30 kwietnia

Trzeba się starać osiągnąć umiejętność skupienia się w każdej chwili, dzięki czemu zyskujemy coraz subtelniejsze wyczucie tego, co Mu się nie podoba. Poprzednie zadowolenie z siebie ustępuje miejsca świadomości, że nie wszystko w nas jest dobre i szukamy sposobu, jakby to zmienić. Odkrywamy wtedy, że ta zmiana nie przychodzi nam łatwo. Czujemy się z tego powodu coraz bardziej maluczcy, pokorni, cierpliwi i pobłażliwi dla źdźbła w oku bliźniego, wiedząc, jak trudno nam się uporać z belką w oku własnym. W końcu uczymy się znosić nawet samych siebie w nieubłaganym świetle obecności Bożej, a także zdawać się całkowicie na miłosierdzie Boże, ponieważ ono tylko nas zna i zna nasze siły.
św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)

Jeżeli człowiek chce, by jego miłość została uznana za prawdziwą, musi przejść potrójną próbę cierpliwości. Pierwsza ma miejsce wówczas, gdy Bóg prowadzi go przez życie trudnymi i często niezrozumiałymi dla niego ścieżkami. Nie wolno mu zwątpić, że prowadzą do celu, choć pełno na nich niespodziewanych zwrotów. Druga dotyczy sposobów jego odnoszenia się do innych ludzi. Nie wolno mu ulec pokusie umieszczania bliźnich w stworzonych przez siebie szufladkach i wyrokowania o ich niezdolności do przemiany. Bóg prowadzi każdego jego własną drogą, dostosowując się do indywidualnych możliwości. Wyrokowanie o bliźnim jest uzurpowaniem sobie prawa należnego tylko Bogu, prawdziwemu znawcy ludzkich serc. Trzecia próba, o której wielu mówi, że jest najtrudniejsza, to wysiłek zaakceptowania siebie z całym bagażem własnej nędzy. Gdy jednak miłość jest cierpliwa, zniesie wszystko.