Rola Słowa Bożego w modlitwie według błogosławionej Elżbiety od Trójcy Świętej

o. Piotr Nyk OCD



1. Zafascynowanie żywym Słowem Bożym, czyli “pasja słuchania Jezusa” jako punkt wyjścia

Punktem wyjścia dla zrozumienia roli Słowa Bożego w życiu bł. Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej – nota bene nie tylko w modlitwie – jest jej zafascynowanie się żywym Słowem Bożym, Jezusem Chrystusem. Listy, poezje oraz modlitwy Elżbiety Catez świadczą o tym, że w jej życiu miało miejsce podobne spotkanie z Jezusem, żywym Słowem Bożym, jakie na początku swojej Ewangelii ilustruje św. Jan. Elżbieta czuje się pociągnięta przez Jezusa do tego, aby całym sercem szukać tajemnicy Jezusa, czyli tego wszystkiego, co stanowi Jezusowe “wewnętrzne mieszkanie”, Jego wewnętrzne życie. W pytaniu uczniów Jana Chrzciciela “Nauczycielu, gdzie mieszkasz?” (J 1, 38) można odnaleźć klucz do zrozumienia jej zafascynowania się żywym Słowem Jezusem Chrystusem, którego bez przerwy pragnie słuchać i obok którego chce przebywać. Odpowiedź i zarazem wezwanie Jezusa, skierowane do uczniów Janowych “Chodźcie, a zobaczycie (gdzie mieszkam)” (J 1, 39) streszcza jej pragnienie poznania tajemnicy Jezusa oraz Jego wewnętrznego życia. Pragnienie owo Elżbieta określa słowami “pasja słuchania Jezusa” (1).

Wspomniane powyżej dwa listy bardzo dobrze ujmują jej rozumienie życia modlitwy, czyli życia karmelitanki bosej jako “słuchania Słowa”. W liście 165 tak pisze: “Niech nasze życie upływa w Niej (Trójcy Świętej) […] Niech to będzie naprawdę nasze mieszkanie na ziemi. Tam wyciszajmy się, aby słuchać Tego, który ma nam tak wiele do powiedzenia, a ponieważ ty także masz to zamiłowanie do słuchania Go, będziemy się odnajdywać przy nim”. Natomiast w liście 159 uzupełnia swoją myśl w ten sposób: “Wydaje mi się, iż należałoby trwać bardzo blisko Mistrza, łączyć się jak najbardziej z Jego duszą, utożsamiać się z Jego poruszeniami”. W tym miejscu można by postawić pytanie retoryczne: Jak można inaczej utożsamiać się z poruszeniami Mistrza, jeśli nie wsłuchując się w Słowo Boże, wypowiedziane do nas na kartach Pisma świętego i w Ewangelii?

Pasję słuchania Słowa Bożego, którą żyje bł. Elżbieta, dobrze oddają jeszcze inne dwie paralele biblijne. Jej zafascynowanie Słowem jest bardzo żywe, przenikające bardzo mocno jej życie osobiste, podobnie jak to miało miejsce w życiu proroka Jeremiasza. Elżbieta w swoich wierszach, podobnie jak prorok Jeremiasz, wyznaje zwracając się do Boga: “Tyś mnie zauroczył!” (2). Wyznanie poczynione we wspomnianym wierszu wskazuje u niej wyraźnie na kontekst oblubieńczej miłości do Boga. Nie inaczej jest w wypowiedzi proroka Jeremiasza, w której hebrajski czasownik patah używany jest w kontekście uwiedzenia, zakochania i zauroczenia ulubioną osobą (por. np. Wj 22, 15; Sdz 16, 5: Uwiedzenie Samsona przez Dalilę) (3).

Bardzo częstym obrazem biblijnym, który Elżbieta używa dla zobrazowania swej pasji słuchania Jezusa, jest obraz Marii siedzącej u stóp Mistrza i przysłuchującej się Jego słowom (Łk 10, 38-42). “Trwać jak Magdalena u stóp Mistrza, z chciwością słuchać wszystkiego, coraz bardziej zagłębiać się w to misterium Chrystusa, misterium Miłości, które On przyszedł nam objawić” (4). Betania, miejsce zamieszkiwania Marii, Marty oraz ich brata Łazarza, interpretowane jest przez Elżbietę jako symbol przebywania Boga w duszy. W jednym z listów Elżbieta pisze: “Niech dusza pani będzie drugą Betanią, gdzie Jezus będzie przychodził odpoczywać i gdzie Mu pani będzie przygotowywać ucztę miłości” (5). Elżbieta bardzo dobrze wyczuwa samo znaczenia słowa “Betania”. Podobnie jak niegdyś duchowo inspirowało ją jej własne imię, o którym dowiedziała się, że jego znaczenie przybliżone jest do określenia “dom Boga”, tak w jej wyczuciu obydwie możliwości znaczenia “Betanii”, zarówno “dom łaski” (beth hanah), jak i “dom ubogich” (beth haanav) nie są ze sobą sprzeczne, lecz dopełniają się wzajemnie. Tylko ubodzy duchem, którzy wszystko znajdują u Boga, doznają łaski.

