Niebo w wierze

Trwajcie we Mnie nie tylko przez kilka chwil, kilka godzin, które muszą przeminąć, ale «trwajcie…» w sposób stały, normalny.

Dzień piąty



Pierwsze rozważanie

17. «Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną». Szczęśliwe są uszy duszy bardzo czuwającej, bardzo skupionej, aby mogła usłyszeć ten głos Słowa Bożego, szczęśliwe także oczy tej duszy, która w świetle żywej i głębokiej wiary może być przygotowaną na “przybycie” Mistrza do jej wewnętrznego sanktuarium. Ale jakie jest to przybycie? “Jest nieustanne rodzenie, oświecanie bez zaniku”. Chrystus “przychodzi ze swymi skarbami, lecz taka jest tajemnica boskich szybkości, że On wciąż przybywa, zawsze po raz pierwszy, jakby nigdy nie przyszedł; ponieważ Jego przybycie, niezależne od czasu, polega na wiecznym «teraz», a wieczne pragnienie ustawicznie odnawia radości przybywania. Rozkosze, jakie przynosi, są nieskończone, gdyż są Nim samym”. “Pojemność duszy, rozszerzonej przybyciem Mistrza, zdaje się wychodzić z siebie, żeby przejść przez ściany w niezmierzoność Tego, który przybywa; i wtedy dokonuje się następujące zjawisko: to Bóg w głębi nas przyjmuje Boga przychodzącego do nas i Bóg kontempluje Boga! Bóg, na którym polega szczęście”.

Drugie rozważanie

18. «Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim». “Pierwszym znakiem miłości jest ten, który nam dał Jezus, żeby spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew”. “Właściwością miłości jest ustawiczne dawanie i ustawiczne otrzymywanie. A więc miłość” Chrystusa jest “hojna. To wszystko, co On ma, wszystko, Kim jest, oddaje; to wszystko, co mamy, wszystko, kim jesteśmy, On zabiera. On żąda więcej, niż my sami z siebie jesteśmy zdolni dać. On ma olbrzymi głód, który absolutnie chce nas spożyć. On wchodzi aż do szpiku naszych kości, a im Mu na więcej pozwalamy z miłością, tym więcej Go kosztujemy z obfitością”. “On wie, że jesteśmy biedni, ale z tym się zupełnie nie liczy ani w niczym nam nie ustępuje. On sam staje się w nas swoim chlebem, spalając najpierw w swojej miłości wady, błędy i grzechy. Następnie, kiedy widzi, że jesteśmy czyści, przybywa szeroko otwarty niczym jakiś żarłok, który będzie wszystko pożerał. On chce spożyć nasze życie, aby zamienić je na swoje, nasze życie pełne wad, na swoje pełne łaski i chwały, całe przygotowane dla nas, pod warunkiem, że my wyrzekniemy się siebie. Jeżeli nasze oczy były dostatecznie dobre, by widzieć to pożądanie Chrystusa, który czuje głód naszego zbawienia, wszystkie nasze wysiłki nie przeszkodzą nam, żebyśmy nie wpadli do Jego otwartych ust”. To ma “pozór absurdu; ale ci, którzy miłują, zrozumieją!” Kiedy my przyjmujemy Chrystusa “z wewnętrznym oddaniem się, Jego Krew, pełna żaru i chwały płynie w naszych żyłach i rozpala się ogień w głębi nas”, “i przychodzi do nas podobieństwo Jego cnót, i On żyje w nas, a my żyjemy w Nim, i On nam daje swoją duszę z pełnią łaski, dzięki której dusza trwa w miłości i w uwielbieniu Ojca!” “Miłość wchłania w siebie swój przedmiot; my wchłaniamy w siebie Jezusa, Jezus nas wchłania w siebie. Przeto uniesieni ponad nas do wnętrza miłości”, zmierzając ku Bogu, “wychodzimy naprzeciw Niego, naprzeciw Jego Ducha, który jest Jego miłością, i ta miłość nas spala, nas pochłania i wciąga nas do jedności, gdzie nas oczekuje szczęście”. “Jezus Chrystus patrzał na to, kiedy mówił: «Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami».