Błogosławione Męczennice z Guadlajara
+ 1936




Męczennice hiszpańskie, karmelitanki bose z klasztoru św. Józefa w Guadalajara, zostały zabite za wiarę podczas prześladowania religijnego.

Poniosły śmierć męczeńską 24 lipca 1936 roku, gdy szukały poza klasztorem schronienia przed prześladowaniami gwardii rewolucyjnej.

Beatyfikował je św. Jan Paweł II w 1987 roku.

wspomnienie liturgiczne

24 lipca

Błogosławione Męczennice z Guadalajara
o. Czesław Gil OCD

W kwietniu 1931 roku Hiszpania stała się republiką. W roku poprzednim wybory municypalne wygrały partie lewicowe, w wyniku czego król Alfons XIII opuścił kraj, nie zrzekając się jednak praw do tronu. W maju doszło do gwałtownych wystąpień antykościelnych, w czasie których spalono lub splądrowano ponad sto kościołów i budynków instytucji kościelnych. Między innymi zostały spalone klasztor i kościół karmelitów bosych w Madrycie przy Placu Hiszpańskim oraz klasztor karmelitanek bosych w Maladze. Karmelitanki z Malagi opuściły klasztor tylko w tym, co miały na sobie.

Niedługo po tych wydarzeniach, potępionych zresztą przez czołowych intelektualistów i przywódców republikańskich, odbyły się wybory do kortezów, które wygrały również partie lewicowe, chociaż podzielona prawica otrzymała nieco więcej głosów. Wynik głosowania świadczył o głębokich podziałach w społeczeństwie hiszpańskim, które tylko częściowo pokrywały się z podziałami światopoglądowymi. Nowe kortezy przyjęły konstytucję wprowadzającą rozdział Kościoła od państwa.

Mimo wzrastającego napięcia na tle społecznym, politycznym i religijnym, umiarkowani obu orientacji starali się nie dopuścić do wybuchu otwartego konfliktu. Stało się jednak inaczej, a z upływem czasu coraz bardziej na bieg wydarzeń wpływały partie skrajne: falanga i komuniści pozostający pod wpływami Moskwy.

W roku 1932 został rozwiązany zakon jezuitów, a jego własność upaństwowiono. Ustawa o wyznaniach i zgromadzeniach religijnych, wydana w roku następnym, wprowadzała równouprawnienie wszystkich wyznań, ograniczając równocześnie działalność duszpasterską Kościoła do wnętrza świątyń. Kościoły i wszystkie inne budynki kościelne zostały upaństwowione, zakonom zakazano prowadzenia działalności wychowawczej, poza seminariami duchownymi.

Po wyborach w roku 1933 skrajna lewica utraciła przewagę w kortezach. Doprowadziło to do wybuchu rewolucji w Asturii, stłumionej przez wojska rządowe (1934). W czasie rewolucji w stolicy Asturii, Oviedo, zamordowano ok. 50 duchownych, w tym o. Eufrazjusza od Dzieciątka Jezus (Eufrasio Barredo Fernández, ur. 1897), który przedtem kilka lat pracował w Polsce. Umiarkowanemu rządowi nie udało się rozwiązać palących problemów społecznych. W roku 1936 miały miejsce przedterminowe wybory do kortezów, które wygrała lewica, zjednoczona we Froncie Ludowym. Wkrótce przywrócono prawa ograniczające działalność Kościoła, dochodziło do podpalania kościołów, redakcji czasopism katolickich i prawicowych, rozruchów ulicznych.

