Ostatnie rekolekcje Laudem Gloriae

Oto co opowiadają Niebiosa: chwałę Boga.

Dzień piąty



12. «Ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć… To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek…, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu»…

Wszyscy ci wybrani mają w ręku palmę i są cali skąpani w wielkim świetle Bożym, przedtem zaś musieli przejść przez «wielki ucisk», poznać ten ból, który opiewa Psalmista, «wielki jak morze». Przed kontemplowaniem «z odkrytym obliczem… chwały Pańskiej» złączyli się w wyniszczeniu ze swoim Chrystusem. Zanim zostali przekształceni «z jasności w jasność» w ten sam obraz Istoty Bożej, upodobnili się do obrazu Słowa Wcielonego, Ukrzyżowanego z miłości.

13. Dusza, która chce służyć Bogu w nocy i w dzień w Jego świątyni, przez które rozumiem to sanktuarium wewnętrzne, o którym mówi święty Paweł: «Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście», ta dusza powinna być zdecydowana rzeczywiście uczestniczyć w męce swojego Mistrza. Jest to dusza odkupiona, która z kolei powinna dokonywać odkupienia innych dusz, i dlatego będzie wygrywać na swojej lirze: chlubię się «z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa». «Z Chrystusem zostałam przybita do Krzyża»… I jeszcze: «W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół». «Stanęła królowa po prawicy twojej»: taka jest postawa tej duszy; ona idzie drogą kalwaryjską po prawicy swego Króla ukrzyżowanego, wyniszczonego, upokorzonego, a jednak zawsze tak bardzo mocnego, spokojnego, tak pełnego majestatu, idącego na swoją mękę, aby rozbłysła chwała Jego łaski, według tak bardzo mocnego wyrażenia świętego Pawła. On chce włączyć swoją oblubienicę w dzieło odkupienia, i dlatego ta droga bolesna, po której ona kroczy, wydaje się jej jako droga Szczęścia: nie tylko dlatego, że ona ją do niego prowadzi, ale jeszcze bardziej dlatego, że święty Mistrz pozwala jej zrozumieć, że ona powinna przekraczać to, co jest w tym cierpieniu gorzkie, aby — podobnie jak On — znaleźć w nim odpocznienie.

14. Tak więc może służyć Bogu «w nocy i w dzień w Jego świątyni»! Doświadczenia z zewnątrz i z wewnątrz nie mogą zmusić jej do wyjścia ze swojej świętej fortecy, w której Mistrz ją zamknął. Ona nie odczuwa już «ani głodu, ani pragnienia», gdyż pomimo pożerającego ją pożądania szczęśliwości, znajduje swoje nasycenie w tym pokarmie, który był pokarmem jej Mistrza: «wola Ojca». «Ona nie odczuwa już, że pada na nią słońce», to znaczy, nie cierpi już z [tego powodu, że] cierpi. Wtedy Baranek może «ją prowadzić do źródeł wody żywej», tam, gdzie On chce, gdzie się Jemu podoba, albowiem ona nie patrzy na ścieżki, po których idzie, po prostu patrzy na Pasterza, który ją prowadzi. Bóg pochylając się nad tą duszą, Jego przybraną córką, tak bardzo upodobnioną do obrazu Jego Syna «pierworodnego wobec każdego stworzenia», uznaje ją za jedną z tych, które On «przeznaczył, powołał, usprawiedliwił». I On wzrusza się w swoim wnętrzu Ojca, myśląc o dokonaniu swego dzieła, to znaczy «otoczeniu chwałą», przenosząc ją do swego królestwa, aby tam śpiewała przez nieskończone wieki «sławę Jego chwały».