Św. Edyta Stein – dar, wezwanie i obietnica czasów współczesnych

opracowanie: Krystyna Holeksa



Żyjemy w społeczeństwie, które, mówiąc o wolności, stosuje zasadę przyjemności – rób to, co lubisz. Cały świat stoi przed tobą otworem. Spróbuj, jeśli chcesz, a jeśli jesteś zadowolony – rób tak dalej. Jeśli coś ci się nie podoba, jeśli ma smak poświęcenia czy wyrzeczenia – po prostu się wycofaj.

Edyta Stein również kochała wolność i niestrudzenie poszukiwała prawdy oraz odpowiedzi na pytania egzystencjalne o tajemnicę człowieka i jego losu.

Otwarta na świat i jego problemy, niosąc w sobie “dramatyczną syntezę XX wieku” uczyła, jak w nadziei osiągnąć sens życia.

Szła trudną ścieżką filozofii z żarliwym entuzjazmem. W końcu została wynagrodzona – uchwyciła prawdę. Albo lepiej – została pochwycona przez Prawdę.

Edyta Stein była kobietą wszechstronnie wykształconą, władająca pięcioma językami – naukowcem, doktorem filozofii, nauczycielką i autorką licznych dzieł istotnych w dziedzinie filozofii i psychologii. W 1933 roku stała się karmelitanką, przybierając imię Teresy Benedykty od Krzyża, krzyża, w którym widziała znak swej drogi duchowej.

Żyła w okrutnych czasach, doświadczając dwóch wojen światowych, a śmierć, którą poniosła 9 sierpnia 1942 roku w Auschwitz-Birkenau, przypomina nam o największych potwornościach, wobec których człowiek współczesny odczuwa zgrozę i wstyd.

Św. Edyta Stein – siostra Teresa Benedykta od Krzyża – fascynuje od wielu lat. Owocem tej fascynacji są liczne biografie, monografie i filmy, z których wyłania się obraz człowieka mądrego i prawego. Człowieka niezwykłego.

Kalendarium życia

1891 – 12 października we Wrocławiu przychodzi na świat Edyta Stein, jedenaste i ostatnie dziecko Siegfrieda i jego żony Augusty z domu Courant (pochodzących z Lublińca) (z jedenaściorga dzieci czworo zmarło w dzieciństwie).

1893 – Umiera ojciec Edyty. Matka, głęboko i ortodoksyjnie wierząca, wprowadza dzieci w bogatą żydowską tradycję religijną.

1897 – Edyta rozpoczyna naukę w Liceum im. Wiktorii we Wrocławiu.

1906 – W wieku 14 lat traci wiarę.

1911 – Zdaje maturę i rozpoczyna studia na uniwersytecie we Wrocławiu – studiuje germanistykę, historię i psychologię.

1913 – Przenosi się do Getyngi i tam studiuje pod kierunkiem prof. Edmunda Husserla i Adolfa Reinacha.

1915 – Pracuje ochotniczo jako pielęgniarka w szpitalu wojskowym na Morawach, ofiarnie zajmując się żołnierzami chorymi na tyfus.

1916 – Profesor Edmund Husserl obejmuje katedrę filozofii na uniwersytecie we Fryburgu, dokąd sprowadza Edytę. W tym samym roku broni ona swoją pracę doktorską “O zagadnieniu wczucia” z oceną summa cum laude (tzn. celująco) i staje się asystentką twórcy szkoły fenomenologicznej.

1917 – Rozstaje się z bardzo jej bliskim Romanem Ingardenem, z którym prowadzi później wieloletnią korespondencję (do roku 1939).

1919 – Bezskutecznie stara się o prawo habilitacji. Wraca do Wrocławia, żeby samodzielnie pracować naukowo i uporządkować swój stosunek do religii.

1921 – Podczas urlopu w Bergzabern (u Jadwigi Conrad-Martius) po przypadkowej lekturze autobiografii św. Teresy z Avila, po raz pierwszy bierze udział we Mszy św. i prosi o chrzest.

1922 – l stycznia przyjmuje chrzest. 2 lutego przyjmuje sakrament bierzmowania. Rozpoczyna pracę nauczycielki w Spirze.

