O księdzu Bronisławie Bartkowskim

W 1942 r. Kundusia Siwiec zwierza się księdzu ze swoich łask słyszenia głosu Pana Jezusa, szczególnie po Komunii św. Od tego roku ksiądz zostaje jej kierownikiem duchownym.

O księdzu Bronisławie Bartkowskim

Helena Faustyna Stańczyk


Urodził się 31 grudnia 1907 r. w Grudziądzu w wielodzietnej rodzinie (14 dzieci, z których 6 zmarło w dzieciństwie) Leona i Franciszki z domu Skuza. W 1925 r. ukończył gimnazjum w Chełmnie. Potem z powodu choroby płucnej leczył się około roku w Poznaniu.

W latach 1927 – 1932 studiował w seminarium duchownym w Pelplinie i tam 17 grudnia 1932 r. otrzymał święcenia kapłańskie. 26 grudnia 1932 r. odprawił Mszę świętą prymicyjną w Lidzbarku Welskim, gdzie zamieszkali jego rodzice.

W latach 1933 – 1936 był wikariuszem w parafiach: Górzno, Grabowo Kościerskie i Lipusz. Trudne warunki lokalowe w jakich pracował i zamieszkiwał, doprowadziły do pogorszenia się stanu zdrowia. Częste przeziębienia w końcowym efekcie wywołały zapalenie nerwu trójdzielnego.

Wiosną 1937 r. ks. biskup St. Maciej Okoniewski udzielił mu urlopu zdrowotnego doradzając, by na pewien czas podjął obowiązki kapelana przy jakimś klasztorze na Podkarpaciu. Leczył się w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie dowiedział się o wolnej kapelanii u Sióstr Zmartwychwstanek w Stryszawie – Siwcówce. 13 października  przyjeżdża do Stryszawy i obejmuje kapelanię, najpierw na jeden miesiąc, a później na dłużej.

W Stryszawie poznaje Kundusię Siwiec, współfundatorkę klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek. w owym czasie prowadzących Zakład Naukowo-Badawczy. Zostaje jej stałym spowiednikiem.

II Wojna Światowa zastaje go w Stryszawie – Siwcówce, podczas gdy Niemcy poszukują go w archidiecezji chełmińskiej i u rodziców w Lidzbarku Welskim.

W 1942 r. Kundusia Siwiec zwierza się księdzu ze swoich łask słyszenia głosu Pana Jezusa, szczególnie po Komunii św. Od tego roku ksiądz zostaje jej kierownikiem duchownym. Ponieważ ona była niepiśmienna, ksiądz notował przekazywane przez nią rozmowy, okrywając je aż do jej śmierci tajemnicą, nakazując również Kundusi ścisłe milczenie w tej kwestii.

Po zakończeniu wojny został wezwany do swojej archidiecezji, gdzie odczuwano wielki brak kapłanów, których Niemcy wymordowali. Wrócił jako administrator do parafii w Lipuszu. Po półrocznym pobycie ponownie zachorował. Wtedy otrzymał na czas nieograniczony urlop zdrowotny i wrócił jako kapelan do Sióstr Zmartwychwstanek w Stryszawie – Siwcówce.

W 1946 r. do Stryszawy, do domu Sióstr Zmartwychwstanek przyjechał biskup lubelski, ks. Stefan Wyszyński, późniejszy prymas Polski. Od tego roku datuje się przyjaźń księdza Bronisława Bartkowskiego z Wielkim Prymasem, wyrażająca się wymianą korespondencji, częstymi odwiedzinami w czasie jego późniejszego, już jako prymasa Polski, pobytu wypoczynkowego w Stryszawie.

27 czerwca 1955 r. umarła Kundusia. Po pogrzebie, ksiądz ujawnił siostrom i niektórym kapłanom przebywającym u sióstr na wypoczynku, oświecenia i łaski, jakich doznawała za życia Kundusia.

W 1957r., uporządkowawszy zapiski, nadał im tytuł “Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku”,  i przekazał je do przeczytania i zaopiniowania przebywającemu na wypoczynku u Sióstr Zmartwychwstanek w Stryszawie – Siwcówce  ks. biskupowi diecezji chełmińskiej  Kazimierzowi Kowalskiemu. Uzyskawszy ustną aprobatę, przekazał je do medytacji Siostrom Zmartwychwstankom. Przekazał również jeden komplet maszynopisu ks. prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu.

W 1968 r. nosił się z zamiarem powrotu do swojej diecezji, ale gdy na wysłane w tej sprawie pytanie do ojca Pio, jaka jest wola Boża, otrzymał odpowiedź, “pozostań gdzie jesteś” – pozostał w Stryszawie.

W Domu Sióstr Zmartwychwstanek w Stryszawie – Siwcówce przebywał jako kapelan 46 lat pełnił jednocześnie posługę kapłańską dla mieszkańców Siwcówki i innych siedlisk Stryszawy, oraz otaczał opieką dzieci z Domu Dziecka prowadzonym przez siostry do 1963 r. Lubił dzieci, okazywał im wiele troski i przywiązania. Wielokrotnie jadąc na urlop do rodziców, zabierał po kilkoro dzieci, by zapoznawać je z życiem rodzinnym, pokazać morze i jeziora, a również organizował im różne wycieczki i przedstawienia. Dla uatrakcyjnienia ich życia w Domu Dziecka wykorzystywał swoje umiejętności gry na różnych instrumentach. Każde dziecko, kończące 18 rok życia i opuszczające  Dom Dziecka otrzymywało od księdza kołdrę, poduszkę i walizkę, oraz błogosławieństwo na samodzielne życie.

Był kapłanem głębokiej wiary, bardzo gorliwym, doskonałym spowiednikiem i kierownikiem dusz, oczytanym i wciąż pogłębiającym swoją wiedzę i wiarę. Był muzykalny, grał na skrzypcach, fortepianie i akordeonie, znał parę języków krajów zachodnich i prowadził ożywioną korespondencję z zaprzyjaźnionymi kapłanami w kraju i za granicą.

Ostatnią Mszę św. odprawił w drugi dzień Świąt Wielkiej Nocy w 1986 r. Krzyż swojej choroby nosił od 1932 r. Zmarł 22 lipca 1986 r. opatrzony sakramentem chorych przez ks. prałata Jerzego Zalewskiego, proboszcza  katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie, przebywającego chwilowo w Stryszawie. Doczesne szczątki księdza zostały złożone na cmentarzu w Lidzbarku Welskim. W uroczystościach pogrzebowych, które odbyły się 26 lipca 1986 r. uczestniczyli kapłani ze wszystkich parafii, w których pracował, oraz kilkunastu innych. Koncelebrze przewodniczył ks. biskup Zygfryd Kowalski, sufragan chełmiński, który wygłosił słowo pożegnalne nad grobem. W czasie Mszy św. żałobnej sylwetkę księdza nakreślił jego długoletni przyjaciel, ks. prałat Józef Bigus z Banina.

Ci, z mieszkańców Stryszawy, których był kierownikiem duchownym i spowiednikiem, mówią: “Był to kapłan gorliwy, sumienny, doskonały znawca dusz, bardzo pomagający w życiu i trudnościach duchowych, doskonały spowiednik. Kapłan konfesjonału. Można go było w nim zastać już na godzinę przed Mszą św., później znów wracał do konfesjonału. Był kapłanem sumienia”. Wielu ubogich otrzymywało od niego pomoc finansową, niektórzy systematyczną i stałą, o której zakazywał mówić komukolwiek.

Odznaczał się wielką czcią do Matki Bożej, z różańcem nigdy się nie rozstawał.