W lipcu 1936 roku przeciwko reżimowi lewicowemu, wspomaganemu przez Związek Sowiecki, wystąpiły prawicowe koła wojskowe pod wodzą generała Franciszka Franco, wspierane przez oddziały niemieckie i włoskie. W wojnie wzięła udział również ludność cywilna, stąd jej szczególnie okrutny charakter. W wypadku osób duchownych bardzo często jedynym powodem śmierci był stan duchowny. Ofiarą nienawiści padły również liczne kościoły i klasztory, często bezcenne zabytki sztuki narodowej. Zamordowano 13 biskupów, 4200 duchownych, 2500 zakonników i ok. 300 zakonnic. Wśród ofiar wojny znalazło się 93 karmelitów bosych i 4 karmelitanki bose: 3 z klasztoru w Guadalajara i 1 z klasztoru w Madrycie - s. Maria Sagrario od św. Alojzego. Siostry z Guadalajara zostały wyniesione na ołtarze w jednym procesie beatyfikacyjnym, s. Maria Sagrario w osobnym procesie w roku 1998.

W marcu 1941 roku dokonano ekshumacji ofiar nienawiści. Wśród nich zidentyfikowano ciała trzech karmelitanek bosych i pochowano je w krypcie grobowej klasztoru, do którego przed dwoma laty wróciły zakonnice. Uroczystą Mszę św. pogrzebową celebrował wzruszony ks. Julian García, brat s. Teresy od Dzieciątka Jezus. Opinia męczeństwa i liczne łaski przypisywane pośrednictwu trzech karmelitanek skłoniły przełożonych Zakonu do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Otwarto również procesy wielu innych ofiar wojny domowej. Wszystkie one zostały wstrzymane ok. 1970 roku przez papieża Pawła VI, który uznał, że jeszcze nie nadszedł właściwy czas na ich beatyfikację. Papież nie chciał utrudniać procesu pojednania narodowego w Hiszpanii. W roku 1983 Jan Paweł II stwierdził, że ten czas już nadszedł. Cztery lata później, 29 marca 1987 roku, Jan Paweł II dokonał w Rzymie uroczystej beatyfikacji męczenniczek z klasztoru pod wezwaniem św. Józefa w Guadalajara.

Błogosławiona Maria Pilar od św. Franciszka Borgiasza
(Jakuba Martínez García)

Maria Pilar od św. Franciszka Borgiasza, na świecie Jakuba Martínez García, urodziła się 30 grudnia 1877 roku w Tarazonie, "mieście zawsze wiernym i zwycięskim", w Aragonii, jako jedenaste dziecko Gabina i Aloizy. Zaledwie trójka z tak licznego rodzeństwa dożyła wieku dojrzałego. Jej brat Julian został kapłanem, a siostra Seweryna Teresa, podobnie jak Jakuba, karmelitanką bosą w Guadalajara. Od lat dziecięcych mieszkała na plebani u swego brata. Była dzieckiem inteligentnym, bardzo żywym, wszędzie jej było pełno. Gdy brat szedł do chorego z ostatnimi sakramentami, zawsze przy chorym spotykał przybyłą tam wcześniej małą siostrzyczkę. W jedenastym roku życia przyjęła I Komunię św. Początkowo, mimo pewnych nacisków ze strony rodziny, a zwłaszcza siostry, karmelitanki, stanowczo była przeciwna wstąpieniu do zakonu. Z czasem, w miarę rozwoju i pogłębiania życia religijnego, w powołaniu karmelitanki odkryła sens swego życia. Poprosiła o habit w tym samym klasztorze co siostra. Otrzymała go 12 października 1898 roku, dwa lata po śmierci ojca. W roku następnym, 15 października, zgodnie z ówczesną praktyką, złożyła uroczyste śluby zakonne. Mszę św. celebrował i kazanie wygłosił jej brat, ks. Julian. W roku 1918 ks. Julian przeniósł się do Guadalajara i został kapelanem karmelitanek. Całe rodzeństwo (cztery lata wcześniej zmarła matka) złączyło się w służbie Bogu w tym samym klasztorze.

