Niebo w wierze

Trwajcie we Mnie nie tylko przez kilka chwil, kilka godzin, które muszą przeminąć, ale «trwajcie…» w sposób stały, normalny.

Wprowadzenie



S. Elżbieta ma jeszcze przed sobą trzy miesiące życia, kiedy w pierwszej połowie sierpnia 1906 r. redaguje pierwszy ze swoich utworów duchowych. Choroba nieubłaganie postępuje naprzód. S. Elżbieta wie, że śmierć jest nieunikniona i bliska. Pragnienie widzenia Boga jest żywe, wiara zdaje się niezachwiana. Jej matka opowiada, że w czasie pierwszego ich spotkania po pierwszym poważnym kryzysie, pod koniec marca lub na początku kwietnia, «Elżbieta nie ukrywała przed nią żalu, że nie uleciała do nieba! […] Nigdy nie dała mi słowa nadziei na wyzdrowienie; czuła, że Mistrz ją wzywał». Ale jej serce jest przepełnione czułością wobec swoich najbliższych i ta właśnie czułość spowoduje narodziny Nieba w wierze.

Te stronice zostały pomyślane jako «niespodzianka» dla Małgorzaty, która dowie się o tym przedsięwzięciu dopiero w dwa miesiące po śmierci swojej rodzonej siostry.

Elżbieta przystępuje do zorganizowania swojej «pamiątki» w postaci «dziesięciodniowych rekolekcji», jakie co roku odprawiają karmelitanki. Każdy dzień będzie miał dwa rozważania.

Rekolekcje mają cel ściśle określony, jedyny, do którego Elżbieta jeszcze dąży: «Podczas tych rekolekcji […] celem jest większe upodobnienie się do naszego Mistrza uwielbionego, owszem więcej, stopienie się z Nim tak doskonałe, żebyśmy mogli mówić: Już nie ja żyję, ale On żyje we mnie…». Zostanie również ściśle określona droga, którą należy kroczyć: jest to zjednoczenie z Bogiem (w Chrystusie) przez powrót do centrum duszy, gdzie od naszego chrztu Trójca Święta zakłada swoje mieszkanie: to kryje w sobie modlitewne poszukiwanie, ustawiczne i pełne miłosnej uwagi skierowanej na Boga ukrytego, który jest wielkim Obecnym.

Niebo w wierze zostało zredagowane w pierwszej połowie sierpnia 1906 r. Poprzedza ono Ostatnie rekolekcje, które rozpoczęła 16 sierpnia. Elżbieta nigdy sobie nie powiedziała: chcę stworzyć «traktat duchowy». Jej pierwotną myślą po prostu było sprawić przyjemność Małgorzacie, zostawiając jej pamiątkę, napisaną własnoręcznie i równocześnie uczynić jej trochę dobra. Nie stara się więc ani być oryginalną, ani cytować źródła; odnośniki do pisarzy będą dokonywane bardzo swobodnie…

S. Elżbieta na pewno prosiła o pozwolenie swoją przeoryszę, żeby mogła zredagować te rekolekcje i użyć na ten cel notes. 7 stycznia matka Germana pisze do Małgorzaty: «Czy już mówiłam pani kiedyś o małym zeszyciku z rekolekcjami, jaki s. Elżbieta tego lata przygotowała jako ostatnią pamiątkę dla pani? Pani droga Mama wszystko objaśni. Może go pani w tych dniach sobie zabrać…» Tego samego zaś dnia napisała do pani Catez: «… przekażę wam mały zeszycik z rekolekcjami, jakie ona przygotowała w ostatnich dniach swego ziemskiego wygnania dla swojej drogiej Małgorzaty, prosząc mnie, żebym jej przekazała jako ostatnią pamiątkę. Wprawdzie miała na oku duszę swojej siostry i siostrzenic, ale na pewno myślała o duszy swojej tak bardzo kochanej matki i z radością dostrzegłaby ten odruch najgłębszej wiary, miłości […]. Zatrzymałam również tak długo ten skarb z powodu potrzeby, jaką miałam, dla mojej małej pracy…».