Duchowe przesłanie “Modlitwy do Trójcy Przenajświętszej” błogosławionej Elżbiety z Dijon

ks. Jan Krzysztof Miczyński



Uwielbiam Cię, mój Boże, Trójco Przenajświętsza! Dopomóż mi zupełnie zapomnieć o sobie, abym nieporuszona i uspokojona, mogła zamieszkać w Tobie tak, jakby moja dusza znajdowała się już w wieczności. Oby już nic nie zdołało zamącić mego pokoju ani wyprowadzić mnie z Ciebie, o Mój Ty Niezmienny, lecz niech każda minuta coraz głębiej zanurza mnie w Twoją Tajemnicę. Napełnij pokojem moją duszę, uczyń w niej swoje niebo, swoje ulubione mieszkanie i miejsce swego odpoczynku. Obym nigdy nie zostawiała Ciebie samego, lecz była tam zawsze cała, cała czuwająca z wiarą, cała pogrążona w adoracji i cała zdana na Twoje stwórcze działanie.

O, mój umiłowany Chryste, z miłości ukrzyżowany, chciałabym być oblubienicą Twego Serca, chciałabym Cię otaczać chwałą i chciałabym Cię miłować tak, żebym umarła z miłości. Lecz czuję moją niemoc i dlatego proszę Cię, abyś mnie «przyoblókł w siebie samego», tak aby wszystkie poruszenia mojej duszy utożsamiały się ze wszystkimi poruszeniami Twojej duszy, abym się zanurzyła w Tobie, została przez Ciebie ogarnięta, tak abyś Ty zajął moje miejsce, aby moje życie było tylko promieniowaniem Twojego Życia. Przyjdź do mnie jako Wielbiciel, Wynagrodziciel i Zbawiciel. Słowo Przedwieczne, Słowo mego Boga, chcę spędzić moje życie na słuchaniu Ciebie; chcę być w pełni pojętną, tak aby się wszystkiego nauczyć od Ciebie. A potem poprzez wszystkie noce, wszystkie próżnie, wszystkie niemoce chcę zawsze być w Tobie i trwać w Twoim wielkim świetle. O, moja umiłowana Gwiazdo, zachwycaj mnie, abym nie mogła już uchylić się spod Twego promieniowania.

O, Ogniu trawiący, Duchu miłości, «zstąp na mnie», aby w mej duszy dokonało się jakby nowe wcielenie Słowa. Niech będę dla Niego dodatkowym człowieczeństwem, w którym On odnowi całe swoje Misterium. A Ty, Ojcze, pochyl się nad swoim biednym stworzeniem, «okryj je swoim cieniem» i dostrzegaj w nim tylko «Umiłowanego, w którym złożyłeś całe swoje upodobanie».

O moi Trzej, moje Wszystko, moja Szczęśliwości, nieskończona Samotności, Niezmierzoności, w której się gubię, oddaję się Wam jako ofiara. Ukryjcie się we mnie, abym ja mogła się ukryć w Was, w oczekiwaniu na kontemplowanie w Waszym świetle przepaści Waszej wielkości.

Elżbieta od Trójcy Świętej, 21 listopada 1904 r.

Modlitwa uwielbienia Trójcy Świętej (Ô mon Dieu, Trinité que j’adore) Elżbiety Catez znana jest już praktycznie w całym Kościele powszechnym. Jest ona świadectwem osobistego życia wewnętrznego karmelitanki i wyraża całkowite powierzenie się Bogu w postawie bezwarunkowej miłości. Wewnętrzna istota, sposób i cel tego ofiarowania się Trójcy Świętej zostały sformułowane wyrażeniami o wielkiej głębi teologicznej, które swymi korzeniami sięgają tradycji biblijnej. Modlitwa Elżbiety z Dijon niesie w sobie przesłanie o charakterze uniwersalnym, co potwierdziło implicite Magisterium Kościoła umieszczając fragment jej tekstu w Katechizmie Kościoła Katolickiego w pkt. 260 jako przykład głębokiego wzajemnego oddania się Osób Bożych i osoby ludzkiej.

Kontekst powstania Modlitwy – cierpienie duchowe

Bł. Elżbieta od Trójcy Świętej ułożyła swoją modlitwę 21 listopada 1904 r. pomiędzy godz. 20.00 a 21.00 (1), w święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, kiedy w klasztorze karmelitanek odnawiane były śluby zakonne (2). Dla Elżbiety był to czas – według wyrażenia św. Jana od Krzyża – nocy biernej, dokładnie tego jej etapu, który został opisany przez Doktora mistycznego w strofach 13-15 Pieśni duchowej (3). Karmelitanka z Dijon kroczyła już prawie od roku (od końca 1903) w wewnętrznym przekonaniu, że ciemność, której doświadcza, jest darem miłości Boga. To przekonanie było o tyle ważne, że połączyło w sobie dwa jej wcześniejsze gorące pragnienia: “pragnienie cierpienia” (do końca 1900) i “pragnienie miłowania Chrystusa” poprzez pełnienie Jego woli (od końca 1900 do końca 1903) (4). Pisząc zatem Modlitwę do Trójcy Przenajświętszej Karmelitanka z Dijon miała pewność, że największym dowodem na to, że Bóg ją kocha, jest jej cierpienie.