Żyjąc w obecności Bożej, potrafiła uświęcić każdą chwilę dnia, każde zajęcie i tak przygotować się do dania świadectwa krwi za Chrystusa i za Kościół. Odznaczała się wielką pracowitością, szczególnie lubiła prace fizyczne oraz haftowanie szat liturgicznych. Cieszyła się, że służyły one jej bratu w czasie odprawiania Najświętszej Ofiary. Umiała połączyć umiłowanie samotności z radosnym przeżywaniem wspólnych rekreacji. Życie zakonne traktowała jednak bardzo poważnie, o czym świadczą między innymi zapiski rekolekcyjne. Były one proste i bardzo konkretne: wiernie zachowywać Regułę i Konstytucje; rozważać sprawy ostateczne; podporządkować się zawsze i we wszystkim woli Bożej; być wierną milczeniu i pamiętać na obecność Bożą; miłować Boga ponad wszystko, a bliźniego jak siebie samą (1905).

Po rekolekcjach w roku 1933 postanowiła: "Zaufać bez miary Bożemu miłosierdziu, spodziewając się wszystkiego od Jezusa przez Maryję, która jako moja Matka i Matka miłosierdzia czuwa nade mną. Przyjąć z pełnym zaufaniem wszystko, co Bóg da i za to, o mój Jezu, kochać Cię do szaleństwa i tęsknić do zupełnego zjednoczenia się z Tobą. Niech nikt i nic nie zajmuje mojego serca, oprócz Ciebie, mój Oblubieńcze".

W tych ostatnich zdaniach czuje się echa niepokojów, które przenikały zza murów klauzurowych. Po upadku monarchii i objęciu władzy przez republikanów nad Kościołem w Hiszpanii, nad jego przyszłością zaczęły gromadzić się czarne chmury. Nadchodziła burza rewolucji. Guadalajara leży zaledwie dwanaście kilometrów od Madrytu. Łatwo do niej docierały niepokojące wiadomości zarówno ze stolicy, jak z prowincji. W zgromadzeniu pamiętano o karmelitankach z Compiegne, ofiarach rewolucji francuskiej, beatyfikowanych nie tak dawno przecież. Na rekreacjach opowiadano o prześladowaniu Kościoła w czasie rewolucji meksykańskiej. Wydarzenia z roku 1931, zwłaszcza spalenie klasztorów karmelitańskich w pobliskim Madrycie i w Maladze, uświadomiły zgromadzeniu, że tu nie chodzi o odległe sprawy, ale o ich los.

Od wybuchu wojny domowej, 18 lipca 1936 roku, głównym tematem rozmów na rekreacjach w klasztorze św. Józefa w Guadalajara było męczeństwo. Wszystkie zakonnice wyrażały gotowość oddania życia za wiarę. Przypuszczalnie z tego okresu pochodzi notatka s. Marii Pilar: "Panie mój i Boże, przyjmuję z Twoich rąk każdy rodzaj śmierci, jaki Ci się spodoba zesłać na mnie, z całą jej goryczą, cierpieniami i udrękami". Notatka ta świadczy, że dla s. Marii pragnienie męczeństwa nie było owocem pobożnej egzaltacji, ona była świadoma ceny, którą trzeba będzie za nie zapłacić. I była gotowa tę cenę zapłacić.

Na spełnienie się swoich pragnień nie musiała długo czekać. Wczesnym rankiem 22 lipca armia republikańska uderzyła na miasto. Zgromadzenie schroniło się w klasztornych piwnicach. Spędziło tam cały dzień na modlitwie. Pod wieczór s. Maria podeszła do przeoryszy, swojej rodzonej siostry, i powiedziała jej: "Matko, prosiłam Pana, że jeżeli pragnie jakiejś ofiary z naszej wspólnoty, niech wybierze mnie, a pozostałe siostry zachowa przy życiu". O godzinie siódmej wieczorem miasto zostało zdobyte. Rozpoczęło się mordowanie ludności cywilnej, palenie kościołów i klasztorów, polowanie na kapłanów, zakonników i zakonnice.

Przeorysza poleciła siostrom przebrać się w świeckie szaty i przygotować się do opuszczenia klasztoru. Kapelan, już w świeckim przebraniu, udzielił im Komunii św. jako wiatyku. Bezpośrednio potem zakonnice małymi grupkami opuściły klasztor bramą gospodarczą, udając się do domów przyjaciół. Niedługo potem grupa podpalaczy podeszła do klasztoru. Zrezygnowali z zamiaru spalenia go, gdy się dowiedzieli, że jest opuszczony i mogą go zająć dla własnych celów.

