2 maja

Wokół siebie trzeba siać dobro, nie niepokojąc się o jego wzejście. Nie pragnęłam, aby moje wysiłki przyniosły owoce. Dla mnie praca – dla Jezusa sukces.
św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza

Dobro trzeba czynić modlitwą, słowem i konkretnym czynem, nie wyczekując owoców. Jeśli sam Bóg czyjegoś serca nie zmieni, żadne inne argumenty tego nie uczynią; zwłaszcza tam, gdzie chodzi o nawrócenie, o poprawę, o zbawienie człowieka. Jeżeli widzisz, że ktoś obok ciebie słabnie w wierze, a ty udzielisz mu ze skarbca swej wiary – czynisz miłosierdzie. Jeśli widzisz obok siebie smutnego i opuszczonego i udzielisz mu nieco ze skarbca swej nadziei, powiesz słowa otuchy, pociechy, pokrzepienia – czynisz miłosierdzie. Jeśli widzisz, że ktoś obok ciebie błądzi, upada, popełnia grzech, a ty nie obmówisz go za plecami, lecz upomnisz w cztery oczy – czynisz miłosierdzie. Nie ma słów zmarnowanych, bo słowa pocieszenia, pouczenia, upomnienia, dobrej rady to nie są nasze słowa, lecz słowa Boże. Bóg pożycza sobie naszych ust, aby swoje słowo skierować do ludzkich serc. Wszystko więc, co uczynisz w imię miłości ma sens. Nie wolno nigdy wątpić. My nie jesteśmy ani zbawcami, ani tymi, którzy nawracają innych. To należy do Chrystusa. My mamy siać słowa i czyny dobra. Jak one wzrosną w ludzkich sercach i kiedy to nastąpi to już Jego sprawa.


Odszedł do Boga w Karmelu

1978 † br. Wincenty od MB z Góry Karmel (Latuszek)