Jakie imię masz u Boga?

Uważny czytelnik opisu Zwiastowania zastanowi się zapewne nad nietypowym sposobem, w jaki Ewangelista przedstawia Maryję, pisząc, że Bóg posłał anioła „do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja”. Łukasz podaje nam imię oblubieńca głównej bohaterki, Józefa, imię jego praprzodka, natomiast samą Maryję najpierw dwukrotnie określa słowem „Dziewica”, a Jej imię poznajemy dopiero na samym końcu zdania.

Jeszcze większym zaskoczeniem może być odkrycie, że słowa Gabriela do Maryi nie brzmią dokładnie tak jak w naszej modlitwie; anioł mówi bowiem: „Zdrowaś, łaski pełna!”, nie wypowiadając imienia Dziewicy z Nazaretu. Czy jednak na pewno oznacza to pominięcie go? Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na ten niezwykły tytuł „łaski pełna”, jak jest on najczęściej tłumaczony w języku polskim. Może lepiej byłoby: „obdarzona szczególną łaską, przepełniona łaską, najbardziej wyróżniona”, bowiem tekst grecki zawiera tu imiesłów kecharitomene, pochodzący od czasownika charito, związanego z rzeczownikiem charis – łaska. Czasownik ten wskazuje na skutek spowodowany przez łaskę, dlatego niektórzy tłumaczą ten zwrot: „Ty, która zostałaś przemieniona przez łaskę”.

Ciekawy jest też fakt, że jest to imiesłów czasu perfectum, wskazującego na czynność, która rozpoczęła się w przeszłości i trwa; można by więc powiedzieć: „zostałaś obdarzona łaską i ten stan trwa nadal”. Co więcej, rzeczownik charis – łaska, jest bliski rzeczownikowi chara – radość, od którego pochodzi czasownik znany nam z pierwszego słowa anielskiego zwiastowania: chaire – raduj się! Raduj się, bo zostałaś napełniona Bożą łaską! Piękne jest to skojarzenie; dla nas łaska kojarzy się z czymś bardzo poważnym, dostojnym… a tymczasem grecki tekst mówi nam, że łaska to radość, przyczyna naszej radości. Co więcej, słowo „łaska” w dzisiejszym potocznym użyciu nie kojarzy się zbyt dobrze: używamy go najczęściej wtedy, gdy chcemy zaznaczyć, że ktoś nie ma ochoty spełnić naszego pragnienia, dlatego mówimy: „nie potrzebuję łaski”. To potoczne rozumienie bardzo różni się od teologicznego.

W sensie teologicznym wszyscy bardzo potrzebujemy łaski; co więcej, bez niej nie moglibyśmy istnieć. Bowiem łaska, jak ktoś traf- nie stwierdził, to „miłość Boża w działaniu”. Gdy Bóg okazuje nam konkretnie swoją miłość, udziela nam swojej łaski. Nic więc dziwnego, że doświadczenie łaski jest źródłem radości, bo jest to doświadczenie bycia kochanym, i to przez Wszechmocnego. Zatem łaska Boża w nas jest dowodem Jego miłości okazanej każdemu z nas. Możemy się o tym przekonać, odczytując jedyny – poza sceną Zwiastowania – fragment Nowego Testamentu, w którym występuje wspomniany czasownik charito: jest to fragment Listu do Efezjan (1, 4–6), w którym czytamy, że Bóg „z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas [dosł.: echaritosen – napełnił łaską] w Umiłowanym”. Zatem napełnienie nas łaską należy do Bożego planu, w którym Bóg pragnie czynić nas coraz pełniej swoimi dziećmi, synami w Synu, umiłowanymi w Umiłowanym.

Czytaj dalej w nowym numerze „Głosu Karmelu”.

Danuta Piekarz