W szkole Teresy: uznać swoją słabość…


Jest wiele cnót, nad którymi trzeba pracować: nad trwaniem w Bożej obecności, wiernością, cierpliwością, wzajemnym poznaniem, wzajemną miłością w stopniu heroicznym, patrzeniem sercem na drugiego. Ale czy jest to w ogóle możliwe? Czy własnymi siłami jesteśmy w stanie te rzeczy osiągnąć? I tak szczerze trzeba sobie powiedzieć, że większość z tych postaw jest niemożliwa do osiągnięcia, jeśli będziemy opierać się tylko i wyłącznie na naszych ludzkich możliwościach, cechach naturalnych, talentach. Posłuchajmy więc św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza:

„Gdybym sobie na przykład powiedziała: Zdobyłam taką cnotę, jestem pewna, że mogę ją praktykować. Byłoby to wówczas opieranie się na własnych siłach, a wtedy ryzykuje się upadek w przepaść. Ale jeśli pozostaję pokorna i mała, mam prawo aż do śmierci – bez obrażania Boga – popełniać małe głupstwa. Patrz na małe dzieci: nie przestają łamać, drzeć, upadać, chociaż bardzo, bardzo kochają swoich rodziców. Kiedy upadam w ten sposób, lepiej widzę swoją nicość i mówię sobie, co bym robiła, czym bym była, gdybym się opierała na moich własnych siłach?”.

A zatem opierać się na Jezusie, nie na własnych siłach. Cała oś nauczania Małej Teresy tkwi w tym, by nie walczyć o własnych siłach, ale uznać własną słabość, powierzyć się Bogu i razem z Nim, Jego siłą i mocą iść do przodu, walczyć, rozwijać się duchowo. Teresa jest świętą, którą można by nazwać świętą zawierzenia, świętą ufności: „Ofiarować Bogu nasze nędze, to wychwalać Go, sprawiać Mu przyjemność, to ofiarować Mu okazję do objawiania atrybutu, którym pragnie przydać sobie chwały: swojego Miłosierdzia. Ofiarowujemy Mu nasze nędze, by się od nich uwolnić, by znaleźć ulgę i uzdrowienie; nie dlatego, że na to zasługujemy, ale by dać Miłości Bożej okazję do ukazania się taką, jaką jest Miłosierną”.

Wewnętrzna wolność, wewnętrzne uzdrowienie następuje, gdy oddamy swoją nędzę Bogu, gdy uznamy swoją słabość, grzeszność i niedojrzałość, gdy przestaniemy tak skupiać się na własnej nicości, a zaczniemy coraz bardziej na Umiłowanym. To nieprawdopodobny skok w przepaść, ciemność; moment zaprzestania ufności głównie we własne siły i powierzenia się Temu Drugiemu bez granic. Święta Teresa powie nam tak: „Zgódź się stać małym dzieckiem, pełniąc wszystkie cnoty, ty podnoś tylko stale nóżkę, aby wejść na pierw- szy stopień świętości. Nie uda ci się wejść nawet na niego, ale Bóg wymaga od ciebie jedynie dobrej woli. Uwierz, a zobaczysz, że na szczycie schodów Bóg na ciebie czeka… i patrzy z miłością. Wkrótce zwyciężony twymi daremnymi wysiłkami, zejdzie sam, weźmie cię w ramiona i uniesie na zawsze do swego królestwa”.

Rób tyle, ile potrafisz, nawet jeśli to jest niewiele, prawie nic. Patrząc z boku, może dla wielu osób będzie to właśnie nic, nieudolność, słabość, ale Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych i ponad nasze siły. On pragnie, prosi o oddanie Mu wszystkiego, jeśli nawet w porównaniu z innymi na dzisiaj to jest bardzo niewiele, ale z naszej perspektywy to jest WSZYSTKO […]

Ciąg dalszy przeczytasz w Głosie Karmelu, nr 2/2022 ⏩⏩⏩ZAMÓW