Gdańscy Karmelici

Wstęp

Na gdańskiej Starówce jest wiele kościołów i co jeden to piękniejszy… Pośród nich znaleźć można zabytkowy (jeden z najstarszych w Gdańsku – liczący przeszło 800 lat!!!) kościół św. Katarzyny usytuowany przy starym młynie, mający barwną historię – a od 1947 r. związaną z Karmelem. Karmelici co prawda w Gdańsku osiedlili się już w XIV w. (koś. św. Józefa – ob. Oblaci NMP), ale na ponad 100 lat musieli opuścić miasto w czasach zaborów. Wrócili po wojnie, lecz nie do „swojej” własności (bardzo zniszczonej), a właśnie do kościoła św. Katarzyny. Udało się doprowadzić go do dawnej świetności (choć parę lat temu paliła się wieża i część dachu) i dziś na nowo zachwyca oko koneserów sztuki, badaczy historii i pielgrzymów. Wraz z Karmelitami znalazły tu po II wojnie światowej przystań dwa łaskami słynące wizerunki MB z Dzieciątkiem (MB Szkaplerznej) ze wschodu: z Bołszowców i Trembowli (dawnych klasztorów karmelitańskich).

Kościół

Według niektórych badaczy historia kościoła św. Katarzyny sięga X w., lecz udokumentowanie pozwala sytuować powstanie budowli (jeszcze wtedy drewnianych) na wiek XII-XIII. Po pożarach przystąpiono w XIV w. do budowy murowanej świątyni o układzie halowym (3 nawy o równej wysokości). W XV stuleciu kościół rozbudowano – dodając boczne kaplice, podwyższając wieżę a w prezbiterium ambit (przejście poza ołtarzem). Kolejny wiek przynoszi już bardziej dekoracyjne zmiany i upiększenia (zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne). W połowie XVI w. kościół przechodzi w ręce protestantów. Na uwagę zasługuje potężna (4 kondygnacje) i zróżnicowana w każdej kondygnacji wieża zwieńczona wysoką wieżyczką (na środku) i 4 mniejszymi (na narożach). Piękne są gotyckie fasady od strony prezbiterium (trzy) i sklepienia gwiaździste we wnętrzu świątyni. Na licznych filarach, na których podparte są sklepienia widnieją epitafia, a na posadzce – płyty nagrobne upamiętniające różnych zacnych notabli miasta, bądź całe rodziny. Najsłynniejszym jest epitafium poświęcone Janowi Heweliuszowi – znanemu astronomowi XVII wiecznemu. Cenne są ołtarze drewniane: rzeźbione (tryptyki) i figury świętych, cenne malowidła naścienne i obrazy, pięknie zdobiona płaskorzeźbami ambona i baptysterium (z chrzcielnicą ozdobioną dębową ornamentyką), zabytkowy chór muzyczny z organami i empora (balkoniki z arkadami) i wiele innych wartych zobaczenia rzeczy. Po prostu ogrom…

MB Bołszowiecka

XVII w. fundacja Marcina Kazanowskiego (hetmana polnego) w Bołszowcach niedaleko Halicza słynna była na Podolu z cudownego obrazu Matki Bożej, który sam w cudownych okolicznościach został znaleziony i cuda wiernym wypraszał. Marcin Kazanowski wykupiony z jasyru, wiele serca i ofiary wkładał w niesienie pomocy zagrożonym przez Tatarów sąsiadom na Podolu. Pewnego razu gdy przeprawiał się przez Dniestr (spiesząc na pomoc ziemi halickiej) pies jego wskoczył do wody i wyłowił zawiniątko. Okazało się, że to przepiękny (i rzadko spotykany) wizerunek MB z Dzieciątkiem (płótno o wym. 102×83 cm) – na którym Maryja podtrzymuje stojące przed Nią Dzieciątko Jezus. Badania wykazały podobieństwa do obrazu Łukasza Cranacha Starszego (ob. w Ermitażu w Sankt Petersburgu), a autorstwo przypisuje się nieznanemu malarzowi ze szkoły krakowskiej (XVI/XVII w.). A zatem rzadki, bardzo cenny, piękny i do tego łaskami słynący. Marcin umieścił go wpierw w swojej kaplicy zamkowej, a po ufundowaniu kościoła i klasztoru karmelitom trzewiczkowym oddał im do kultu publicznego. I wnet zasłynął cudami („Nie ma rodzaju choroby, w której by MB Bołszowiecka nie była okazała swej pomocy” Kronika sanktuaryjna). Za aprobatą pp. Piusa VI obraz został ukoronowany 15 sierpnia 1777 r. przez bp lwowskiego Kryspina Cieszkowskiego, co jeszcze bardziej podniosło jego wartość i zachęcało pielgrzymów do modlitewnego nawiedzania tego miejsca (zwłaszcza „odpusty Szkaplerzne” gromadziły tysiące wiernych). Niespokojne tereny i liczne napady powodowały, że obraz często migrował wraz z zakonnikami – lecz po czasie wracał na swoje miejsce. Dopiero I i II wojna światowa sprawiły, że MB Bołszowiecka przez Lwów (lata 20-te i 30-te) i Kraków (lata 40-te i 50-te) w 1966 r. przekazany został do odremontowanego kościoła św. Katarzyny w Gdańsku i tu w bocznej kaplicy odbiera cześć do dziś („Wielu pątników, to dawni Jej czciciele – którzy przyjeżdżają z najdalszych zakątków Polski, by oddać cześć i pokłon swej Matce”).

