Grudniowa sielawa

Wczoraj kupiłem w Makro cały pojemnik świeżej, niemrożonej, sielawy (5 kg). Sielawa to – według mnie – najsmaczniejsza ryba występująca w polskich wodach śródlądowych. Mięso ma bardzo delikatne, nie ma ości, doskonale nadaje się do smażenia i wędzenia. Z wyglądu jest podobna do śledzia. Ale jest to ryba z rodziny łososiowatych. Na grzbiecie ma charakterystyczną płetwę tłuszczową. Lubi głębokie i czyste jeziora o twardym dnie. Jest bardzo wrażliwa na zawartość tlenu w wodzie i przemieszcza się w zależności od stopnia jej natlenienia. Ta, którą kupiłem pochodziła z jeziora Miedwie k. Szczecina.

Po czym poznaje się, czy ryba jest świeża? Skrzela powinny być intensywnie czerwone, no i ryba musi być sztywna, jak patyk, czyli musi być stężenie pośmiertne. Teraz jest chłodno, to te ryby, które się u nas kupuje na rynku te warunki spełniają. Gorzej bywa latem.

Co zrobić z pięcioma kilogramami sielawy? Część na bieżąco usmażymy i zjemy, a resztę po usmażenia włożymy do słoików, zalejemy gorącą zalewą octową i odstawimy słoiki w chłodne miejsce. W chłodnym miejscu w zalewie octowej te ryby nadają się do spożycia nawet do dwóch miesięcy. Przed smażeniem trzeba ją jeszcze odgłowić, oczyścić z resztek łusek, umyć, dać sól, pieprz, ewentualne jakąś przyprawę do ryb, odstawić na kilka godzin. Przed smażeniem obmyć z pieprzu i  przypraw, tak, żeby była czyściutka. Ma tyle soli i przypraw, ile w siebie wchłonęła. Smażyć należy krótko – około 3 minut. Po usmażeniu jest soczysta i smaczna.

Została jeszcze zalewa octowa, szkoda wyrzucić. W zamrażarce mieliśmy parę mrożonych amurów. Rozmroziliśmy je,  usmażyliśmy, napełniliśmy nimi 6 słoików i zalaliśmy resztą zalewy.

o. Benedykt Belgrau OCD