Pierwszą noc poza klasztorem s. Maria z trzema innym siostrami spędziła w piwnicy właściciela hotelu Iberia. Udzielił on schronienia ponad dwudziestu siostrom różnych zgromadzeń zakonnych oraz licznym kapłanom. Gdy inne zakonnice rozmawiały o tym, co się wydarzyło, s. Maria w milczeniu modliła się.

Ponieważ pobyt w hotelu nie był bezpieczny, karmelitanki opuściły go i udały się do pensjonatu należącego do zaprzyjaźnionej z klasztorem rodziny. Wkrótce znalazło się tam dwanaście karmelitanek, czyli większość zgromadzenia. Aby nie narażać właścicielki pensjonatu, ponownie postanowiono się rozdzielić. Siostry Maria Pilar, Teresa i Maria Angeles razem opuściły pensjonat, by udać się do innej znajomej rodziny. Było to 24 lipca. Na ulicy zostały rozpoznane jako zakonnice przez patrol milicji ludowej, szczególnie wrogo nastawionej do Kościoła. Zaczęto do nich strzelać. S. Maria ciężko ranna, upadła na ziemię. Gwardziści zawieźli ją do stacji Czerwonego Krzyża, skąd przewieziono ją do szpitala, gdzie zmarła, powtarzając dwukrotnie słowa: "Boże mój, Boże mój, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Została pochowana we wspólnym grobie, bez udziału kapłana.

o. Czesław Gil OCD

Błogosławiona Maria Angeles od św. Józefa
(Marcjanna Valtierra Tordesillas)

Maria Angeles od św. Józefa, na świecie Marcjanna Valtierra Tordesillas, urodziła się 6 marca 1905 roku w Getafe, 12 km od Madrytu. Obok Getafe, na Wzgórzu Aniołów (Cerro de los Angeles) znajduje się wielki pomnik Najśw. Serca Pana Jezusa, a samo wzgórze jest uważane za geograficzne centrum Hiszpanii. Marcjanna była ostatnim z dziesięciorga dzieci Manuela i Lorenzy. Z tej dużej gromadki przeżyły tylko cztery córki; trzy z nich zostały zakonnicami.

W roku 1908, po śmierci matki, zaledwie trzyletnia Marcjanna została umieszczona w Kolegium Świętej Rodziny w Getafe, gdzie przebywała do czternastego lub piętnastego roku życia. Mając 8 lat przyjęta I Komunię św. Odtąd jej życie religijne stale się pogłębiało. Jedna z koleżanek z kolegium tak ją wspominała: "Uważałam ją zawsze za dziewczynkę grzeczną, dobrze wychowaną, pobożną, serdeczną i miłą dla innych. Była bardzo ładna, miała prześliczne czarne oczy, głębokie i czyste, w których odbijały się pokora i łagodność. Gdy się modliła, wydawała się aniołem... Czyniła to z właściwą sobie naturalnością i prostotą". Nigdy się nie gniewała, zawsze była uśmiechnięta. Od wczesnych lat miała stałego kierownika duchowego i praktykowała rozmyślanie. Szczególnie chętnie rozważała modlitwę Ojcze nasz. Zachwycało ją to, że może Boga nazywać swoim Ojcem.

W latach 1924-1929 była zelatorką karmelitańskiego pisma misyjnego La Obra Máxima, wydawanego przez karmelitę bosego, o. Jana Wincentego od Jezusa i Maryi (1862-1943). Była również zelatorką Chórów Mariańskich. Na rzecz misji zbierała ofiary, znaczki pocztowe, rozpowszechniała prasę misyjną... W tym okresie praca dla misji była dla niej wszystkim. Ponadto w ramach Konferencji św. Wincentego a Paulo zajmowała się działalnością charytatywną, a w parafii pracowała jako katechetka.