2. “Pasja słuchania” zbliża do tajemnicy Boga-Trójcy

Powyżej wspomniany cytat z jednego z listów Elżbiety pozwala nam zrozumieć, jak bardzo jej zafascynowanie żywym Słowem Bożym budzi w niej pragnienie zagłębienia się w misterium Chrystusa, czyli w Jego tajemnicy jako Boga Trójjedynego. Misterium Chrystusa w Trójcy Św. Elżbieta pojmuje zgodnie z przesłaniem biblijnym.

Boga Ojca rozumie jako Stwórcę świata, który uczynił wszystko z miłości do człowieka. Jednym z ulubionych przez Elżbietę tekstów biblijnych (33 razy) jest stosowane przez nią w odniesieniu do Boga lub do całej Trójcy Św. zdanie wielbiące Boga za wielkie dzieło stworzenia i zbawienia człowieka z Listu do Efezjan. Propter nimiam caritatem – “z powodu wielkiej swej miłości” (Ef 2, 4) to wyrażenie, które Elżbieta zna z łacińskiego brewiarza oraz wiernego tłumaczenia Wulgaty, dokonanego przez ks. kan. Gaume’a.

Elżbietę fascynuje niepojęty plan Boga wobec człowieka, którego Bóg wybrał i umiłował w Chrystusie jeszcze przed założeniem świata. Na początku Listu do Efezjan znajduje się hymn wielbiący Boga za jego niepojęty plan stworzenia człowieka i zbawienia go w Jezusie Chrystusie, który to hymn dla Elżbiety staje się źródłem kontemplacji i wdzięczności wobec Boga. Bóg wybrał i stworzył człowieka “z powodu wielkiej miłości”, która w Nim, w Chrystusie, się staje, czyli w miłości pomiędzy Osobami Trójcy Świętej, pomiędzy Bogiem Ojcem a Synem Bożym.

W swych rozważaniach rekolekcyjnych p.t. Niebo w wierze zgłębia powyższą tajemnicę Trójcy Świętej powołując się na dominikańskiego teologa i kaznodzieję J. van Ruusbroeca: “Trójca Św. stworzyła nas na swój obraz według odwiecznego naszego wzoru, jaki on posiada w swoim łonie” (6).

Kto jest odwiecznym wzorem nas samych, naszym obrazem, według którego zostaliśmy stworzeni? Wedle Elżbiety jest nim odwieczne Słowo Ojca, które Bóg Ojciec z miłości rodzi w swoim łonie. Ścisłą więź jedności trynitarnej Elżbieta wyraża za pomocą sformułowań biblijnych. W swych wierszach często powtarza biblijną formułę, zaczerpnięta z Listu do Hebrajczyków, według której Jezus, Syn Boży, jest “Odblaskiem Ojca” (Hbr 1, 3) (7). W wierszu zatytułowanym “Jest ktoś, kto w ręku ma klucz tajemnicy” (8) Elżbieta, pragnąc wyrazić, kim jest Syn Boży dla świata, powołuje się na Słowa Jezusa skierowane do Samarytanki w Ewangelii św. Jana (J 4, 10). Zdanie: “O gdybyś znała dar Boży, i wiedziała, kim jest Ten, który Ci mówi «daj mi się napić»” zostaje przez Elżbietę zinterpretowane jako objawienie się Jezusa światu. Jezus jest “Darem Bożym”, którego z odwiecznej swej miłości zrodził Bóg Ojciec i którego na ziemi niesie Maryja, Matka Słowa.

