Dynamizm i kontemplacja – Synteza Segovii

Jan od Krzyża powraca wreszcie do Kastylii. To są jego rodzinne strony, odpowiadające jego temperamentowi, do których od dawna tęsknił, odkąd posłuszeństwo i przeznaczenie więziły go pośród drzew oliwkowych Andaluzji.

Dona Anna dobrodziejka i uczennica



Dona Anna del Mercado y Penalosa zajmuje znaczące miejsce w opowiadaniu biograficznym o Segovii. Zasługuje na szczególną wzmiankę ze względu na prace prowadzone przy budowie klasztoru oraz swoje kontakty z ojcem Janem od Krzyża. Z tego powodu powiemy o niej najpierw, zanim będziemy mówić o innych osobistościach czy działaniach.

W ślad za ojcem Janem, by być blisko niego, dona Anna wyrusza z Granady, opuszcza także swoją rezydencję na dworze w Madrycie i osiada w Segovii. To jej jednak nie wystarcza. Opuszcza swój pałac w centrum Segovii i zamieszkuje w kilku budynkach, które kupiła, stojących naprzeciw głównego wejścia do klasztoru karmelitów bosych, od którego oddziela je tylko droga. Łączy poszczególne budynki, porządkuje je i buduje ogrodzenie obejmujące łąkę z drzewami. Tutaj się przeprowadza z siostrzenicą Ines, dziewczynką osieroconą przez ojca. Towarzyszy im kilka służących, wśród których jest Leonora de Vitoria, naoczny świadek kontaktów doni Anny z Janem od Krzyża.

Znamy już donę Annę z okresu granadyjskiego: jej wspaniałomyślność, przyjaźń, pobożność, wpływ na powstanie poezji i prozy Żywego płomienia miłości. Była dobroczynna i szczodrobliwa wobec karmelitanek bosych, uduchowiona i uległa radom ojca Jana.

Te same cechy dają się zauważyć w jej postępowaniu w Segovii. Ona patronuje dziełu: budowie, nabywaniu terenów, zaopatrzeniu kościoła w dzwon, paramenty liturgiczne, krzyże, obrusy ołtarzowe… Zachował się dokument z wymienionymi nazwiskami ofiarodawców. Pomoc ekonomiczna doni Anny nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków, pokrywa jednak te najważniejsze. Sama dogląda pracy z bliska.

Ale nie ten jest główny powód, dla którego poszukuje bliskich kontaktów z ojcem Janem. Powodem, który skłonił ją do zmiany miejsca zamieszkania, była przede wszystkim łatwość komunikowania się z ojcem Janem w sprawach duchowych. O. Alonso, który w tych latach był członkiem wspólnoty w Segovii, mógł osobiście obserwować przez długi czas fakty i słowa, w których objawiały się te relacje. Pisze on: „Opuściwszy swój pałac w Segovii zamieszkała w tym domu, z którego przychodziła na Mszę św. do klasztoru; często ciotka z siostrzenicą przychodziły na rozmową ze sługą Bożym, jako że oboje byli osobami uduchowionymi. Zakonnicy, kiedy je widzieli w klasztorze ze świętym (Janem od Krzyża), mieli zwyczaj mówić: “Hieronim, Paula i Eustochia rozmawiają o Bogu”.

Te panie, ich rodziny, miały tak wysokie mniemanie o naszym czcigodnym Ojcu, że w jego nieobecności dawali mu tytuł świętego, mówiąc: “załatwicie tę sprawą dla naszego świętego Ojca”, albo kiedy go zobaczyli, mówili: “Oto nasz święty Ojciec”. I dla wielkiej czci, jaką go darzyli, dona Anna del Mercado i don Luis, jej brat, uzyskali od Mikołaja od Jezusa Maryi, wikariusza generalnego, i od definitorium zapewnienie, że gdziekolwiek by umarł nasz czcigodny Ojciec, oni będą mogli przywieźć jego drogocenne ciało do ich klasztoru (w Segovii) i tam je czcić (Alonso od Matki Bożej).