#2 Edyta Stein – tajemnice człowieka

W ramach przygotowania do 80 rocznicy męczeństwa św. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein, proponujemy kolejne rozważanie autorstwa o. Mariana Zawady OCD.


„Natura człowieka – pisze nasza święta – ani jego droga nie są darem ani grą przypadku, ale – gdy się patrzy na nie oczyma wiary – są dziełem Bożym. Bóg zobo¬wiązuje każdego człowieka do wypełnienia tego, do czego jest powołany”. Człowiek został stworzony jako mężczyzna i kobieta. „Rolą kobiety, która symbolizuje urok świata i powab życia, jest inspirować mężczyznę do tworzenia rzeczy wielkich, pięknych i świętych.

Rolą mężczyzny jest zaś otoczenie kobiety opieką, uchronienie jej przed “urzeczowieniem”, aby mocą jego miłości mogła re¬alizować swoje powołanie i wzrastać w swoim człowieczeństwie.
Wzajemnie mają odnaleźć prawdziwy sens ludzkiego bytowania, od¬krywając jego cel i wiodącą doń drogę.

Ciało człowieka jest zasadniczym przejawem jego człowie¬czeństwa. Poprzez ciało człowiek jest “zanurzony” w świecie, dzięki czemu budzi się do świadomego życia i rozwoju. Inaczej mówiąc człowiek ujawnia się i spełnia się w ciele.

A natura konkretnego człowieka jest “płciowa” – jest on albo mężczyzną albo kobietą. Seksualność człowieka jest więc znakiem owego naturalnego nakiero¬wania mężczyzny na kobietę i odwrotnie. A płeć ze swej istoty jest związana z przekazywaniem życia na drodze rodzenia”.

Natomiast wewnątrz każdej osoby są trzy królestwa: ciała, duszy i ducha. Ciało jest najbardziej konkretne, dusza najbardziej plastyczna, duch – najbardziej ulotny, wychodząc z siebie. Duch ujaw¬nia się w oddawaniu się bez reszty, w przeciwieństwie do ukrywania się duszy. Duch, który jest sensem i życiem, zmierza w kierunku najgłębszego sensu stworzenia, którym jest Chrystus.

Edyta podziela zdanie, że przedzieranie się przez własne doświadczenie nicości, kruchości, przygodności, ma głęboki sens. To swoiste ,,objawienie się nicości w naszym skończonym, marnym bycie oznacza jednocześnie przedarcie się do bytu nieskończonego, czystego, wiecznego”. Dociera do podstaw pewności istnienia.

W „Bycie wiecznym” pisze:

,,Pewność bytu, jaki wyczuwam w mym bezpośrednie bycie przemijającym, wskazuje na zakotwiczenie w ostatecznym Oparciu i Przyczynie. Jest to oczywiście wyczucie [które] […] z biedą tylko można nazwać poznaniem. To ciemne wyczucie przybliża nam jednak Nieogarnione do tego stopnia, że my w Tym «żyjemy, poruszamy się i jesteśmy» (Dz 17, 28)”.

Lecz najbardziej fascynuje ją głębia człowieczeństwa, którą Bóg bierze w posiadanie :

„Głębia duszy jest miejscem gdzie Bóg mieszka „zupełnie sam” dopóki dusza nie osiągnie doskonałego zjednoczenia w miłości. Własna jej działalność zmniejsza się coraz bardziej, w miarę jak dusza zbliża się do swego wnętrza. Kiedy już do niego doszła, wtedy sam Bóg wszystko w niej działa i duszy nie pozostaje nic innego, jak tylko przyjmować. W tej biernej postawie wyraża się właśnie jej wolność. Poza tym wolność obejmuje teraz stanowisko o wiele bardziej decydujące. Bóg sam działa w duszy wszystko jedynie dlatego, że ona całkowicie się Mu oddaje. To zaś oddanie jest najwyższym aktem jej wolności. Oddanie własnej osoby Bogu jest jednocześnie najśmielszym, przechodzącym wszelkie pojęcie, wzięciem Go w posiadanie. Jest to najgłębsze wciągnięcie w byt Boży, które duszę przebóstwia; jedność osób, która nie znosi jednakże ich odrębności, lecz ją właśnie zakłada; wyższe nad to jest jedynie wzajemne przenikanie się Osób Boskich, będące zresztą jego prawzorem”. Człowiek to oszałamiająca nieskończoność istnienia.”

o. Marian Zawada OCD