Ostatnie rekolekcje Laudem Gloriae

Oto co opowiadają Niebiosa: chwałę Boga.

Dzień piętnasty



40. Po Jezusie Chrystusie, niewątpliwie uwzględniając odległość, jaka istnieje między Nieskończonym a skończonym, jest stworzenie, które także było wielką sławą chwały Trójcy Świętej. Ono w pełni odpowiedziało na wybranie Boże, o jakim mówi Apostoł: zawsze było czyste, nieskalane i nienaganne w oczach trzykroć świętego Boga. Jego dusza jest prosta. Poruszenia jego są tak głębokie, że nawet nie można ich zauważyć. Ono zdaje się odtwarzać na ziemi to życie, które jest życiem Boskiej Istoty, Istoty prostej. Także ono jest tak bardzo przejrzyste, tak bardzo świetliste, że można by je wziąć za światło, mimo iż jest ono tylko «zwierciadłem» Słońca sprawiedliwości: «Speculum justitiae!»…

Najświętsza Dziewica «zachowywała wszystkie te słowa w sercu swoim»: całe Jej dzieje można streścić w tych kilku słowach! To w swoim sercu Ona żyła i na takiej głębokości, że wzrok ludzki nie mógł tam podążać. Kiedy czytam w Ewangelii, że «Maryja poszła z pośpiechem w góry Judei», aby spełnić obowiązek miłości wobec swojej krewnej Elżbiety, widzę Ją, jak idzie tak bardzo piękna, tak bardzo spokojna, majestatyczna, tak bardzo skupiona wewnętrznie na Słowie Bożym. Podobnie jak Jego, tak i Jej modlitwa była zawsze ta oto: «Ecce, oto jestem!» Kto? «Służebnica Pańska», ostatnia ze sworzeń: Ona, Jego Matka! Ona była tak bardzo prawdziwa w swojej pokorze, ponieważ zawsze zapominała o sobie, nieświadoma, wyzwolona od siebie. Także mogła śpiewać: «Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny».

41. Ta Królowa dziewic jest także Królową męczenników; przebywa wciąż w swoim sercu, które przeszył miecz, albowiem u Niej wszystko dzieje się wewnątrz!… Och, jakże Ona jest piękna do kontemplowania w ciągu długotrwałego męczeństwa, tak bardzo pogodna, spowita w pewien rodzaj majestatu, który zarazem tchnie mocą i słodyczą… To Ona właśnie nauczyła się od samego Słowa, jak mają cierpieć ci, których Ojciec wybrał jako żertwy, ci, których On postanowił złączyć w wielkim dziele Odkupienia, ci, których poznał i przeznaczył, aby się stali podobni do Jego Chrystusa, ukrzyżowanego z miłości.

Ona stoi u stóp Krzyża, mocna i mężna, i oto mój Mistrz mówi do mnie: «Ecce Mater tua», On mnie Ją daje za Matkę… A teraz, kiedy wrócił do Ojca, On mnie umieścił na swoim miejscu na Krzyżu, abym w moim ciele dopełniała braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół, Najświętsza Dziewica jest nadal tam, aby mnie uczyć cierpieć jak On, aby mi mówić, aby pozwalać mi słyszeć te ostatnie śpiewy Jego duszy, których nikt poza Nią, Jego Matką, nie mógł dosłyszeć.

Kiedy wypowiem moje «consummatum est», to jeszcze raz będzie Ona, «Janua coeli», która mnie wprowadzi do przedsionków Bożych, szepcząc mi cichutko tajemnicze słowa: «Laetatus sum in his quae dicta sunt mihi, in domum Domini ibimus!…».