O wyjściu z okrążenia

Kiedy Pan Jezus wysyła swoich uczniów, aby głosili Ewangelię, nie ukrywa przed nimi, że ich sytuacja nie będzie łatwa – jak owiec między wilkami (Łk 10:3). Trudno nawet mówić o walce, skoro przecież owce co najwyżej mogą próbować uciekać, a ich sytuacja staje się beznadziejna, skoro znajdą się już pomiędzy wilkami. Walka duchowa ma jednak swoje specyficzne prawa. Ucieczka, może okazać się najskuteczniejszą obroną, a trwanie w zjednoczeniu z Bogiem, pod Jego opieką najbardziej przerażającym dla wroga atakiem (por. PD 24:4).

Wróg naszej przyjaźni z Bogiem, szatan, stosuje przede wszystkim strategię wikłania. Uwikłanie w nadmiernie rozbudowaną dyskusję z pokusą, uwikłanie w nadmiernie przedłużające się zastanawianie nad możliwością odejścia od grzechu, uwikłanie w sam grzech… Dlatego najważniejszym ruchem w walce z podstępami szatana jest ten sam ruch, który nadaje bieg poematom św. Jana od Krzyża. Jest nim wyjście – Salí tras ti clamando – „wyszłam za Tobą z płaczem” (PD 1), salí sin ser notada – „wyszłam niepostrzeżona” (NC 1).

W drugiej strofie Pieśni duchowej św. Jan od Krzyża ukazuje, jak dusza wybudzona ze złudzenia, że miłość jest czymś automatycznie przynależnym do życia lub czymś, co się należy, wyrusza. Postanawia: pójdę. Nie daje się omamić urokowi kwiatów, nie daje się zastraszyć groźbą przeszkód.

Wyjście, które wyzwala człowieka dla miłości, nie jest na pierwszym miejscu ruchem przeciw komuś, nawet przeciw samemu diabłu – jest wyjściem za kimś – za Ukochanym. Cały ciężar diabelskich pokus wydaje się być o wiele bardziej skuteczny w trzymaniu człowieka, niż w atakowaniu go, gdy jest w drodze. Nasza walka o wierność miłości, o wierność Bogu, który jest miłością jest w dużej mierze staraniem o to, by nie zaskorupieć, nie zamarznąć…

o. Rafał Myszkowski OCD

Czytaj dalej w wrześniowo-październikowym numerze „Głosu Karmelu”