17 stycznia

Pokora, choćby największa, nie sprawia w duszy niepokoju… Przeciwnie, przynosi jej pokój, słodycz i uciszenie. Chociażby kto na widok grzechów swoich uznał jasno, że zasłużył na piekło, i smucił się, i poczytywał siebie za godnego wzgardy i obrzydzenia od wszystkich i ledwo śmiał błagać o miłosierdzie – ból ten jednak i smutek, jeśli im towarzyszy pokora prawdziwa, taką ma w sobie słodkość i ukojenie dla duszy, iż kto raz ich zakosztował, chciałby ich zawsze doznawać. Żal więc za grzechy przy pokorze nie trwoży duszy ani nie przeraża, przeciwnie, rozszerza ją i sposobną czyni do gorliwej służby Bożej.
św. Teresa od Jezusa

Pokora jest najcenniejszym klejnotem w koronie świętości. Szatan stara się więc niszczyć ją na wszelki możliwy sposób, również przez tworzenie fałszywej pokory. Jednak spreparować może jedynie niedoskonały falsyfikat, ponieważ nie zna atmosfery, w której żyje człowiek pokorny. Ta cnota najszybciej go pokonuje, bo nigdy jej nie doświadczył i dlatego jest wobec niej zdezorientowany. Jak zatem odróżnić pokorę, którą rodzi Duch Boży, od pokory fałszywej, której autorem jest zły duch? Prawdziwej pokorze towarzyszą nieomylne znaki jej autentyczności. Są to: wewnętrzna radość, pokój, cichość i moc. Fałszywa pokora nie posiada żadnego z nich. Jej znakami są zniechęcenie, rezygnacja z ćwiczenia się w cnotach, nieustanny niepokój serca i brak przebaczenia sobie popełnionych błędów. Ten ostatni znak jest wynikiem ukrytej i nieuświadomionej jeszcze pychy świętości. Człowiek, który się nią kieruje, nie godzi się na słabość, nie dopuszcza, że może upaść, nawet wiele razy.