Nieoczywiste, wciąż odnajdywane cząstki podobieństwa

Większość osób, które znają mnie i moją mamę, wielokrotnie powtarza jak bardzo jestem do Niej podobna. Zawsze wtedy odpowiadam, że to mój ulubiony, najmilszy komplement jakim mogę być obdarowana.

Dzisiaj jest DZIEŃ MAMY. A ja kolejny raz trwam w zachwycie i dziękczynieniu, że jestem właśnie z Niej. Najbardziej niezwykłej Kobiety jaką zdarzyło mi się poznać na tym świecie.

Jako mała dziewczynka nie chodziłam w Jej obcasach, nie podkradałam szminek, kolczyków i kapeluszy. Mama ich nie miała. Odkąd pamiętam, piękna swoją naturalnością i dobrocio-czułością płynącą  z jej brązowych oczu. Kiedy przychodziły sąsiadki albo inne koleżanki i narzekając na Męża, życie i całą masę innych trudnych spraw, Mama wcale nie wchodziła w dyskusję, nie ulegała pokusom obgadywania czy podjudzania – była cierpliwa i po prostu słuchała. Myślałam sfrustrowana – ale nuda! Mogłabyś Mamo jak inne Mamy czasem poplotkować! Tymczasem ona dawała tym Ludziom coś znaczenie cenniejszego, przestrzeń i swoją cichą obecność. Jestem przekonana, że jak tylko wychodzili, Ona natychmiast omadlała Ich niepokoje.

Mama jest mistrzynią zaufania, pokory, dobroci, przyjmowania. Z czasem zaczęłam zadawać sobie pytanie skąd Ona to ma? W odpowiedzi przychodzi mi wciąż aktualny obraz ze skrawków dziecięcych wspomnień. Mama siedząca w kuchennym fotelu, brązowym swetrze, z drewnianym różańcem oplatającym Jej spracowane chude nadgarstki, tuląca do siebie któreś z Dzieci lub Pismo Święte.

A ja dorastając, powoli odkrywam jej tajemnice w sobie. Czasem mignie mi przed oczami w lustrze, kiedy przeczesuję swoje włosy, czasem czuję w swoich dłoniach Jej gestykulację, mój ruch przecierania zmęczonego czoła jest Jej. Sama nie wiem kiedy te ręce, które głaskały kiedyś moją dziecięcą głowę, stały się moimi. Mama towarzyszy mi cały czas, jest ze mną jakby w moim ciele.

Zaczynam rozumieć Jej prostotę, która dzięki ‘magicznym sposobom’ staje się również moim stylem życia. To zaskakujące jak powoli ze mnie wyłania się Mama, której kiedyś nie rozumiałam a potem zaczęłam podziwiać.

Dzisiaj, kiedy siedzę na modlitwie, mam w sobie jakiś szczególny poziom wdzięczności, którego nie da się zamknąć ani w słowach ani w gestach. Bo jak można zrównoważyć dar życia?

Blanka Mazur