Jestem córką Kościoła

Taką odnowę-reformę św. Teresa od Jezusa uczyniła sprawą swego życia. Sąd nad współczesnością zaczęła od samej siebie. Nałożyła sobie obowiązek modlitwy i pokuty za powstałe zło i rozbicie Kościoła.

Praktyka rad ewangelicznych



Terezjański ideał eklezjalny zrodziła nie tyle pierwotna Reguła św. Alberta, którą Matka chciała z największą wiernością zachować, ile osobiste przeżywanie Kościoła i zjednoczenie z Chrystusem samej Teresy. Z Reguły wzięła ona hasło nieustannej modlitwy i dała jej żar apostolski.

Należy dziękować Bogu, że nie wiedziała zbyt wiele o historycznym rozwoju Reguły św. Alberta. Ustrzegło ją to od zaplątania się w gąszczu rozróżnień technicznych, gdy pisała swoje Konstytucje. Mogła więc z całą swobodą wybrać z Reguły to, co uważała za nieodzowne do zamierzonego sposobu życia i na tej bazie rozwinęła swój charyzmat. Posłużyła się cenobitycznymi i pustelniczymi elementami Reguły, łącząc je i scalając w swoich Konstytucjach. Nie są to Konstytucje w sensie ścisłym jurydycznym i nie mają formy ustawodawczej, lecz składają się z praktycznych przepisów, ożywionych zachętą lub napomnieniem w duchu terezjańskim. Do Konstytucji dodała “katechizm terezjański”, czyli Drogę doskonałości jako praktyczny ich komentarz. Droga miała być rodzajem kodeksu duchowego zgromadzenia, pedagogicznym manuałem formacji karmelitanek. Dlatego w jej świetle należy czytać i rozumieć Regułę i Konstytucję.

Charyzmat udzielony świętej Matce jest wyrazem szczególnej tajemnicy Kościoła nadającej mu specyficzną fizjonomię i posłannictwo. Obdarza on Zakon jednością łaski wspólnego powołania i wspólnie przeżywanego udziału w Mistycznym Ciele Chrystusa. Charyzmat terezjański jest więc zasadą jedności Zakonu i jednocześnie zasadą doktrynalną i duchową ustawicznej i ciągłej odnowy. Św. Teresa napomina wszystkich chcących iść za nią, aby żyli wiernie i odważnie według ducha nowego początku, ducha jaki ona tchnęła w dawną Regułę i który powinien być nieustannie odnawiany przez gorliwość wszystkich i każdego.

Ideał zakonny św. Teresy miał swoje jasno określone cechy charakterystyczne, które dotyczyły przede wszystkim praktyki rad ewangelicznych. Widziała w nich najskuteczniejszy środek totalnego oddania się Chrystusowi i Kościołowi. Chciała nie tyle naśladować Palna w ubóstwie, pokucie i ofierze, ile dążyć do doskonałej miłości, zdolnej odbić w sobie Jego ubóstwo, dziewictwo i posłuszeństwo, tak by całe życie stało się Jego życiem dla Niego.

Rozumiejmy to dobrze, córki moje – pisze – że prawdziwa doskonałość zasadza się cała na miłości Boga i bliźniego: im lepiej spełnimy te dwa przykazania, tym wyżej postąpimy w doskonałości. Cała nasza Reguła i Konstytucje nie inny mają cel“.

“Totalitaryzm” św. Teresy zaszczepia w sercach karmelitanek jedną z najbardziej doniosłych cech jej charyzmatu: “Zawsze i we wszystkim usiłujcie czynić, co jest doskonalsze“. W swych Konstytucjach zaleca: “Wielki nacisk będzie się kładło na to, aby te, które się przyjmie, dążyły do najwyższej doskonałości”.

Stąd ona sama, a za nią wiele karmelitanek, wiązało się specjalnym ślubem czynienia tego, co doskonalsze. Matka wiedziała, że pomiędzy materialnym zachowaniem ślubów a totalnym oddaniem się Chrystusowi istnieje ogromna różnica. Chciała obserwancji przepojonej miłością, tak “by wola ludzka stała się zgodna z wolą Bożą”, która żąda od nas, “abyśmy ze wszech miar byli doskonałymi i stali się jedno z Nim”.

“Prawdziwy miłośnik – woła – to ten, co zobowiązał się względem swego Oblubieńca, że będzie należał do Niego całkowicie – “del todo“. Ta zaś całkowitość winna się wyrazić w zupełnym wyrzeczeniu i dyspozycyjności według bogactwa i odcieni miłości, która chce zawsze dać więcej niż tego żądają normy wszelkich przepisów prawnych.

Św. Teresa miała wyczucie granic prawa jako reguły życia. Chciała zredukować struktury do ścisłego minimum, aby stworzyć ramy pozostawiające duszy wolność niezbędną do jej autentycznego wzrostu. Ideałem całkowitości w odpowiedzi na miłość Boga jest dla niej Jezus Chrystus. Mówi do Niego z prostotą dziecka: “Chodźmy razem, Panie! Pójdę wszędzie, gdzie Ty pójdziesz, i przejdę przez wszystko, przez co Ty przeszedłeś“. W ten sposób Ewangelia staje się dla duszy księgą życia i najwyższą regułą myśli, czynów i postaw. Swoje posłannictwo służby Kościołowi poprzez doskonałą miłość wyrażoną w realizacji ślubów zakonnych w ofierze i kontemplacji porównywała do posłannictwa chorążego w bitwie.

Wszak wiadomo – pisze – że w bitwie chorąży wystawiony jest na większe niż inni niebezpieczeństwo, mimo że sam nie walczy; trzyma on przecież chorągiew, i chociażby go porąbano na kawałki, wypuszczać mu jej z rąk nie wolno.

Podobnie dusze kontemplacyjne mają trzymać wzniesioną chorągiew pokory; mają znosić wszystkie ciosy, jakie na nie spadną, a same nie ranić nikogo, bo ich zadaniem jest cierpieć tak, jak cierpiał Chrystus. Mają trzymać wysoko wzniesiony krzyż, nie wypuszczając go nigdy, w żadnym niebezpieczeństwie, z rąk ani w najsroższym cierpieniu nie okazując znaku słabości. W tym celu przecież przypadł im w udziale ten zaszczytny urząd. Niechże więc uważają, co robią, bo jeżeli chorąży sztandar swój opuści, tym samym bitwa przegrana“.