Kolędowanie u Maciusia


W trzecią niedzielę stycznia 2023 r. parafianie niegowiccy znów nawiedzili miejsce urodzenia swego rodaka, o. Anzelma Macieja Gądka OCD. W tegorocznym kolędowaniu „u Maciusia” 15  stycznia wzięło udział ponad 50 osób, dzieci, młodych i dorosłych, niektórzy w strojach regionalnych lub w przebraniach jasełkowych. Dom Pamięci Sługi Bożego w Marszowicach w niedzielne popołudnie tętnił gromkim śpiewem, muzyką, modlitwą i wielką radością sąsiadów, mieszkańców Marszowic i wielu osób z okolicznych wiosek należących do parafii. S. Natana Szaro z Niegowici przybyła nawet ze swoimi chórzystami i przedstawicielami parafialnej orkiestry. Za wzorem Sługi Bożego z miłością i zaangażowaniem wszyscy uczcili Dzieciątko Jezus. Modlono się także o beatyfikację o. Anzelma, tym bardziej, że był to 15 dzień miesiąca.

Kolędników przywitała s. Imelda Kwiatkowska, wicepostulator z Łodzi, asystentka generalna, odpowiedzialna za Dom Pamięci, która z pomocą s. Natany zorganizowała to doroczne spotkanie. Przy okazji dnia kolędowania odbywa się w Domu Gądków także wizyta duszpasterska. Tym razem w imieniu ks. Proboszcza poświęcenia pomieszczeń dokonał ks. diakon Tomasz Szlachetka, który modlił się także za wszystkie osoby nawiedzające dom rodzinny Sługi Bożego oraz za siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus, które w ciągu roku odprawiają w domu o. Założyciela swoje rekolekcje. Na początku modlitewnego spotkania Słowo Boże o narodzeniu Pana Jezusa odczytał członek rodziny Gądków – p. Andrzej Jan Gądek z Niegowici (syn bratanka Sługi Bożego). Radosne kolędowanie trwało ponad dwie godziny. Nie brakło w tym czasie również losowania niespodzianek i słodkiego poczęstunku. Dokumentację fotograficzną wydarzenia wykonał p. Wojciech Kulma z Gdowa.

Czym jest kolędowanie?

Kolędowanie nie jest tylko rzewną polską tradycją, czy jedynie sentymentalnym wspomnieniem dziecięcych dawnych lat… Dla osób wierzących jest to prawdziwie „podwójna modlitwa” – według znanego stwierdzenia św. Augustyna, że kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Właśnie takie świadectwo skupienia i modlitwy widać to było na twarzach i w całej postawie naszych Kolędników. Była w nich widoczna radość ze wspólnego spotkania, ale i powaga świadcząca o kontemplowaniu przekazu Ewangelii i tajemnic wiary wyrażonych w śpiewanych tekstach kolęd i pastorałek. Nasi goście, znając piękne tradycje swoich przodków, wiedzą, że wiary i miłości do Pana Jezusa uczymy się już jako dzieci w domach rodzinnych. Atmosfera rodzinna, pełna radości, prostoty i ciepła, która towarzyszy kolędowaniu, wpływa na wychowanie w wierze także najmłodszego pokolenia.

Być jak dziecko

Przykładem takiego dobroczynnego wpływu na duszę najmniejszych atmosfery wiary w domu rodzinnym jest właśnie Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD, wielki czciciel Dzieciątka Jezus. Jako mały Maciuś zapamiętał serdeczne rodzinne świętowanie Bożego Narodzenia, któremu towarzyszyły miejscowe miłe zwyczaje. Potem, już jako dorosły człowiek, podczas długich 22 lat przeżytych w Rzymie, z tęsknotą wspominał rodzinne święta z dzieciństwa. Opowiadał o nich nawet po wielu latach swojej młodszej siostrze:

„Odczuwałem tę tęsknotę zwłaszcza w czasie świąt Bożego Narodzenia. Tak mi się wszystko żywo przypominało, cośmy robili w domu: nocna Pasterka, kolędy w domu razem śpiewane, szopka, którą wszyscyśmy razem z Tatusiem robili. Chodziliśmy z nią po domach i przy tym niemałe płataliśmy figle. A w domu cośmy wyprawiali! Tatuś nam na wszystko pozwalał – lubił, jak byliśmy weseli” (Wspomnienia, 12).