Powołanie zakonne zrodziło się u niej bardzo wcześnie. Sama mówiła, że "od zawsze" pragnęła zostać karmelitanką. Przygotowywała się do tego także przez naukę gry na pianinie. Wstąpiła do klasztoru w Guadalajara 14 lipca 1929 roku. "Bardzo szybko poznałyśmy - wyznała ówczesna przeorysza - jak wielki dar otrzymałyśmy od Boga w tej postulantce..." Habit zakonny otrzymała 19 stycznia następnego roku. Po obłóczynach pisała do siostry: "O jak wielkie to szczęście być karmelitanką! Większego nie mogę sobie wyobrazić. Z każdym dniem jestem bardziej zadowolona, zdrowie też mi dopisuje. Teraz tylko o to się módl, bym była lepszą, ponieważ wcale nie jestem dobra. Ciągle to postanawiam i nigdy nie dotrzymuję".

Po roku nowicjatu złożyła śluby czasowe, a 21 stycznia 1934 roku śluby uroczyste. W klasztorze zachowała swój zapał misyjny, m.in. kontynuowała zbieranie znaczków na cele misyjne. Była zakonnicą radosną, otwartą, dowcipną, a równocześnie skupioną jak nowicjuszka.

Gdy po wybuchu wojny domowej w klasztorze często mówiło się o śmierci męczeńskiej, ona czuła się niegodną takiej śmierci. Starała się przez wierność w małych rzeczach wysłużyć sobie u Boga łaskę męczeństwa. Wśród jej zapisków znajduje się taka modlitwa: "Mój Boże, przyjmij moje życie wśród boleści męczeństwa na dowód mojej miłości ku Tobie, podobnie jak przyjąłeś życie tylu dusz, które z miłości dla Ciebie umarły".

W piwnicy hotelu Iberia obok s. Marii Pilar wyróżniała się skupieniem i modlitwą. Starała się być gotowa na wszystko i lękała się, czy podoła, czy będzie godną stanąć w jednym szeregu obok karmelitanek z Compiegne. 24 lipca razem z siostrami Marią Pilar i Teresą opuściła pensjonat, by w innym domu szukać bezpiecznego schronienia. Gdy dosięgły ją strzały milicjantów, nie zdążyła nawet krzyknąć. Padła śmiertelnie rażona, jakby do końca nieśmiała i niepewna szczęścia, które ją spotkało. Wszystkie trzy zginęły tylko dlatego, że rozpoznano w nich zakonnice, chociaż już opuściły swój klasztor, chociaż nie nosiły habitu, znaku zakonnego powołania. Ale to nie habit czyni zakonnika. Zabójcy wiedzieli o tym. Ją także pochowano we wspólnym grobie, bez modlitwy bliskich, bez udziału kapłana.

o. Czesław Gil OCD

Błogosławiona Teresa od Dzieciątka Jezus
(Euzebia García García)

Teresa od Dzieciątka Jezus i św. Jana od Krzyża, na świecie Euzebia García García, urodziła się 5 marca 1909 roku w Mochales, niewielkim miasteczku w prowincji Guadalajara. Była drugim dzieckiem Jana i Eulalii. Rodzice bardzo dbali o chrześcijańskie wychowanie swoich ośmiorga dzieci, sami dając im dobry przykład. Matka codziennie przystępowała do Komunii św., w domu codziennie odmawiano wspólnie różaniec, do czego przyłączali się także krewni i sąsiedzi. Dwóch braci Euzebii zostało kapłanami. Mając osiem lat przyjęła I Komunię św., rok potem wstąpiła do kolegium urszulanek w Sigüenza, gdzie od roku mieszkała u swego stryja, kanonika i profesora seminarium, później również ofiary wojny domowej. Spędziła w kolegium pięć lat.

