Stać się słabym, by zostać wywyższonym

Tak bardzo chcemy pokazać Bogu innym i udowodnić sobie samym, że stać nas na wiele, że sobie doskonale radzimy z każdą przeszkodą czy nowym wyzwaniem. Mimo, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, to trudno nam uznać swą kruchość i różnoraką ograniczoność, nie bierzemy sobie do serca słów Jezusa: „Beze mnie nic uczynić nie możecie”. Zobaczmy co w tej sprawie ma nam do powiedzenia Teresa od Dzieciątka Jezus:

Zdaje mi się, Celinko, że Dobremu Bogu nie potrzeba lat, aby dzieła swej miłości dokonać w duszy, jednym promieniem swego serca może w jednej chwili sprawić, że kwiat rozkwitnie na wieczność.

Zdaje mi się, że miłość może zastąpić długie życie. Jezus nie patrzy na czas, skoro nie ma już czasu w niebie. Z pewnością chodzi mu jedynie o miłość.

Czuję, że nigdy nie będę [gotowa], jeżeli Zbawiciel sam nie raczy mnie przemienić. Może to zrobić w jednej chwili; po wszystkich łaskach, jakimi mnie obsypał, tej jednej jeszcze oczekuję od Jego nieskończonego miłosierdzia.

Uznana nędza jest zaczynem, windą niosącą prosto do Serca Boga po to, by przymusić Go do wylania strumieni Jego miłosierdzia.

Teresa chce nam pokazać, że to, co jest najbardziej nędzne, słabe, najmniej przyjemne – czy to pod względem fizycznym, psychicznym czy duchowym – jest być może naszym największym skarbem mogącym przyciągnąć i otworzyć Serce Boga.

o. Stanisław Fudala OCD