Wznowienie działalności – założyciel klasztoru w Baeza

Po zakończeniu zgromadzenia kapitulnego karmelitów bosych w Almodóvar del Campo, Jan od Krzyża wyrusza do Andaluzji w towarzystwie służących don Pedra de Mendoza, niosących go w lektyce od Toledo.

Założyciel klasztoru w Baeza



Na założenie klasztoru w Baeza zanosiło się już od pewnego czasu; zwłaszcza w 1576 projekt ten był długo rozpatrywany. Zakonnicy, którzy byli tym zainteresowani, mieli w Baeza wielu przyjaciół i sympatyków wśród osób znaczniejszych, jak doktor Delgado, biskup Jaen (1566-1576).

W 1579 nadchodzi moment założenia klasztoru. Karmelici bosi otrzymali pozwolenie od biskupa Diego de Deza i od ojca Anioła de Salazar, wikariusza generalnego Zakonu w Hiszpanii. Ojciec Jan kupuje dom. Nie ma szczególnych trudności przy zakładaniu klasztoru.

Siostrom w Beas sprawia przykrość fakt, że ojciec Jan odchodzi “daleko”. Zakonnice doświadczyły na sobie korzystnych skutków jego obecności i teraz boją się, że ich stosunki ulegną zerwaniu. Jest to pierwsza reakcja po otrzymaniu wiadomości od Jana. Ale to tylko chwila. Potem czują się współodpowiedzialne za tę inicjatywę i pomagają wszelkimi sposobami. W tych okolicznościach szczególnie skuteczne są dwie formy pomocy: listy polecają, ce przeoryszy do wpływowych osób związanych z Kościołem, i bardziej konkretne, jak sprzęty dla zakrystii i inne przedmioty pierwszej potrzeby. Zakonnice obserwują zachowanie ojca Jana podczas ofiarowywania mu darów: “Święty Ojciec przyjmował je z obliczem pokornym i pogodnym; w kilku słowach podziękował”.

13 czerwca 1579 wyruszył z Calvario w kierunku Baeza z trzema towarzyszami: Innocentym od św. Andrzeja, Janem od św. Anny, Piotrem od św. Hilariona. Podróżują ponad dziesięć mil poprzez nagie wzgórza, od czasu do czasu natrafiając na pola uprawne i winnice.

Tak opowiada jeden z nich, Innocenty od św. Andrzeja: “Pamiętam, że wszystko, co nieśliśmy z sobą z Calvario dla przystrojenia kościoła, a były to stół i inne sprzęty na ołtarz dla klasztoru, byto załadowane na jedną oślicę; zakonnicy szli pieszo, wsparci na kijach, a ja wraz z nimi. A ponieważ była to wigilia Najświętszej Trójcy, zachowywali nakazany post, choć mieli do przebycia ponad dziesięć mil”.

Przybyli do Baeza późnym wieczorem. Nocą, po krótkim wypoczynku, uporządkowali jedno z pomieszczeń, trochę większe od innych, aby zrobić z niego kościół. “Zawiesili dzwon w oknie tak, że nawet nikt z domu ani sąsiedztwa ich nie zauważył aż do rana, kiedy to zadzwonili na Mszę”.

Na sygnał dzwonu przybiegli ludzie. Wśród pierwszych przybywa Juana de Ariona, piętnastoletnia dziewczynka, która mieszkała naprzeciwko domów licencjata Escosa, w których został założony klasztor. Ojciec Jan burzył właśnie ścianką działową. Wraz z innymi, którzy powoli przybywają, pomaga sprzątnąć salę i przygotować ją na nabożeństwo.

Ojcu Janowi wypada odprawić pierwszą Mszę, co czyni w charakterystycznym dla siebie skupieniu, zachowując pogodę ducha i powagę, do czego przyczynia się misterium, które celebruje: uroczystość Trójcy Świętej, 14 czerwca 1579. Wraz z założycielami na inauguracji są obecni przeor z Penuela, Franciszek od Niepokalanego Poczęcia i ojciec Jan od Jezusa (z Origüela), powszechnie nazywany “świętym”. Stanie się on wkrótce członkiem nowej wspólnoty.

W oficjalnej księdze istnieje pisemny akt dotyczący powstania klasztoru: “Na cześć i chwałę Pana naszego i Najświętszej Dziewicy, Jego Matki, za papieża Grzegorza XIII, króla Hiszpanii Filipa II i biskupa Jaen don Diega de Deza, założono to kolegium karmelitów bosych pierwotnej reguły w 1579, za pozwoleniem ordynariusza danym 2 lipca tegoż roku”.

Powstanie tego klasztoru ma dla ojca Jana szczególne znaczenie. Nie jest to tylko zwykła uroczystość inauguracyjna: chodzi o odświeżenie wewnętrznego zobowiązania. Dziesięć lat później wyrazi swą myśl w liście do założycielki w Kordowie: “Proszę pozdrowić ode mnie wszystkie siostry w Panu, i powiedzieć im, że ponieważ Pan wybrał je jako pierwsze kamienie, niech będą świadome tego, czym być powinny, ponieważ na nich, które powinny być mocniejsze, muszą opierać się następne. Niech uczynią skarb z tego pierwszego natchnienia, które Bóg daje na początku, aby ze wznowionym zapałem podjąć drogę do doskonałości” (List z 18 lipca 1589).