19 stycznia

Gdy grzeszymy mową, mamy nie tylko swój grzech na sumieniu, lecz prawie zawsze i grzech tego, kto nas słucha. Grzeszyć i być przyczyną grzechu drugich – lepiej umrzeć!
św. Rafał od św. Józefa (Kalinowski)

Język ludzki ukazuje się nader często jako rzeczywistość przewrotna. Z ust ludzkich wychodzi modlitwa do Boga i Jego uwielbienie. Z tych samych ust wychodzi potępienie i przeklinanie bliźniego, który jest obrazem Boga. Jest to tragiczne wewnętrzne rozdarcie człowieka, który okazuje się być przewrotnym źródłem, raz wydającym z siebie wodę dobrą, a innym razem gorzką. Konsekwencje zabijania drugiego człowieka mową są ogromne i bardzo często nieodwracalne. Opowiadają o świętym Filipie Nereuszu, że postanowił pewnego razu odzwyczaić znaną mu kobietę od obgadywania bliźnich. Poprosił ją, by poszła na targ kupić dla niego kurę. I powiedział jej, żeby w drodze powrotnej ją oskubała. A był to bardzo wietrzny dzień. Gdy kobieta wróciła, święty Filip pochwalił ją i powiedział: – Teraz proszę zostawić tutaj kurczaka i przynieść pióra! – Ależ to niemożliwe – wykrzyknęła kobieta. – Wiatr rozniósł je na wszystkie strony świata. Na to święty Filip odpowiedział poważnie: – Tak samo niemożliwe jest naprawić szkody wyrządzone przez pani gadaninę!