Sługa Boży, będąc w Rzymie rektorem międzynarodowego Kolegium, dobrze rozumiał braci kleryków, także ich tęsknotę za domem rodzinnym i ojczyzną, zwłaszcza w czasie świąt Bożego Narodzenia. Dlatego starał się stwarzać im warunki do głębokiego i radosnego ich przeżywania. Pisał o tym w jednym z listów:

„Boże Narodzenie! Będziemy i tu kolędować, pewno nie ma u nas polskiego Narodzenia a że do niego było się przyzwyczajonym od dziecka, więc w tych dniach mimo myśli i woli jakieś uczucie tęsknoty ciśnie się do duszy, a myśl błąka się po Polsce, najwięcej może w domu rodzinnym. Wszystkie zdarzenia z lat dziecięcych – szopka, kolęda, „szczodroki”, wybijanie słomy itd. ciśnie się do myśli. Widocznie, że w Boże Narodzenie wszyscy stajemy się dziećmi…” (Do siostry Salomei, Rzym, 20.XII.1929).

Kolędowanie w czasie wojny

Trwająca od 24 lutego 2021 roku wojna na Ukrainie skłania nas do zadania sobie pytania, czy można i wypada radować się z Bożego Narodzenia, gdy u naszych najbliższych sąsiadów trwają walki i ludzie żyją w ciągłym niebezpieczeństwie? Czujemy w sercu, że naszą odpowiedzią musi być udzielanie im pomocy ale i nieustanna modlitwa o pokój. Obiecany Zbawiciel, Dziecię Jezus, jest właśnie Królem Pokoju, nazwanym tak już przez proroka Izajasza (por. Iz 9,6). To On przynosi światu pokój! Aniołowie w Betlejem zwiastując pasterzom dobrą nowinę, śpiewali: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” (Łk 2, 14). W polskich kolędach jest tak wiele treści, będących błaganiem o pokój, który przynosi Dziecię Jezus… Możemy zatem modlić się o pokój na Ukrainie także słowami kolęd!

Sługa Boży przebywając w Rzymie w czasie drugiej wojny światowej, gdy było wiele powodów do smutku, organizował dla braci studentów w czasie świąt Bożego Narodzenia wspólne kolędowanie. Wtedy klerycy poszczególnych narodowości, często pochodzący z narodów walczących ze sobą na frontach, zebrani wspólnie wokół żłóbka Dzieciatka Jezus z głębi serca śpiewali swoje najpiękniejsze kolędy. Modląca się wspólnota była miejscem pokoju, nadziei, radości i stawała się wzajemnym oparciem. W kronice Kolegium, w grudniu 1939 r., widnieje zapis:

„Vigilia ad cunas – kolędy w 9 językach, ale smutne święta… Między nami, chce się jednak powiedzieć: O jak dobrze gdy bracia mieszkają razem…” (Cor unum).

Kilka lat później o. Anzelm pisał w liście do swojego ucznia, absolwenta rzymskiego Kolegium, o. Leonarda Kowalówki, który przed wojną powrócił do klasztoru w Czernej:

„Pamiętasz zapewne Boże Narodzenie u nas, gdzie to studenciska tłoczyli się w pokoju i więcej się patrzyli na ręce, niż na oczy, a każdy brał, czasem nawet więcej, niż mu przypadało. W tym roku będzie skromniutko, coś się uczyni, lecz nie pora na wydatki. Tradycyjna jednak vigiliae ad cunas będą, i choć nas mniej, wszyscy będą śpiewać wszystkimi językami. Łączność narodów wobec jednego Pana. […] Pewno w tych pięknych chwilach będę więcej tam niż tu, dziecięce wspomnienia są drugą naturą” (Rzym, 11.XII.1942).

Miłość do Dzieciątka Jezus wyniesiona przez o. Anzelma z domu rodzinnego dojrzewała wraz z nim i prowadziła go do pełnienia trudnej woli Bożej, w życiu zakonnym i kapłańskim. Pod koniec swojego życia Sługa Boży wyznał, że przez całe swoje życie, a więc czy to jako dziecko w Marszowicach, uczeń gimnazjum w Wadowicach, czy potem przez długie lata przełożony zakonników, założyciel naszego zgromadzenia, czy rektor międzynarodowej karmelitańskiej uczelni w Rzymie, zawsze żył miłością do Dzieciątka Jezus. Dlatego dzieła jego życia podobały się Bogu i trwają do dziś.

s. Konrada Dubel, cscij

za: www.anzelmgadek.pl