Niezwykła audiencja papieska 


20 listopada 1887 r. św. Teresa od Dzieciątka Jezus spotkała w wieku 15 lat papieża Leona XIII (1878-1903) podczas pielgrzymki zorganizowanej przez diecezję Lisieux, prosząc go o pozwolenie wstąpienia do Karmelu przed osiągnięciem wymaganego wieku .

„Po Mszy świętej dziękczynnej, następującej bezpośrednio po Mszy Jego Świątobliwości, rozpoczęła się audiencja. Leon XIII usiadł na wielkim fotelu; ubrany był w prostą białą sutannę, pelerynkę tego samego koloru, a na głowie miał małą piuskę. Otaczali go kardynałowie, arcybiskupi i biskupi, ale ja widziałam ich tylko ogólnie, mając całą uwagę zwróconą na Ojca Świętego. Przechodziliśmy przed nim procesjonalnie – każdy z pielgrzymów po kolei klękał, całował stopę i rękę Leona XIII, oraz przyjmował jego błogosławieństwo, po czym dwaj z Gwardii szlacheckiej dotykali go zgodnie z ceremoniałem na znak, że ma się podnieść (tzn. pielgrzym, bo z powodu mego złego wyrażania się, można by sądzić, że chodzi tu o papieża). Zanim weszłam do apartamentów papieskich zdecydowana byłam przemówić, gdy jednak spostrzegłem po prawej stronie ojca świętego ks. Révérony poczułam, że moja odwaga słabnie. W tej samej niemal chwili on ze swej strony zapowiedział nam, że zabrania mówić do Leona XIII, ponieważ audiencja przeciągnęła by się zbyt długo… Odwróciłam się do mojej drugiej Celiny, by się przekonać co o tym sądzisz: mów – rzekła mi. Chwilę potem znalazłam się u stóp Ojca Świętego – pocałowałam jego pantofel, on podał mi rękę, ale zamiast ją pocałować złożyłam swoje i podnoszą ku jego twarzy oczy pełne łez, zawołałam: Ojcze Święty, proszę cię o wielką łaskę!

– Wtedy Papież pochylił się ku mnie w taki sposób, że moja twarz dotykała niemal jego twarzy – widziałam utkwione we mnie jego czarnej głębokie oczy, które zdawały się przenikać aż do głębi duszy. – Ojcze Święty, powtórzyłam, dla uczczenia twojego jubileuszu pozwól mi wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia!… –

Głos mi zapewne drżał ze wzruszenia, bo Ojciec Święty obracając się do ks. Révérony, który patrzył na mnie zdziwiony i niezadowolony, powiedział: nie rozumiem dobrze. Gdyby dobry Bóg pozwolił, ks. Révérony mógł bardzo łatwo uzyskać dla mnie to, czego pragnęłam – on jednak chciał mi dać krzyż a nie pociechę. – Ojcze Święty – odpowiedział Wikariusz Generalny – to jest dziecko, które pragnie wstąpić do karmelu w piętnastym roku życia – przełożeni rozpatrują właśnie tę sprawę.A więc moje dziecko – odpowiedział Ojciec Święty patrząc na mnie z dobrocią – zrób to, co ci przełożeni powiedzą. Opierając ręce na jego kolanach, zrobiłam ostatni wysiłek i rzekłam tonem błagalnym: Ojcze Święty, jeśli powiesz tak, wszyscy się zgodzą!…Patrząc na mnie uważnie, wypowiedział te oto słowa, podkreślają każdą z sylaby: A zatem… A zatem… Wstąpisz, jeśli dobry Bóg tego zechce!… (jego akcent był przy tym tak przenikliwy i przekonywałujący, że mam wrażenie, jakbym go jeszcze słyszała). Dobrać Ojca Świętego dodała mi odwagi, chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale dwaj z Gwardii szlacheckiej dotknęli mnie bardzo grzecznie, dając znak do powstania – widząc znać, że to nie wystarczy, wzięli mnie pod ramiona i ks. Révérony pomógł im podnieść mnie, bo pozostawałam nadal z rękami złożonymi, opartymi o kolana Leona XIII, i trzeba mnie było siłą oderwać od jego stóp… W chwili, gdy mnie w ten sposób podnoszono, Ojciec Święty położył rękę na moich ustach, potem podniósł ją, by mnie pobłogosławić, podczas gdy moje oczy napełniły się łzami… (Rękopis A 63rv)