Według Elżbiety w “łonie Boga” istnieje “Ognisko miłości”, które plonie nieustannie i które ona nazywa Duchem Świętym. Jest to miłość, która łączy Boga Ojca z Jezusem Chrystusem, Jego Synem. W tejże miłości ma udział każda dusza, która pozwala się Bogu miłować. Błogosławiona z Dijon zna słabość ludzkiej miłości, która nigdy nie powinna być pewna swej wierności, dlatego w bardzo piękny sposób przekształca pytanie Pana Jezusa skierowane do św. Piotra nad Morzem Galilejskim: “Czy miłujesz mnie więcej aniżeli inni?”. Elżbieta czuje, że Pan Jezus o wiele bardziej zapytałby Piotra i wraz z nim wszystkich nas w następujący sposób: “Czy pozwolisz mi ciebie miłować więcej aniżeli inni?”. Jest to pytanie, które sprowadza nas ponownie do odpowiedzi na to, jak Elżbieta rozumie modlitwę. Pozwolić się Jezusowi bardziej miłować, to dać mu czas na to, by z Nim być, aby wzajemna miłość Ojca i Syna mogła spłynąć na człowieka. Modlitwa jest jej odpowiedzią na zaproszenie Mistrza: “Chodźcie, a zobaczycie, gdzie (mieszkam)”, czyli gdzie jest “duchowy dom” Jezusa, gdzie Jego tajemnica przebywania i odpoczynku.

3. “Zamieszkiwanie” z Trójjedynym Bogiem jest odkrywaniem własnej godności

Pomiędzy ludźmi oddanymi modlitwie istnieje pewne podobieństwo w swoistym wyczuciu głębi tajemnicy Boga, dokładniej tajemnicy przebywania Boga w duszy (9). Takie podobieństwo wyczuwamy pomiędzy Elżbietą a autorami natchnionymi Pisma świętego, którzy ślad swojej tęsknoty za Bogiem pozostawili w znanych nam utworach biblijnych, z których pierwsze miejsce zajmują Psalmy, jako wyraz ich modlitwy i pobożności. W człowieku zawsze istniała tęsknota za tym, aby być blisko Boga, blisko tego, którego się kocha. Będąc przy temacie zamieszkiwania Boga w duszy warto zwrócić uwagę na to, że już król Dawid pragnął uczynić Bogu mieszkanie. Wiemy, że miała to być świątynia, miejsce przebywania chwały Boga na ziemi. Dawid otrzymał jednak od męża natchnionego, jakim był prorok Natan, wskazanie, że to nie on zbuduje Bogu dom na mieszkanie, ale że to właśnie Bóg sam zbuduje dom Dawidowi, zgodnie z tym, co wcześniej zapowiedział (2 Sm 7, 11). Na czym ma polegać ów dom? Wiemy, że świątynia będzie miała wprawdzie zewnętrzny wyraz w postaci budowli, która dzięki pomocy Bożej zbuduje syn Dawida Salomon, jej istota i trwałość nie będzie jednak polegała na jej zewnętrznych oznakach. Jej istotą będzie synowska relacja miłości pomiędzy reprezentantem całej społeczności Izraela, jakim był Salomon, a Bogiem. “Ja będę mu Ojcem, a on będzie mi synem” (2 Sm 7, 14) – na tym stwierdzeniu opierać się ma mieszkanie Boga pośród ludzi, lub inaczej zamieszkiwanie człowieka z Bogiem.

Na zaprezentowane powyżej duchowe rozumienie świątyni, jako osobistej relacji z Bogiem, która dokonuje się w duszy człowieka, zwracał uwagę nie tylko Pan Jezus podczas symbolicznego oczyszczenia świątyni Jerozolimskiej (J 2, 19), lecz także niektóre środowiska żydowskie współczesne Jezusowi. Jeden z przykładów stanowi piękna duchowa interpretacja zapowiedzi proroka Natana, która znajduje się w komentarzu odnalezionym w Qumran (10). Pod hebrajskim pojęciem mikdasz adam – dosł. “świątynia człowieka” – została w tymże komentarzu wyrażona idea duchowej świątyni, której istota zasadzać się powinna na bliskiej relacji Boga i człowieka (11).

Elżbieta Catez należy do tych, którzy głęboko zafascynowani Słowem Bożym odzwierciedlają swoim życiem to, co ukryte jest w Piśmie świętym. W modlitwie do Trójcy Przenajświętszej Elżbieta prosi Boga, aby w jej duszy uczynił “swoje ulubione mieszkanie i miejsce swego odpoczynku”. Nie sposób na tym miejscu nie pomyśleć o podobnie brzmiącym wyrażeniu biblijnym, które spotykamy w niektórych zapowiedziach znajdujących się u proroków oraz w Psalmach.