Trzeba przy tym dodać, że czas nocy biernej był dla Elżbiety czasem niepokojów, cierpienia ducha, dziwnych wizji i wyobrażeń (5). Cierpiała ponadto z powodu skrupułów i była pozbawiona jakiegokolwiek duchowego światła. Może to dziwić, gdyż nawet wnikliwa analiza Modlitwy do Trójcy Świętej, jak również innych jej pism z tamtego okresu, praktycznie nie prowadzi do odkrycia głębi wszechogarniającego mroku, w którym Elżbieta była zanurzona. Na wytłumaczenie tego faktu może służyć świadectwo, które zostało zapisane w procesie beatyfikacyjnym; mówi ono, że w okresie ciemności duchowych Elżbieta do tego stopnia wypełniała kolejne dni modlitwą i pracą, że nawet najbardziej bliskie jej siostry, nie dostrzegły “nocy”, którą przechodziła (6). Karmelitanka z Dijon nie chciała szukać kompensacji w pocieszeniach innych ludzi, bowiem – jak było to wspomniane wcześniej – każde cierpienie, a więc również i to duchowe, było dla niej dowodem na to, że Bóg ją kocha i że w ten sposób stanie się oblubienicą Serca Chrystusa Ukrzyżowanego (7).

W poszukiwaniu przesłania duchowego Modlitwy

Jest faktem, że Modlitwa uwielbienia Trójcy Świętej była osobistym aktem wiary Elżbiety, wyraziła ukrytą treść jej serca i dlatego wnikliwy analityk może postawić pytanie, czy jest zasadne szukanie w tej modlitwie jakiegoś przesłania. Używając bowiem słowa “przesłanie” mamy na myśli nie tylko główną ideę jakiegoś dzieła, jego wydźwięk, wymowę, czy też wewnętrzny jego sens, ale przede wszystkim jakiś nakaz, morał, czy credo, które są świadomie kierowane do innych. W ujęciu personalistycznym pytamy się zatem o to kto?, do kogo? i w jakim celu? kieruje przesłanie.

Czy zatem Modlitwa do Trójcy Świętej jest jedynie zapisem, który pozwala czytelnikowi jedynie “z zewnątrz” być świadkiem głębokiej relacji karmelitanki z Trzema Osobami Bożymi, czy też pod warstwą słowną Modlitwy ukryta jest chęć przekazania czytelnikowi jakiejś ważnej prawdy? A jeśli tak, potrzeba się spytać, kto jest autorem przesłania?

Inspirację do zredagowania modlitwy powierzenia się Bogu Elżbieta znalazła – jak wiemy – w dwóch modlitwach bardzo przez nią lubianych. Był to Akt ofiarowania się św. Teresy z Lisieux, który Karmelianka z Dijon znała prawdopodobnie na pamięć, a także modlitwa Odwieczna Trójco św. Katarzyny Sieneńskiej (8). Decyzja o napisaniu “własnej” modlitwy była z pewnością wynikiem świadomości Elżbiety, że doświadczenie duchowe, które dawał jej Pan Bóg, jest w pewnym sensie odrębne. Prawdopodobnie Modlitwa nie została zredagowana z myślą o przekazaniu jej komukolwiek, na niczyją prośbę, bez jakiegokolwiek celu wspólnotowego. Po śmierci Elżbiety została ona znaleziona po prostu wśród wielu innych dokumentów (9). Karmelitanka z Dijon z pewnością nie spodziewała się, że jej Modlitwa zostanie włączona do Katechizmu Kościoła Powszechnego. W sposób nieświadomy stała się autorką przesłania, którego Inspiratorem był Ktoś inny…

Kiedy przypomni się fakt, że bł. Elżbieta od Trójcy Świętej napisała swoją modlitwę ofiarowania się Bogu w czasie nieustannego cierpienia duchowego, świadectwo jej przeżyć wewnętrznych nabiera szczególnej doniosłości i mocy profetycznej (10). Napisanie przez nią bez skreśleń dwóch stron tekstu Modlitwy potwierdza prawdziwość słów siostry Agnieszki od Jezusa, która w procesie beatyfikacyjnym zaznaczyła (11), że jedynym sprawcą wszystkich oświeceń i duchowego rozwoju Elżbiety, także w jego orientacji – od samego początku – ku Najświętszej Trójcy, był Duch Święty. A zatem potrzeba stwierdzić, że bezpośrednim Autorem (a może lepiej Inspiratorem) przesłania duchowego ukrytego w Modlitwie bł. Elżbiety z Dijon jest sam Pan Bóg.

Dlatego współczesny czytelnik Modlitwy do Trójcy Przenajświętszej (napisanej dokładnie przed 102. laty) może uświadomić sobie, że trzyma w ręce przesłanie, skierowane przez miłujące się Trzy Osoby Boże, które zapraszają go głębokiej komunii z Nimi – tak jak to się dokonało w świętym życiu bł. Elżbiety z Dijon.

