Śmierć ojca Jana – przejście przez Ubeda

"W ręce Twe, Panie, powierzam ducha mego". W ten sposób ojciec Jan od Krzyża kończy swoje życie w pierwszej minucie 14 grudnia 1591 roku, w sobotę poświęconą czci Matki Bożej, idąc do nieba, aby odmówić tam jutrznię.

La Penuela



Przechodząc przez Viso del Marqués Jan od Krzyża przybywa do Penuela, dziś La Carolina (Jaen). Po raz pierwszy był tu przejazdem w 1578, kiedy podróżował po Andaluzji.

Obecnie składa ostatnią wizytę, i zamierza zatrzymać się tu na dłużej. Zakonnicy z klasztoru czują się bardzo zaszczyceni jego obecnością. Przeor, Diego od Niepokalanego Poczęcia, zaproponował, aby objął przewodnictwo duchowe nad wszystkimi zakonnikami.

Ojciec Jan przybył do Penuela około 10 sierpnia. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką uczynił, było napisanie listu do ojca Antoniego od Jezusa (Heredia), prowincjała Andaluzji: “Ojcze, przybyłem, aby być Waszym podwładnym. Wasza Wielebność niech decyduje, co mam robić i dokąd się udać”. Prowincjał odpowiada mu, żeby się rozejrzał i wybrał sobie klasztor, który by mu odpowiadał. Ojciec Jan pisze jeszcze raz: “Ojcze, nie przybyłem tu, aby pełnić moją wolę, ani dla wybierania sobie klasztoru. Wasza Wielebność wie, dokąd powinienem się udać, a ja tam pójdę”. W tym samym czasie, gdy wykazywał tyle uległości i posłuszeństwa, potwierdza, że czuje się dobrze w samotności Penuela. Prowincjał powiadamia go, że może pozostać tam przez jakiś czas, ale może to nie będzie trwało zbyt długo.

Jan pisze do doni Anny Penalosa, w drodze z Baeza, opowiadając jej swoje przygody w podróży. Kilka dni później, 19 sierpnia, pisze do niej na nowo, stwierdzając, że świetnie się czuje w tym miejscu tak pięknie położonym, zajęty pracami rolniczymi, jak zbieraniem i tłuczeniem “naszego grochu”, z dala od kłopotów pozostawionych w Madrycie. Kolejny list, napisany miesiąc później, 21 września, zawiera tony bardziej osobiste, ale i smutne: zapowiedź choroby, ukryte przeczucie zbliżającego się końca. Pisze również do innych osób, wyrażając swoją radość z samotności i szczęście z powodu wolności od obowiązków. Była to tak wielka radość, że nie chciał rozsmakowywać się w niej sam, ale dzielił się nią z przyjaciółmi.

Co jeszcze zajmowało czas ojcu Janowi, oprócz prac gospodarskich? Na nasze szczęście, niektórzy z tych, którzy spędzali razem z nim dni w Penuela, opowiadają o tym: “Spędzał czas w sposób święty. Wstawał przed świtem, szedł do ogrodu, klękał wśród wierzb opodal strumienia i pozostawał na modlitwie, dopóki pozwalało mu na to palące słońce, potem wracał do klasztoru i odprawiał Mszę św. z wielką pobożnością; po zakończeniu Mszy udawał się do swej celi, gdzie znów oddawał się modlitwie. W ten sposób spędzał cały czas będący w jego dyspozycji, oprócz aktów wspólnych, w których brał udział wraz z całą wspólnotą”.

Życie modlitwy, ciszy, samotności, życie liturgiczne, życie wspólnotowe, życie pracy: godny podziwu przykład dla wszystkich. Zadowolony z życia jako prosty zakonnik, uzależnił się całkowicie od przełożonego, odnawiając ciągle zezwolenia “na praktykowanie pobożności i umartwień osobistych”.

Ten sam świadek dodaje: “Innym razem wyszedł na pustkowie i pozostał jakby zawieszony w Bogu, nieraz spędzał czas pisząc książki o tematyce duchowej . Wszyscy zakonnicy z klasztoru byli bardzo radzi z jego obecności wśród nich i uważali go za świętego”. Prawdopodobnie ponownie przeglądał i poprawiał niektóre ze swych wcześniejszych książek (Llama). Wydaje się, że w tych dniach pisał książkę na temat cudów Guadalcazaru, dziś zaginioną.