1929-32 – Prowadzi wykłady, bierze udział w zjazdach i konferencjach na terenie Niemiec, Austrii, Francji, Szwajcarii i Czechosłowacji. Podejmuje ponownie samodzielną pracę naukową, zajmując się tłumaczeniem pism św. Tomasza z Akwinu (“Badania dotyczące zagadnienia prawdy”) oraz pisze własne dzieło “Akt i możność”. Wiele podróżuje. Bezskutecznie stara się o habilitację.

1932 – Próbuje się habilitować na uniwersytecie we Fryburgu. Odmówiono jej, bo była kobietą i Żydówką. Znajduje pracę w Wyższym Instytucie Niemieckim Pedagogiki Naukowej w Münster w Westfalii.

1933 – 14 października wstępuje do zakonu karmelitańskiego w Kolonii, przyjmując imię siostry Teresy Benedykty od Krzyża. Po odbyciu nowicjatu kontynuuje pracę naukową. Wciąż pisze listy do matki, na które nie otrzymuje odpowiedzi.

1936 – Umiera matka Edyty. Siostra Edyty, Róża, przyjmuje chrzest.

1938 – 21 kwietnia s. Teresa Benedykta od Krzyża składa uroczyste śluby wieczyste.

– 8-9 listopada – Dochodzi do straszliwego pogromu Żydów w Niemczech (tzw. “noc kryształowa”).

– 31 grudzień – Przełożona Karmelu z Kolonii wysyła s. Teresę Benedyktę do Karmelu w Echt, w Holandii, aby mogła spokojnie przetrwać burzliwy czas.

1940 – Niemcy hitlerowskie napadają na Holandię. SS przesłuchuje Edytę i jej siostrę Różę, nakazując im noszenie na co dzień żółtej gwiazdy Dawida.

1942 – Pracuje nad “Wiedzą Krzyża” – studium o św. Janie od Krzyża. (Pracę przerwało aresztowanie, a niedokończone dzieło zostało wydane po raz pierwszy dopiero w 1950 r.)

– 2 sierpnia. W klasztorze w Echt pojawiają się dwaj oficerowie SS i żądają wydania Edyty i Róży Stein. Siostry Stein przewieziono do obozu zbiorczego w Amersdorf, następnie do Westerbork, gdzie czekają na transport w kierunku wschodnim. W bydlęcych wagonach przeżywają swoją ostatnią podróż, zakończoną w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

– 9 sierpnia Edyta i Róża Stein umierają w komorze gazowej.

Droga życiowa Oblubienicy Baranka

Korzenie

“Ja, Edyta Stein, urodziłam się 12 października 1891 roku we Wrocławiu, jako córka kupca Siegfrieda Steina i jego żony Augusty z domu Courant. Jestem obywatelką Prus i Żydówką”. Tak napisała Edyta Stein w swoim życiorysie zamieszczonym w pracy doktorskiej.

Dzień jej urodzin przypadł w dniu największego święta żydowskiego – w Dniu Pojednania. Edyta wspomina: Dzień, w którym kiedyś Najwyższy Kapłan wchodził do Miejsca Najświętszego, aby złożyć za siebie i za cały naród ofiarę przebłagania. Dzisiaj nadal spędza się ten dzień na modlitwie i poście. Zawsze szczególnie mnie pociągało, że tego dnia przez 24 godziny nie brało się do ust ani jednego kąska jedzenia i ani jednego łyka płynu. Kiedy na niebie pojawiała się pierwsza gwiazda, rozpoczynało się nabożeństwo w synagodze, ze wspaniałymi melodiami. Dla mnie dzień ten miał jeszcze jedno szczególne znaczenie: urodziłam się w Dniu Pojednania. Moja matka przywiązywała wielką wagę do tego faktu i wydaje mi się, że to właśnie – bardziej niż cokolwiek innego – przyczyniło się do tego, że jej najmłodsze dziecko było dla niej najdroższe”.