Treść duchowego przesłania Modlitwy do Trójcy Przenajświętszej

Modlitwa, którą Elżbieta pisze w wieku dwudziestu czterech lat i która jest najpiękniejszym wyrazem jej duchowości, skupia większość jej refleksji teologicznych i zdumiewa swoją głębią mistyczną. Zaprasza współczesnego człowieka do przebywania z Bogiem w klimacie zachwytu, radości i zaufania (12), do całkowitego oddania się Bogu w głębokim pokoju i miłości.

Trójca Święta jest w nas i dla nas

Cała Modlitwa ma charakter trynitarny i wprowadza nas w tajemniczą rzeczywistość: Bóg wcale nie jest sam, jest Rodziną, jest komunią. Jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Jest Jeden w miłości, która łączy Trzy Osoby Boże (13). Modlitwa Elżbiety zanurza człowieka w godną najwyższego uwielbienia Wspólnotę Osób, która stworzyła świat i nieustannie stwórczo działa (14). Zaprasza go do głębokiej relacji z każdą z Osób Trójcy Świętej, by już tutaj na ziemi zaczął żyć życiem trynitarnym, życiem zbawionych w niebie.

Przesłanie duchowe Elżbiety opiera się na pewnej ważnej symetrii: “Trójca Święta zamieszkuje w człowieku (usprawiedliwionym), aby człowiek zamieszkał w Trójcy Świętej” (15). Zostaje rozbity obraz Boga odległego, surowego, nieprzystępnego – obraz nieprawdziwy, który powoduje, że człowiek lęka się Stwórcy i oddala się od Niego. Lęk zostaje zastąpiony “pokojem” a człowiek może “zapomnieć o sobie”, swoich problemach i “zamieszkać w niebie”, które znajduje się na dnie jego duszy (16).

W tej perspektywie Trójca Święta jawi się jako Wspólnota Osób, w której człowiek nieustannie na co dzień przebywa, w której się chroni. Tu, podobnie jak wcześniej, w myśli Elżbiety dostrzegamy symetrie: “człowiek może odnaleźć pokój w Trójcy Świętej oraz Trójca Święta może odnaleźć miejsce swojego “odpoczynku” we wnętrzu człowieka” (17); a także: “Trójca Święta może ukryć się (fr. ensevelir) w człowieku, aby człowiek ukrył się w Bogu (18).

Przy wnikliwym rozważaniu Modlitwy pojawia się jednak pewna trudność. Jak pogodzić wyrażenia Elżbiety, mówiące o miłującej się Trójcy Świętej, z używanymi przez nią znanymi w tamtym czasie określeniami filozoficzno-teologicznymi, przedstawiającymi Boga jako Niezmiennego (Immuable), nieskończoną Samotność (Solitude infinie), czy też Bezmiar (Immensité). Wydaje się, że istnieje tutaj jakiś dysonans zarówno znaczeniowy jak i terminologiczny. Pojawiają się więc istotne pytania: czy jest to błąd Elżbiety, może jest to konieczność albo przypadek, a może działanie celowe?

Jest rzeczą oczywistą, że karmelitanka z Dijon, która nie odbyła studiów teologicznych, wyrażała swoje myśli, odczucia duchowe, w języku wysłuchanych kazań, konferencji i rekolekcji, niektórych przeczytanych książek. Miała więc do “dyspozycji” terminy, które były powszechnie używane w języku kościelnym tamtej epoki. Jednocześnie wydaje się, że Elżbieta była wielce daleka od nieświadomego używania pojęć. Odnosząc je do Trójcy Świętej nadaje im celowo nową treść. I tak niezmienność transcendentnego Boga karmelitanka z Dijon odniesie do niezmienności Boga w dobroci. Natomiast bezmiar, który wydaje się podkreślać ontyczną doskonałość Bytu Absolutnego, w interpretacji Elżbiety będzie wyrażać “nieskończoność w miłości” (19). “Samotność” zaś będzie oznaczała samotność we dwoje, istnienie jeden dla drugiego, wzajemne przebywanie razem w miłości, serce przy sercu (cœur à cœur) (20).

Jesteśmy zatem świadkami spotykających się ze sobą w Modlitwie Elżbiety dwóch rzeczywistości: języka teologicznego oraz doświadczenia. Znamienne przy tym jest to, że wielka mistyka nie staje w opozycji do nauki, lecz niekiedy uznane powszechnie pojęcia ubogaca w nowymi treściami.

Powracając do głównej myśli, jaką jest duchowe przesłanie zawarte w modlitwie ofiarowania się karmelitanki z Dijon, warto skupić się na pytaniu, w jaki sposób człowiek doświadczający swojej słabości może odpowiedzieć na wielki dar zamieszkania w nim Trójcy Świętej. Z pomocą przychodzi Jedyny Pośrednik i Zbawca człowieka – Jezus Chrystus.