MB Trembowelska

Matko biedniutka, Trembowli Tyś Pani,
Gdzie Twoi wierni, gdzie Twoi wybrani?
W starym kościele św. Katarzyny
Pewnie Ci tęskno do dawnej krainy.
Czyja to wola – ludzka czy niebiańska
Przywiodła Ciebie z Podola do Gdańska?…

(Helena Walewska-Sobolewska)

Trembowla – to duże miasto położone 30 km na południe od Tarnopola, a przeszło 100 km na wschód od Bołszowców. Karmelitów do Trembowli sprowadził w 1617 r. tamtejszy starosta Piotr z Ossy Ożga – darując szmat ziemi pod budowę klasztoru i kościoła. Trzy lata później fundację poszerzył Mikołaj Osiński. Niestety drewniane zabudowania padały łupem licznych napadów i pożarów i dopiero kamienne zabudowania oraz ceglasty mur z basztami i lukami strzelniczymi pozwolił niejednokrotnie schronić się i przetrwać okolicznej ludności nawałę nieprzyjaciół: Tatarów, Kozaków i Turków. W pięknie ozdobionym karmelitańskimi malowidłami i figurami kościele znalazło się miejsce w ołtarzu głównym dla MB Szkaplerznej, Orędowniczki dusz czyśćcowych. Wzorowany na obrazie La Bruny z Neapolu – przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem tulącym się do policzka, trzymającą Szkaplerz – do którego cztery postacie odziane w szkaplerze brackie wyciągają ręce z pośród płomieni czyśćcowych. Szukają pomocy i do Maryi wołają odziani Jej szatą, która ma chronić przez wieczystymi i czyśćcowymi płomieniami. MB Trembowelska uratowała w podobny sposób miasto i broniących się tam mieszkańców. Kiedy podeszli pod miasto Turcy i długo trwało oblężenie, załoga wraz z komendantem zwątpiła w skuteczność i chciała się poddać. Wtedy, mająca wielki kult i ufność wobec MB Trembowelskiej żona kapitana zdecydowaną postawą niezłomności przywróciła wiarę obrońcom i zmobilizowała do dalszej obrony. Zgodnie z tradycją nad murami miasta ukazała się Madonna i najeźdźcy wycofali się.  Niegdyś obraz ten posiadał ozdobne sukienki i korony, ale skradzione w 1915 r. nie powróciły do sanktuarium. W podobnych okolicznościach obraz trafił do Gdańska i w kaplicy Bractwa Miłosierdzia zachęca do modlitwy, wytrwałości, wierności i ufności w skuteczne orędownictwo Maryi.

Carillon

Jest jeszcze jedna rzecz godna uwagi, a mianowicie carillon – system 46 dzwonów i dzwoneczków tak zsynchronizowanych iż mogą wygrywać wiele melodii, całych utworów muzycznych. W 1987 r. pp. Jan Paweł II poświęcił największy z nich „Pokój i Pojednanie” i do dzisiaj co godzinę od 9.00 do 21.00 możemy posłuchać przejmujące melodie, które niosą się po uliczkach Starówki.

o. Paweł Ferko OCD

fot. gdansk.pl