Matka była dla Edyty ideałem prawości, uczciwości i probierzem wartości, jakie należało w życiu obierać. Była to niezwykle dzielna i zaradna kobieta, która po przedwczesnej śmierci męża samodzielnie podjęła trudy prowadzenia handlu drewnem i wychowała siedmioro dzieci, z których niemal wszystkie otrzymały staranne wykształcenie. Ukochana córka w kilku słowach kreśli jej wizerunek: “Ciągły pobyt na świeżym powietrzu pozwolił jej aż do podeszłego wieku zachować krzepkość i świeżość. Nawet przy bardzo srogiej zimie, gdy wraca do domu ma zwykle ciepłe ręce, tak że może jeszcze nimi ogrzać moje własne, co jest dla mnie symbolem, że wszelkie życie i ciepło w domu pochodzi właśnie od niej”.

“To wcale nie taka prosta rzecz wyżywić i przyodziać siedmioro dzieci. Nie głodowaliśmy nigdy, ale byliśmy przyzwyczajeni do największej prostoty oraz oszczędności i coś z tego pozostało nam do dziś dnia. W kołach, w których później się obracałam, podpadałam zawsze moją skromną garderobą i choć sprawiało mi to przykrość, jak każde wyróżnianie się, nie potrafiłam tu nigdy osiągnąć jakiejś zasadniczej poprawy”.

“W pierwszych latach mojego życia byłam jak żywe srebro, tryskająca zabawnymi pomysłami, śmiała i wścibska. Stałam się nadmiernie ambitną uczennicą. W szkole czułam się lepiej niż w domu. Poza szkołą byłam cicha i milcząca, tak, że zauważała to cała rodzina” – tak pisze o sobie Edyta na pierwszych stronach Autobiografii. Marzyła o wspaniałej przyszłości wypełnionej szczęściem i sławą. Była przekonana, że jest przeznaczona do wielkich osiągnięć, zupełnie nie mieszczących się w ciasnych, mieszczańskich ramach.

“Nigdy nie pogardzałam świątecznymi smakołykami ale nie mniej pociągał mnie obowiązujący w to święto [czyli w Dzień Pojednania] post: przez całą dobę bowiem nie przyjmowano żadnego posiłku ani napoju. Chciałam go sumiennie wypełnić, jednakże, gdy miałam 12 lat uznano mnie za zbyt wątłą i pozwalano pościć tylko do południa. Od trzynastego roku życia nigdy postu nie złamałam ani też nikt z nas się od niego nie dyspensował, nawet wtedy, gdy już nie podzielaliśmy wiary naszej matki i poza domem nie przestrzegaliśmy rytualnych przepisów. W ogóle kult świąteczny tracił wartość przez to, że tylko moja matka i młodsze dzieci sprawowały go nabożnie. Bracia, którzy w zastępstwie zmarłego ojca mieli odmawiać modlitwy, czynili to lekceważąco. Gdy najstarszy brat był nieobecny, a młodszy musiał przejąć rolę głowy domu, widziało się wyraźnie, ze kpi sobie z tego wszystkiego”.

Kryzys wiary ujawnił się w całej pełni u 15-letniej Edyty, kiedy przebywała u rodziny swej siostry, Elzy, w Hamburgu. Edyta tak to wspomina: “Czas spędzony w Hamburgu – jak to teraz widzę – był pewnym stadium przepoczwarzania się. Żyłam w gronie ciaśniejszym niż w domu i bardziej jeszcze – w swym wewnętrznym świecie. Uporawszy się z pracami domowymi – czytałam. Czytałam, a także słyszałam o sprawach, które nie przynosiły mi nic dobrego. Specjalizacja zawodowa mojego szwagra wymagała posiadania w bibliotece książek nie nadających się zupełnie na lekturę 15-letniej dziewczyny. Ponadto Max i Elza byli ateistami, nie dopuszczającymi w domu nawet śladu jakiejkolwiek religijności. Tutaj także świadomie i z własnej woli przestałam się modlić. O przyszłości raczej nie myślałam, ale żywiłam nadal przekonanie, że czeka mnie coś wielkiego”.

O swoim domu rodzinnym we Wrocławiu Edyta pisze tak: “Był to dom solidny, kamienny, z zewnątrz prosty, bez specjalnych ozdób. Kto doń zapukał i wszedł do obszernej sieni, tego natychmiast otaczała swoista atmosfera świadomie od lat pielęgnowanej tradycji żydowskiej. Wielkie stare sztychy przedstawiające sceny z historii Izraela, piękne rzeźby na szafach i skrzyniach o motywach wyłącznie biblijnych przenosiły sugestywnie w świat Starego Testamentu. Całe wyposażenie, nie wyłączając przedmiotów najdrobniejszych, zdradzało wysoką kulturę i szlachetną stateczność. Wszystko zdawało się być nastrojone na ton religijny, tak że można było przypuszczać, iż jest się w domu pobożnego rabina”.

