wzbudza respekt wśród swoich kolegów. Jeśli robią coś niewłaściwego, obawiają się, by Jan tego nie zobaczył: “Uwaga, nadchodzi brat Jan”; “Chodźmy stąd, zanim nie przyjdzie tu ten diabeł”. Słowa te były wyrazem szacunku i uznania, a nie nagany. Właśnie w czasie gdy Jan od św. Macieja kończy studia i opuszcza Salamankę, święta Teresa słucha różnych opinii na jego temat i podsumowuje wrażenie, jakie wywarł na swych towarzyszach: “Nie ma brata, który nie mówiłby o nim dobrze, gdyż jego życie pełne jest pokuty” (wrzesień 1568).

Kiedy był jeszcze w Salamance, w Medina rozpowszechniała się sława jego świętości. Tam mieszka jego rodzina i on czuje się członkiem tamtej wspólnoty zakonnej. W księdze wydatków klasztoru w Medina zanotowana została kwota, jaką wydano na materiał na habit dla brata Jana.