Umartwienie czterech naturalnych namiętności…

Dla umartwienia czterech naturalnych namiętności: radości, smutku, obawy i nadziei zastosuj następujące wskazówki:
Staraj się zawsze skłaniać nie do tego, co łatwiejsze lecz do tego, co trudniejsze.
Nie do tego, co smakowitsze, lecz do tego, co jest bardziej pozbawione smaku.
Nie do tego, co przyjemniejsze, lecz do tego, co przyjemności nie daje.
Nie skłaniaj się do tego, co daje odpoczynek, lecz do tego, co nie jest pociechą.
Nie [tam,] gdzie więcej, lecz [tam,] gdzie mniej.
Nie do tego, co większe i cenne, lecz do tego, co niższe i wzgardzone.
Nie do pragnienia czegoś, lecz do nie pragnienia czegokolwiek.
Nie wybieraj w rzeczach tego, co lepsze, lecz to, co gorsze, znosząc dla Jezusa Chrystusa ogołocenie, braki i ubóstwo w stopniu możliwym na tym świecie.

s.161

Na początku trzeba zadać pytanie: Po co w ogóle umartwiać cztery naturalne skłonności, o których mowa w tej sentencji? Otóż, trzeba to czynić aby osiągnąć ciągłe pragnienie naśladowania Jezusa Chrystusa we wszystkim (por. DGK I, 13, 3). Życie każdego chrześcijanina (nie tylko księdza i zakonnika!) powinno być naznaczona nieustannym szukaniem woli Boga w swoim życiu i realizowaniem jej w praktyce. Podobnie jak czynił Jezus podczas swego życia na ziemi jako Bóg-Człowiek. Mówi On w Ewangelii św. Jana: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 34). Trzeba dodać, iż do tego stopnia Jezus pełnił wolę swego Ojca na ziemi, iż nazwał ją swoim pokarmem. A dla kogo z nas pokarm nie jest czymś nieodzownym w życiu, czymś koniecznym, o którym nie sposób nie myśleć bez ryzyka własnego unicestwienia? Tak więc to odniesienie do pokarmu ma nam pokazać, iż wolą Boga powinniśmy się karmić codziennie i nawet myśleć o niej częściej, niż o odczuwanym przez nas głodzie fizycznym. Szukanie i pełnienie woli Bożej nie może być dla nas jakimś dodatkiem, ale wręcz przeciwnie, czymś koniecznym i nieodzownym w życiu.

Tak więc pełnienie woli Bożej jest punktem wyjścia dla omawianej sentencji. W jej świetle te wszystkie Janowe „Nie” – które mają służyć umartwieniu naturalnym namiętności – nabierają sensu. Gdyż nie rezygnujemy z czegoś dla samego umartwienia, lecz dla wyzbycia się upodobań, które „nie zmierzają wprost do czci i chwały Bożej” (DGK I, 13, 4). A cześć i chwałę oddaje człowiek Bogu czyniąc to co się Jemu podoba.

Omawiana sentencja ma na celu pokazać nam, że wszystkie te „Nie”, o których mówi nasz Doktor, są dla nas „wystarczającym środkiem” do tego, aby „umartwić i uspokoić cztery namiętności naturalne, którymi są: radość, nadzieja, obawa i ból [smutek]” (por. DGK I, 13, 5), a które to w pierwszym rzędzie czynią nas opornymi na pełnienie woli Boga. Jeżeli zaaplikujemy pouczenie naszego Mistrza Jana od Krzyża do naszego życia to wtedy będą one dla nas, jak sam o tym pisze: „źródłem wielu cnót i zasług” (DGK I, 13, 5). A jakąż większą zasługę może zdobyć człowiek żyjący na ziemi, jak nie wypełnienie w pełni tego co się Bogu podoba?

Konkluzja tego wszystkiego jest taka: bez wprowadzenia w czyn treści tej sentencji nie sposób w stu procentach wypełnić woli Bożej w swoim życiu. Gdyż zawsze znajdzie się jakaś radość, której będziemy pragnęli i szukali, zamiast tego co Bogu miłe. Zawsze znajdzie się jakiś smutek, który odbierze nam siły do czynu zgodnego z Bożym upodobaniem. Zawsze znajdzie się jakaś obawa, która sparaliżuje nas, uniemożliwiając nam zrobienie tego czy owego dla Boga. I zawsze znajdzie się jakaś nadzieja, która będzie dla nas alternatywą i wymówką, dla niespełnienia tego co rozpoznajmy jako wolę Bożą.

br. Mirosław od św. Jana Marii Vianneya OCD

fot.unsplash.com