Pragnienie wiedzy

Wiosną 1911 roku Edyta Stein rozpoczęła studia na Uniwersytecie Wrocławskim. “Stary, szary budynek nad Odrą stal mi się wkrótce ukochany i bliski. W wolnych chwilach, znalazłszy pustą salę wykładową, lubiłam siedzieć na jednej z szerokich desek okiennych, wypełniających głębokie nisze w murze, i tam pracowałam. Z tej wysokości mogłam patrzeć na rzekę i most Uniwersytecki, na którym wrzało życie, i miałam wrażenie, że jestem księżniczką na zamku. Podobnie swojsko czułam się na przyległym, równie czcigodnym konwikcie, gdzie odbywaliśmy psychologiczne i filozoficzne seminaria, a także w bibliotece uniwersyteckiej, dawniej fundacji kanonickiej […] Jakiż to cichy, zamknięty w sobie świat. Szeroka, prosta ulica Katedralna wiedzie od mostu obok kościoła Św. Krzyża ze wspaniałymi, iglastymi wieżycami gotyckimi – do głównego portalu katedry. Po obu stronach stoją niskie, dystyngowane proste domy kanoników, tuż obok – pałac arcybiskupi. Bardzo te drogę lubiłam. Czułam się tu jakby w świecie ciszy i pokoju, przeniesiona w dawno minione stulecia, lecz do wnętrz tych pięknych kościołów nie wchodziłam, przede wszystkim dlatego, że odbywały się właśnie nabożeństwa. Nie miałam tam nic do szukania i uważałam, że postąpię taktowniej, gdy innym nie zakłócę pobożności”.

Edyta wybrała przedmioty humanistyczne: germanistykę, historię, filozofię i psychologię. Psychologia wkrótce zajęła w jej zainteresowaniach pierwsze miejsce, ponieważ miała nadzieję, że znajdzie w niej pomoc w swych duchowych udrękach. O trudach tego okresu pisze: “Książki nic mi nie dawały, dopóki sama, własną pracą nie wyjaśniłam sobie problemu. Temu dążeniu towarzyszyło wielkie cierpienie; nie dawało mi ono spokoju ani w dzień, ani w nocy. Powoli osiągnęłam stan prawdziwej rozpaczy. Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się, że stałam przed czymś, czego nie mogłam pokonać własną wolą.

W moim czwartym semestrze odnosiłam wrażenie, że Wrocław nie może mi już dać nic więcej, że potrzebuję nowych impulsów. Obiektywnie nie było to słuszne, gdyż istniało tu jeszcze wiele możliwości, które mogłabym wykorzystać i bardzo dużo się nauczyć, Mnie jednak coś popędzało”.

Przygotowując seminarium z psychologii natknęła się na książkę profesora Edmunda Husserla “Dociekania logiczne”. Wydało jej się, że znalazła wreszcie klucz do rozwiązania wielu zagadnień wiedzy o człowieku. Kilka miesięcy później była już studentką Uniwersytetu w Getyndze, a profesora Husserla do końca życia nazywała Mistrzem.

Edyta nie lubiła bezczynności. Wybuch wojny zmobilizował ją do działań wykraczających poza jej dotychczasowe zainteresowania. Przeszła wszechstronne przeszkolenie pielęgniarskie i w 1915 r. rozpoczęła pracę pielęgniarki w wojskowym szpitalu dla zakaźnie chorych żołnierzy w Hranicach na Morawach. Wśród żołnierzy szerzyły się wówczas choroby zakaźne, również tyfus i cholera.

Roman Ingarden (Polak, również uczeń prof. Husserla) tak wspomina ten okres jej życia: przeżywała wojnę w jakiejś szczególnej postawie walki […] chciała służyć […] pisała do mnie wielokrotnie, czy ma prawo właściwie zajmować się teraz filozofią i takimi głupstwami, kiedy ludzie giną, kiedy trzeba im pomagać…”.