Moje posłannictwo wnet się rozpocznie

W przeciągu niemal stu lat, Teresa przyniosła plon nadzwyczaj obfity. Jak się temu dziwić? Bóg spełnił wszystkie jej pragnienia, gdyż wzbudza! je w niej Jego Duch. Czyż nie pisała do księdza Bellière: "Nie umieram jednak, wchodzę w Życie" (L 244)?

Wielkie pragnienie uniwersalnej misji



Pod koniec ostatniego Rękopisu, Teresa pisze: “Dusza ogarnięta Miłością nie może być bezczynną” (C 36r). Misja “sprawiania, by Jezus był kochany”, nie daje jej spokoju. Modli się i ofiaruje za “jednego z członków jej przybranej rodziny niewierzących”, pana Tostain. Swą ostatnią Komunię ofiaruje za ex-karmelitę, Hiacynta Loyson, który porzucił Kościół.

To jednak nie wystarcza: jej horyzonty są szerokie, uniwersalne. Nie mieści się jej w głowie, że jej misjonarskie zadanie zakończy się wraz z jej życiem. Dlaczego nie kontynuować później? Rodzi się w niej wielkie pragnienie: czynić dobro po śmierci. To największe z pragnień jej życia; czyż jednak nie doświadczyła, że Bóg wszystkie z nich, jak dotąd, spełnił? Dlaczego by miał nie spełnić “największego”? Modli się o to i odprawia “nowennę łaski”, od 4 do 12 marca, skierowaną do Franciszka Ksawerego, patrona misji.

Powołując się na przykład aniołów, rozumuje w liście do księdza Roulland: “Liczę na to, że nie będę bezczynna w Niebie; pragnieniem moim jest pracować dalej dla Kościoła i dusz, o to proszę Boga i jestem pewna, że mnie wysłucha. Czyż aniołowie nie zajmują się nieustannie nami, nie będąc równocześnie pozbawieni ani na chwilę oglądania Bożego Oblicza, zanurzania się w bezbrzeżnym Oceanie Miłości? Dlaczegóż Jezus nie miałby mi pozwolić, abym ich naśladowała?” (L 254).

Trzy dni później, matka Agnieszka zanotuje na kawałku papieru te słowa: “Czuję, że moje posłannictwo wnet się rozpocznie; posłannictwo pociągania dusz do kochania Boga tak, jak ja Go miłuję… wskazywania mej maleńkiej drogi. Jeżeli moje pragnienia się spełnią, Niebo moje spędzać będę na ziemi, aż do końca świata. Tak, chcę, aby Niebem moim było czynić dobrze na ziemi. Nie jest to niemożliwe, skoro nawet aniołowie, pogrążeni w wizji uszczęśliwiającej, czuwają nad nami.

Nie, nie będę mogła spocząć do końca świata, dopóki będą dusze do zbawienia. Lecz kiedy Anioł zawoła: Czas już przeminął, wtedy spocznę i będę mogła się cieszyć, bo liczba wybranych będzie wypełniona i wszyscy będą zażywać radości i pokoju. Serce moje raduje się na tę myśl…” (DE 17.7).