6 lutego

Nie zaniedbuj się w modlitwie, a kiedy poczujesz trudności i oschłość, dla tego samego trwaj na niej, ponieważ Bóg niekiedy chce zobaczyć to, co jest w twej duszy, a czego się nie widzi w czasie pomyślności i słodyczy.
św. Jan od Krzyża

Lękamy się modlitwy naznaczonej oschłością. Zazwyczaj opuszczamy ją. A jeśli jeszcze jej nie opuściliśmy, sięgamy zaraz po książkę, by czymś wypełnić ten niełatwy czas. Na początku drogi modlitwy książka jako pomoc w rozmowie z Bogiem jest bardzo cenna. Pomaga radzić sobie z trudnościami. Stopniowo jednak lektura musi robić miejsce wysiłkowi trwania w oschłości, wbrew wszelkim przeciwnościom. Nie jest to łatwe doświadczenie, ponieważ dominuje w nim zmęczenie i nuda. Trwanie w takiej niekomfortowej ciszy, bez zewnętrznych pomocy, okazuje się cenną łaską. Wychodzą z nas wówczas rzeczy, których nie sposób zobaczyć w czasie pomyślnym. Paradoksalnie podczas oschłości można spotkać swoje bardziej prawdziwe oblicze. Często też rodzą się ważne pytania: Jak żyję? Dlaczego tak żyję? Czy nie powinienem czegoś zmienić? Takie pytania zobowiązują, stąd wielu uważa, że lepiej ich nie usłyszeć. Tam, gdzie lektura książek na stałe wyparła wysiłek trwania w oschłości, nie ma mowy o pogłębionym życiu duchowym. Jest z pewnością pogłębianie intelektualnej wiedzy o modlitwie, co jednak nie ma przełożenia na osobiste doświadczenie. Jest to zawsze czyjeś doświadczenie, o którym czytasz, ale nie twoje własne. Niewiele dowiesz się o sobie.


Odszedł do Boga w Karmelu

2010 † o. Michał od Matki Jezusa (Mikuška)