23 lutego

Miłość, którą zapalił Pan, pali się w duszy na kształt spokojnego płomienia i przynagla ją do życia miłością i zapalania jej w otoczeniu.
św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)

Aby móc kochać, otrzymaliśmy w darze wrodzone pragnienie Boga. Nikt z nas nie może bez niego istnieć. Można je w sobie stłumić na czas ziemskiego życia, jednak w chwili śmierci – gdy opadają wszystkie zasłony – pragnienie to ponownie dochodzi do głosu, stając się najważniejszym pragnieniem ludzkiego ducha, wołaniem jego istoty. Miłość Boga jest ogniem, który raz zapaliwszy się w człowieczym sercu, nigdy nie przestaje istnieć. Nie zmienia się. Zmienna jest natomiast ludzka postawa względem tej miłości i to właśnie ona decyduje o pośmiertnych losach. Jeśli ktoś podczas doczesnego życia sprzeciwiał się wrodzonemu pragnieniu Boga, zagłuszył je, zdecydował się nie przyjmować miłości Ojca i nie kochać, owo niezrealizowane pragnienie staje się w nim piekłem. Jeżeli ktoś przyjął w życiu miłość Ojca, ale nie dość dobrze na nią odpowiedział, nie jest jeszcze dojrzałym do wiecznego spotkania. Czegoś mu brakuje do osiągnięcia dojrzałości. Wtedy ogień Boskiej miłości staje się ogniem oczyszczającym. Gdy jednak serce człowieka przyjęło miłość Ojca w sposób doskonały, palący się w nim ogień rozpoczyna stan wiecz­ne­go szczęścia.