Z Teresą do Avila – misja wśród zakonnic

Jan od Krzyża przybył do Avila prawdopodobnie latem 1572 z bratem, którego później zastąpią inni karmelici bosi. Początkowo ojciec Jan mieszkał w klasztorze del Carmine, a do La Encarnación przychodził tylko, żeby spowiadać. "Klasztor del Carmine znajduje się w mieście, przy północnym murze, prawie naprzeciw klasztoru La Encarnación".

W poszukiwaniu ojca Jana



4 grudnia kleryk Pedro Orejón, mieszkaniec Avila i pisarz Vicente de Hernanclares zastukali do furty klasztoru del Carmine. Wyjaśnili bratu furtianowi, że muszą porozmawiać z ojcem Janem od Krzyża i z jego towarzyszem Germanem od św. Macieja. Szukali ich w domku Torrecilla, ale nikogo tam nie zastali. Kleryk domagał się, aby go zaprowadzono do obu spowiedników z La Encarnación. “Brat furtian powiedział, że widział ich, gdy wchodzili do klasztoru załatwić jakąś sprawę, ale później już ich tam nie było”.

Co się stało? To, co podejrzewano od dawna. Poprzedniej nocy z 3 na 4 grudnia obaj karmelici bosi zostali zabrani z domku. Osadzono ich w klasztorze del Carmine. Dokonał tego ojciec Maldonado ze swymi ludźmi, którzy wywieźli więźniów poza Avila. German od św. Macieja dostał się do więzienia klasztornego San Pablo de la Moraleja (Avila).

Natomiast Jana od Krzyża zabrał ze sobą ojciec Maldonado, przeor z Toledo. Ale właściwie dlaczego ci dwaj zostali uwięzieni? Takie posunięcie musiało mieć związek ze sprawą mniszek z La Encarnación. Uznano, że obaj byli zamieszani w ten bunt. Ojciec Tostado uważał, że posiada najwyższą władzę sądową. Nie brał pod uwagę, że karmelici bosi przebywali w Torrecilla za zgodą nuncjusza i komisarzy apostolskich. Potraktowano ich jak buntowników przeciw prawowitej władzy Zakonu. Zapłacili za to nieporozumienie stosownym wtedy uwięzieniem w klasztorze.

Ojciec Jan wiele wycierpiał. “Poganiacz mułów, który towarzyszył mu w drodze, był oburzony. Łagodność młodzieńca i straszny stan karmelity bosego zdołały go poruszyć. W gospodzie, w której nocowali, postanowił porozmawiać o więźniu z oberżystą. Ustalili plan ucieczki i w sekrecie powiedzieli o nim ojcu Janowi. Chcieli pomóc mu przebyć góry, zanim zorientowaliby się strażnicy. Jan podziękował, ale nie przyjął propozycji. Kontynuował swą podróż nieznanymi drogami, w obce strony, nie wiedząc, gdzie odpocznie jego słabe ciało, wyniszczone cierpieniem i pokutą” (O. Crisógono).

Czyż nie napisze później: Aby dojść do nieznanego celu, musisz iść nieznanymi drogami? Teraz prowadzili go do nieznanego celu, drogami, których nie znał.