Ku odkryciu małej drogi

Kiedyś chciała płacić miłością za miłość, dorównując, w miarę możliwości, nieskończonej Miłości Boga, czyniąc "szaleństwa z miłości" dla Jezusa, który dla nas uczynił tyle "szaleństw z Miłości" (L 85), kochając Boga "bardziej niż był kiedykolwiek kochany".

Gdy droga nie jest jeszcze jasno oświetlona



Nieuleczalna słabość człowieka i wielkość Bożej Miłości: to właśnie doprowadzi Teresę do przyjęcia postawy zdania się, charakterystycznej dla okresu 1893–1894, tj. dla piątego i szóstego roku życia zakonnego.

Czy to już osławiona mała droga? Zasługi i postępy: Teresa nie spodziewa się ich już od siebie lecz od Boga. Świadomość własnej niemocy jest głęboka. Odtąd mniej stara się przemienić własnymi siłami swą słabość w miłość, bardziej zaś pozwala działać Panu. Uświadamia sobie pierwszeństwo Bożej Miłości, która nie tylko leży u źródeł naszych aktów miłości, lecz także je doskonali. Czyż to wszystko nie jest już drogą dziecięctwa duchowego?

Z pewnością, to już relacja dziecka do Ojca. Jednakże, nie jest to jeszcze pełnia “malej drogi” Teresy. Teresa nie żartuje, kiedy zapewnia, że w pewnym momencie – będzie to z pewnością jesienią 1894 roku – odkryła “małą, zupełnie nową drogę”.

Opiszmy ją używając jej własnych pojęć, zawartych w liście z 6 lipca 1893 roku. Teresa zdawała sobie wówczas sprawę z Boskiej “gry” w jej drodze ku świętości, nie rozumiała jednak jeszcze “w jaki sposób Jezus zabiera się do tego”, by jej miłość “przynosiła zyski”. W chwili odkrycia “malej drogi”, Pan pokaże jej dokładnie, jak zabiera się do tego, by sprawić, by postępowała naprzód. Wtedy Teresa będzie mogła doskonale przystosować się do Jego gry. Ujrzy przed sobą jasno oświetloną drogę. Do tej pory szła właściwą drogą, ale w ciemności, jak ślepiec; wiele tu było wahań, opóźnień i błędów. O ileż szybciej i pewniej będzie teraz biec po oświetlonej drodze!

Według tego, co wyjaśniła nam Teresa ze swej “małej, zupełnie nowej drogi”, jej wielkie odkrycie dotyczyło Miłosierdzia Boga. Oczywiście, Teresa wiedziała wcześniej, że Bóg jest dobry, i że dobroć ta jest rzeczą niezwykle pomocną. Teraz jednak, uczy się poznawać, że Miłość Boga jest nie tylko rzeczywista, pierwsza i wierna, lecz że jest także miłością, która zniża się ku maluczkiemu, która szuka maluczkiego właśnie dlatego, że jest mały, i dla maluczkiego okazuje się niezmierna. Małość, zamiast być w pierwszym rzędzie pokorą, stanie się odtąd głównie zaufaniem.

Pragnąc być małą i stawać się nią coraz bardziej, Teresa wskazywać będzie przede wszystkim na ufność dziecięcą. “Bogu podoba się w mojej małej duszy”, napisze później, “właśnie to, że kocham moją małość i me ubóstwo, oraz że ślepo ufam Jego Miłosierdziu… To zaufanie, i tylko zaufanie ma prowadzić nas do Miłości” (L 197). Świadomie i dobrowolnie powierzy się dziełu faski w sobie, będzie z nim współpracować, wyda mu się.