Inteligencja pszczelego roju

Najpierw rzecz oczywista: pszczołami warto się zajmować, bo niejaki Karl von Frisch w 1973 roku otrzymał nagrodę Nobla za pracę nad komunikacją pszczół. Następnie rzecz mniej oczywista: ponad 84 procent gatunków roślin uprawianych w Europie jest zależnych od zapylania przez te zacne owady. Podobnie jak są one konieczne do życia biologicznego, by zaistniał owoc, tak samo odnosi się to do tajemnicy Kościoła: zwłaszcza dla płodności jego dzieł. „Branża” karmelitańska często zwana jest „pszczołami Pana”.

Biskup Saint-Jean d’Acre, Jakub de Vitry, na początku XIII wieku tak pisał o eremitach zamieszkujących na Karmelu: „Święci mężowi […] na wzór męża świętego i samotnego proroka Eliasza […], mieszkając w skale w małych celach, jako te pszczółki Pańskie zbierały miód duchowej kontemplacji”. Karmel to zatem ziemia miodem płynąca, a nieprzypadkowo księgi święte łączą miód z mądrością. Czyż miód nie uwalnia warg od gorzkości?

Podobnie, kilka wieków później, pojawia się charakterystyczny tytuł modlitewnika dla karmelitanek bosych z 1755 roku Pszczółka, albo raczej dusza zakonna słodycz doskonałości z rozlicznych nabożeństwa kwiatów zbierająca oraz w serca swojego skrytościach miód słodki zarabiająca miłości. Święty Bernard, którego potomni obdarzyli tytułem Doctor Mellifluus (miodopłynny) nawet Chrystusa przyrównał do Pszczoły.

Pszczoły już w mitologiach pochodziły jakby z innego świata, np. jak wierzyli Egipcjanie, rodziły się z łez słonecznego bóstwa. Karmią się one rosą, delikatnym pyłem kwiatów, nektarem, a to przecież różne znaczenia duchowych subtelności. Tak radzi św. Teresa od Jezusa w Twierdzy wewnętrznej: „Otóż jak pszczoła, zważmy to porównanie, nie siedzi ciągle w ulu, ale wciąż wylatuje z niego i lata od kwiatu do kwiatu, zbierając miód, tak i duszy pracującej nad poznaniem siebie dobrze jest, niech mi wierzy, wzlecieć niekiedy wyżej, do rozważania wielmożności Boga” (T 1,2,8).

Domeną pszczół jest również pracowitość. W podziw wprawia organizacja roju: królowej-matki, trutni, robotnic. W ulu trutnie to akurat słaba płeć, a matka jest karmiona przez robotnice. W zależności od wieku mają przydzielony zakres prac: karmienie starszych i młodszych larw, czyszczenie komórek, pacykowanie wosku, przenoszenie nakropu i miodu, pilnowanie wylotu, opieka nad królową-matką, dostarczanie pożytków, takich jak nektar, pyłek, czy woda do ula, uszczelnianie ula.

Dwie funkcje są szczególnie istotne. Strażniczki, które strzegą ula, ale za to robią najwięcej hałasu. Przypomnijmy, że oprócz oczu pszczoły mają tzw. przyoczki, co podwaja spostrzegawczość. Inne ważne to przewodniczki, które mają jedno w głowie – nowy rój i nowy ul, co niepokoi inne.

Pszczoły tworzą nie tylko miód, lecz wiele pożytecznych substancji: pył pszczeli, mleczko, kit pszczeli czyli propolis (żywica), wosk, pierzgę, spadź, podobno nawet ich jad służy zdrowiu. Św. Teresa od Jezusa przekonuje nas o swoistym cudzie przemiany wszystkiego w miód: „Dusza, którą to, co powinno ją pobudzić do upokorzenia się, przeciwnie, w pychę i próżność wzbija, podobna jest do pająka, który cokolwiek połknie, wszystko to obraca w truciznę. Przeciwnie, dusza pokorna jest jako pszczoła, która wszystko w miód zamienia” (F 8,3). Niezwykle ważna to umiejętność, zwłaszcza w licznej i ciągle brzęczącej drużynie.

W ulu mamy do czynienia z cudem inżynierii: pszczoły tworzą identyczne plastry dla kilkudziesięciotysięcznej gwardii mieszkańców. Mają w sobie jakąś „wewnętrzną miarę”, która czyni z nich znakomitych konstruktorów. Entomolodzy, a więc specjaliści od owadów, zachodzą w głowę, jak to możliwe, że mając tak małe mózgi (dla niektórych to kojąca wiadomość) potrafią być najlepszymi nawigatorami, tak inteligentnie współpracować, nie marnując energii na zbyteczne sprawy. W ulu pracują w całkowitej ciemności.

o. Marian Zawada OCD

Czytaj dalej w ostatnim numerze „Głosu Karmelu”