Śmierć ojca Jana – przejście przez Ubeda

"W ręce Twe, Panie, powierzam ducha mego". W ten sposób ojciec Jan od Krzyża kończy swoje życie w pierwszej minucie 14 grudnia 1591 roku, w sobotę poświęconą czci Matki Bożej, idąc do nieba, aby odmówić tam jutrznię.

Modlitwa z Pismem świętym



Gdy ciało niedomagało, duch cały był przesiąknięty słowem Bożym. Częste cytaty z Pisma św. na ustach chorego przedstawiały stan jego duszy. Jeden ze świadków tamtych dni opowiada, “że święty ojciec Jan od Krzyża trzymał w swych dłoniach wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego i od czasu do czasu mówił do Niego z wielką pobożnością słowa bardzo czułe i serdeczne, rodzące się w głębi duszy. Całował również stopy Chrystusa, wymawiając wersety psalmów lub inne słowa Pisma świętego, które odzwierciedlały uczucia, jakie żywił”.

Kiedy próbowano go karmić, a jemu nie udawało się nic przełknąć, mówił: “Będę nasycony pojawieniem się Twej chwały”. Kiedy zaś opanowują go silne boleści, powtarza: “To jest mój spoczynek na wieki wieków”. Widząc, że życie zaczyna brać górę nad śmiercią, wykrzykuje: “Moja obecność na świecie przedłuża się”. Słysząc zaś, że pozostało mu niewiele godzin życia, odpowiada: “Ucieszyłem się, kiedy mi powiedziano: pójdziemy do domu Pana”.

Jeden z jego ulubionych aktów strzelistych brzmiał: “Boże mój! Więcej miłości i więcej bólu!” Powtarzał go często podczas medytacji. Poddawany zabiegom, które były prawdziwymi torturami, zazdrościł Jan od Krzyża świętym męczennikom.