Od wczesnych lat odznaczała się dużą samodzielnością, także w sprawach życia religijnego. Za zgodą spowiednika złożyła ślub czystości, odnawiany co roku. Oddała się także Matce Bożej w niewolę miłości. Powołanie do karmelitanek zrodziło się u niej pod wpływem lektury Dziejów duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która też stała się dla niej wzorem życia. Po odejściu z kolegium (1923) na jakiś czas powróciła do rodzinnego domu, pomagając matce w pracach domowych. Opiekowała się także małymi dziećmi, gromadziła je w kościele i uczyła pieśni religijnych. Zaczęła się świadomie przygotowywać do życia zakonnego, np. zachowując narzucone sobie ograniczenia w jedzeniu oraz praktykując różnego rodzaju umartwienia. Chcąc być bardziej użyteczną w klasztorze, doskonaliła swoje umiejętności muzyczne pod kierunkiem organisty z katedry. We wspomnieniach domowników pozostała jako miła, prosta, grzeczna, rodzinna...

W październiku 1924 roku opuściła na zawsze dom rodzinny i zamieszkała w Sigüenza. W roku następnym, 2 maja, wstąpiła do klasztoru w Guadalajara. Dwa tygodnie później jej umiłowana Teresa od Dzieciątka Jezus została kanonizowana. Euzebia grała w czasie nabożeństw, którymi zgromadzenie przygotowywało się do tego wydarzenia.

Od kilku lat w klasztorach żeńskich obowiązywał półroczny okres próby przed obłóczynami. W tym czasie Euzebia z bliska przyglądała się życiu, które zamierzała podjąć, i równocześnie zgromadzenie oceniało jej przydatność do życia karmelitańskiego. W oczach obu stron próba ta wypadła pozytywnie, dlatego 4 listopada 1925 roku Euzebia otrzymała habit zakonny. 7 listopada następnego roku złożyła śluby czasowe, a 6 marca 1930 roku śluby uroczyste. W tym dniu zapisała w swoim dzienniczku: "Dzisiaj, 6 marca 1930 roku, w dniu mojej uroczystej profesji, obiecuję Jezusowi rozpocząć życie całkowicie duchowe. Postanawiam pracować nad moim uświęceniem bez zniechęcania się; pragnę całe moje życie zakonne zamknąć w trzech słowach: miłość, wierność, zawierzenie". Później, już bardziej doświadczona trudami pracy nad sobą, dopisała: "Nie zniechęcam się moimi wadami, przeciwnie, walcząc z nimi, mam okazję do zasługi, a pewnego dnia zajaśnieje we mnie nieskończone miłosierdzie Boże".

Najtrudniejszą walkę musiała stoczyć Teresa ze swoim niepokornym charakterem. Jedna z sióstr zeznała w procesie beatyfikacyjnym: "Siostra Teresa, mając temperament żywy i gwałtowny, musiała naprawdę przezwyciężyć siebie, aby zwyciężyła w niej miłość".

Szczególnie lubiła adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Wzorem swojej patronki, modlitwę za kapłanów i w intencji misji uważała za istotę swego powołania. Pragnęła wyjechać na fundację do Japonii. Naśladowała również swoją patronkę w pragnieniu męczeństwa. Podczas jednej z ostatnich kolacji w klasztorze - pół żartem, pół serio - powiedziała, "trzeba dużo jeść, aby mieć dużo krwi do przelania za Chrystusa". W czasie wielkich rekreacji, gdy siostry urządzały pobożne przedstawienia, ona chętnie grała role męczenników meksykańskich, którzy umierali z okrzykiem "Niech żyje Chrystus Król" na ustach.

Gdy 24 lipca opuściła pensjonat z siostrami Marią Pilar i Marią Angeles, strzały oddane do nich przez milicjantów nie raniły jej. Jeden z milicjantów oczarowany jej urodą, pod pretekstem ratowania jej życia, prowadził ją w kierunku cmentarza, by tam nakłonić ją do grzechu. Ona stanowczo odrzuciła tę propozycję nawet za cenę życia. Z okrzykiem "Niech żyje Chrystus Król" została rozstrzelana. Ją również pochowano we wspólnym grobie.

o. Czesław Gil OCD