Nie iść, lecz biec…

W szczęściu i radości biegnij do Boga z bojaźnią i szczerością, a nie zostaniesz oszukany, ani nie pójdziesz za próżnością. (S 66)

Któż z nas nie chce być szczęśliwym i/lub chociaż radosnym? Uważam, że gdyby mieć możliwość i zadać o nie pytanie (tzn. szczęście i radość) każdemu z mieszkańców naszej planety, to każdy bez chwili zastanowienia, każdy bez wyjątku udzieliłby twierdzącej odpowiedzi. Chociaż pragniemy szczęścia i radości to, to czym one są, jakie są przyczyny je wywołujące dla każdego z nas może być różna.

Myślę, że dobrze o tym wiedział św. Jan od Krzyża, dlatego zachęca nas, by zarówno z szczęściem i radością biec do Boga. Nie iść, lecz biec. Dlaczego? Ponieważ, jeżeli uznamy za szczęście coś, co  nim nie jest, z radością może być podobnie. Dziś wiele jest namiastek falsyfikatów, które łudząco przypominają oryginały lecz ich istota jest daleko czym innym niż to co sugerują. Ostatecznie może się okazać, że daliśmy się oszukać. Zapyta ktoś – jak to? Przecież jestem szczęśliwy, a uśmiech na mej twarzy czyż on nie odzwierciedla tego, że jestem radosny(a)? Znamy zapewne osoby, zdarzenia, rzeczy, które miały uczynić nas szczęśliwymi ostatecznie w dłuższej perspektywie okazywało się że coraz mniej nas cieszą albo przynajmniej nie tak jak to było na samym początku.

Nasz Doktor Mistyczny jak przekonaliśmy się, zna życie ludzkie bardzo dobrze, nie brak Mu doświadczenia, realizmu, dlatego zachęca, by prócz tego żeby biec dołączyć do niego bojaźń i szczerość. Może zapytasz czy możliwe jest połączenie szczęście bądź radość z bojaźnią? Myślę, że jest to możliwe a nawet pewne. Zapewne Autor sentencji nie miał na myśli lęku lub strachu przed kimś lub przed czymś. Najprawdopodobniej chodziło Mu o bojaźń Bożą, jako jeden z darów Ducha Świętego. W tym zaś przypadku jest ona obawą przed popełnieniem grzechu, który popełniając (damy się oszukać) sprawimy że obrazimy Boga i utracimy Go, a tym samym szczęście i radość (por. historię Adama i Ewy), bo tylko On był jest i będzie Szczęściem i Radością nie przemijającą.

Jeśli szczerze (jak zaleca św. Jan od Krzyża) w Bożym świetle spojrzymy na oba pozytywne „odczucia” zobaczymy ile w nich z Boga, a tym samym ile tego, co w nich przeminie, a ile pozostanie. Wtedy też zostaniemy uchronieni przed próżnością, która mogłaby zagościć w naszych umysłach i sercach gdyby nie skonfrontować ich w Bożym zwierciadle bojaźni i szczerości.

br. Michał Maria od Ducha Świętego