Hebrajski rzeczownik menuha – “miejsce odpoczynku” prowadzi nas na interesujący trop. Stary Testament określa nim najczęściej miejsce kultu, a więc świątynię na górze Syjon w Jerozolimie. Jest to miejsce szczególne, na którym Bóg nie tylko odpoczywa, a więc zamieszkuje, lecz także jest to miejsce, które on wybiera. O takim wybraniu miejsca na odpoczynek Boga mówi jedna z tradycji Pięcioksięgu, mianowicie tradycja deuteronomistyczna zawarta w Księdze Powtórzonego Prawa i sięgająca prawdopodobnie VII wieku przed Chr. (por. Pwt 12, 5. 9. 11; 23, 17). Zatem “miejsce odpoczynku” – menuha związane było za czasów reformy króla Jozjasza w VII w. przed Chr. z postulatem wybrania przez Boga wyłącznie jednego miejsca kultu.

W Księdze Kronik menuha określa miejsce odpoczynku dla Arki Przymierza i występuje tam w połączeniu z rzeczownikiem “dom” (beth). Król Dawid pragnął wybudować beth hamenuha – “dom odpoczynku” dla Arki Przymierza Pańskiego (por. 2 Krn 28, 2).

W Psalmach oraz w Księdze Syracha autorzy natchnieni wyraźnie łączą ideę wybrania i zamieszkiwania Boga w świątyni Jerozolimskiej z motywem “miejsca odpoczynku” oraz “miejsca udzielania miłosierdzia”. W Psalmie 132, 13-14 czytamy:

“Pan bowiem wybrał Syjon,
tej siedziby zapragnął dla siebie: «To jest miejsce mego odpoczynku na wieki,
tu będę mieszkał, bo tego pragnąłem dla siebie»”.

Autor Księgi Syracha w następujący sposób łączy motyw miłosierdzia z Jeruzalem, miejscem odpoczynku:

“Zlituj się (miej miłosierdzie) nad Twoim świętym miastem,
nad Jeruzalem, miejscem Twego odpoczynku!” (Syr 36, 12).

Również w Nowym Testamencie znajdujemy nawiązanie do tradycji starotestamentalnej związanej z motywem “miejsca odpoczynku Boga”. W mowie św. Szczepana, który oskarżony został przez Sanhedryn właśnie o to, że “nie przestaje mówić przeciw temu świętemu miejscu”, czyli świątyni, która wraz z ofiarą Chrystusa utraciła swoje znaczenie, spotykamy greckie wyrażenie “miejsce mego odpoczynku” (topos tes katapaúseos mu) znajdujące się w cytowanym fragmencie z Iz 66, 1.

Elżbieta Catez rozumie swoja dusze jako “miejsce odpoczynku i przebywania Boga” również w relacji oblubieńczej. Kilka razy w swojej poezji nazywa swoja dusze, “zamkniętym ogrodem” (hortus clausus) nawiązując tym samym do Pnp 4, 12, w której oblubieniec swoją oblubienicę pragnie zachować czystą wyłącznie dla siebie.


(1) Zob. L 159, 165.
(2) P 44; por. Jer 20, 7: “Uwiodłeś mnie Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”.
(3) Por. L. Kohler, W. Baumgartner, Lexikon in Veteris Testamenti libros, Leiden 1958, s. 786.
(4) L 159. Por. odniesienie do Marii z Betanii także w L 109, L 146, L 184, L 237; ZD 5; P 95.
(5) L 146.
(6) Por. NW 22.
(7) Por. P 86, 87, 89.
(8) P 89.
(9) Na temat zamieszkiwania Boga w duszy człowieka bardzo podobnie wrażała się K. Siwiec. Por. Miejsce miłosierdzia i odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Kunegundy Siwiec ze Stryszawy zanotowane przez ks. Bronisława Bartkowskiego, Kraków 1995.
(10) Por. tzw. eschatologiczny midrasz 4Q174, III, 6n.
(11) Por. P. Nyk, Die Tradition vom eschatologischen Krieg im Gemeindegebet Apg 4, 23-31, Frankfurt a. Main 2003, s. 162n.


Niebo w mej duszy,
Materiały z sympozjum poświęconego duchowości
bł. Elżbiety od Trójcy Świętej (1880-1906) w stulecie jej śmierci
,
Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2007.